Katecheza w szkole czy poza szkołą?
Teologowie i katecheci są przekonani, że „środowisko szkolne” z natury rzeczy nie pozwoli w pełni zrealizować ideału „katechezy”. W tym sensie jest on utopią. Katecheza szkolna będzie się bowiem niepostrzeżenie upodabniać do innych szkolnych lekcji (geografii, biologii, matematyki itd.), stając się tym samym raczej zwykłą „wiedzą o religii”. A skoro wpływ na organizację katechezy szkolnej i dobór katechetów ma Kościół katolicki ze swoją konkretną koncepcją katechezy w perspektywie ewangelizacji, to znaczy, że zasadniczo nie będziemy mieć tutaj do czynienia z jakimś „neutralnym” religioznawstwem. Za wszelką wiedzę można, rzecz jasna, stawiać piątki, czwórki, trójki itd., ale już szkolne oceny za formację w wierze byłyby z pewnością nie na miejscu.
Pierwszymi wychowawcami dzieci, także w wierze, są rodzice, dlatego też Kościół mówi o „katechezie rodzinnej”. Ochrzczenie dziecka niejako z natury rzeczy suponuje, że powinno ono konsekwentnie uczestniczyć potem w katechezie. Podobnie trzeba myśleć o wybierzmowanej młodzieży, aczkolwiek decyzja o uczestniczeniu w szkolnych katechezach powinna już w znacznym stopniu zależeć od niej samej. Rodzice i młodzież muszą mieć jednak także możliwość rezygnacji z katechezy szkolnej, wybierając w zamian pozakonfesyjną etykę (jak jest teraz), może filozofię, może jeszcze coś podobnego i alternatywnego.
Kościelni analitycy są zgodni jeszcze w jednej rzeczy, że mianowicie powrót w Polsce katechezy do szkół pod koniec ubiegłego stulecia zredukował do minimum „katechezę parafialną” (czyli to trzecie pole katechezy, po katechezie rodzinnej i katechezie szkolnej). Stała się ona zasadniczo jedynie rocznym przygotowaniem najpierw do I Komunii Świętej, a potem do Bierzmowania (ów minimalizm duszpasterski). A przecież to właśnie w środowisku parafialnym wieloaspektowy proces katechezy powinien osiągnąć swoją kulminację, odzyskując gubiony niepostrzeżenie w szkole związek z ewangelizacją. Późniejsze ewentualne apostazje młodych ludzi mogą być nie tylko ich demonstracyjnym buntem, ale także jak najbardziej szczerym przyznaniem się do tego, że byli oni co najwyżej rutynowo katechizowani, ale nie zostali nigdy zewangelizowani, czyli wyartykułowaniem trwania w niewierze od dawna. A zatem teraz kilka wniosków praktycznych.
Pierwszy: potrzeba rzetelnej kontroli i życzliwej zachęty ze strony Kurii, by w parafiach odbywała się faktycznie katecheza będąca dopełnieniem katechezy szkolnej, w tym również katecheza dorosłych. Oczywiście, taka katecheza parafialna nie powinna być zdublowaniem, także pod względem formy, katechezy szkolnej, czyli po prostu stać się kolejnymi lekcjami, aczkolwiek już w salkach katechetycznych. Najbardziej przydatne w tym względzie okazałyby się wspólnoty formacyjne w parafii, jak również formacja internetowa. Nie ulega jednak wątpliwości, że bez katechezy parafialnej i jednocześnie przy obecnym deficycie katechezy rodzinnej po prostu katecheza szkolna pozostanie mało skuteczna.
Drugi: katecheza szkolna musi dokonywać się w autentycznej atmosferze wolności, nawet dzisiaj jakby przy przewrażliwieniu na tę wolność. Katecheta powinien raczej towarzyszyć dzieciom i młodzieży jako świadek wiary w ich zmaganiu się z istotnymi pytaniami egzystencjalnymi czy wątpliwościami życiowymi. Każdą decyzję o rezygnacji z katechezy Kościół ma odbierać z najgłębszą pokorą. Weryfikacji i udoskonaleniu należy poddać dotychczasowe podręczniki, jakby przesłodzone. Zatroszczyć się trzeba także o bardziej skuteczną formację katechetów, pomagając im w pedagogicznym i dydaktycznym trudzie, wszak ogólnodiecezjalne spotkanie na początek roku szkolnego i rekolekcje wielkopostne to tylko rutynowe odfajkowanie sprawy, niejednokrotnie straszliwie męczące i mało pożyteczne.
Trzeci: szkoła nastawiona jedynie na przekazywanie wiedzy nie sprawdzi się nigdy. Laickość rozumiana jako odseparowanie się w ogóle od formacji życiowej w szkole jest drogą donikąd. Chodzi tylko o to, by ta formacja szkolna nie była jednowymiarowa i pod presją Kościoła. Ma ona dokonywać się w harmonii z innymi przedmiotami, które także przecież nie są wolne od elementów formacyjnych. Choćby lektury literatury polskiej obfitują w kwestie etyczne, światopoglądowe czy ideowe. W dobie dzisiejszego kryzysu Kościoła trzeba zatem nieustannie aktualizować odpowiedź na pytanie, na ile jeszcze wiarygodne i pożyteczne pozostaje przesłanie chrześcijańskie. Bo od tej odpowiedzi najbardziej zależy kolejna paląca kwestia, a mianowicie czy warto płacić katechetom z budżetu państwa. Szczęść Boże.
PS. Niebawem o frapującej kwestii, jak prominentny Kurialista „wymyślił” Oktawę Wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych.
Drogi Autorze, doceniam pogłębioną refleksję na ten temat. Ale czy to nie o co najmniej pół wieku za późno na wprowadzanie takich rozwiązań w Polsce ? Dziś jest bardziej czas i miejsce na indywidualne przeżywanie wiary w tym katechezy, co poniekąd odczytuję w tych propozycjach. Dlatego duży plus za sugerowane rozwiązania. Nie sztuka dziś pozytywnie spierać się z Kościołem czy twórczo krytykować. Trzeba nade wszystko redefiniować czy wrócić do poznania na nowo tego, co się już wydarzyło. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że zmierzamy szybkim tempem do sekularyzacji społeczeństwa. Dlatego w mojej ocenie najważniejsze jest odkrycie "perły", drogocennego sedna Ewangelii, Jezusa, jako pełni objawienia, przy całym szacunku dla teologii i tego, co przez wieki próbowała określić, nazwać, opisać czy wyjaśnić. Tymczasem przy tej całej "spuściźnie" i rzeczywistemu wkładowi teologicznemu, tę "perłę" Kościół tak pięknie i z godnością włożył do jakiegoś równie drogocennego miejsca, obłożył innymi perłami, potem to opakował, znów "czymś", potem przyozdobił kolejnymi drogocennymi kruszcami, potem znów w "coś" opakował i znów dołożył innych szlachetnych kamieni. A dziś, w tym całym "opakowaniu" i pośród innych "podobnych" pereł, człowiek współczesny szuka tej JEDNEJ perły i jej nie może: albo znaleźć pośród tego wszystkiego co Kościół i teologia opakowały i obłożyły albo zupełnie już istotnie tego nie widać, bo to jest schowane gdzieś na dnie... Powrót do doświadczania :PROSTOTY, PIĘKNA, WIARY, MIŁOŚCI, DOBRA sugeruję. W prostych słowach, w prostych czynach, bezpośrednio tak, jak każdego z nas indywidualnie ta Wiara dotyka, bez zbędnego opakowania i dodatków. Otwartość na człowieka i jego przeżywanie Wiary, każdego człowieka niezależnie od litery dotychczasowego, wypracowanego przez wieki prawa w KK. Pozdrawiam. Ł.
OdpowiedzUsuńSłusznie. Ta perła to kerygmat. Albo czysta Ewangelia, do której powrotu nawołuje papież Franciszek.
UsuńCiekawy temat.podoba mi się przykład katechezy internetowej w parafii
Usuń.katecheci i księża powinni towarzyszyć młodzieży.duchowni potrzebują formacji ludzkiej.katecheza ma prawo być w szkole ale katecheci i księża mają pomagać zagubionej młodzieży.dziekuje autorowi bloga za podjęcie tematu.nie można się na dzieciach i młodzieży
Zgadzam się z Ł i zgadzam się myślą w tekście. Dodam od siebie, że Kościół chyba już wyczerpał swoje zrozumienie wiary. Tu trzeba wyjść poza to, co wnosi Kościół. Nie ma potrzeby powoływać się na to co on teraz wnosi, bo przez te blisko 2000 lat wniósł tak dużo, że już można się pogubić. A jak się prześledzi dzieje tej misji Kościoła, to już całkiem można wiarę stracić. To tylko jakieś rozumienie, propozycja. Laicyzacja, zeświecczenie mimo tego, że chyba nigdy Kościół nie był tak dokładny w wyjaśnianiu Istoty Boga jak obecnie, nie wiele wniosło. Jest tak, jak jest. Każdy widzi w swoim otoczeniu. Przybliżenie się do wiary i Boga (jakkolwiek go rozumiemy) wymaga nieco innych działań. Nie wiem, czy ewangelizacji. Tu trzeba jakiejś rewolucji chyba. Paweł w w 1 liście, 11 rozdziale do Koryntian wyjaśnia. I tak uważam to trzeba brać: "bądźcie naśladowcami Chrystusa. I tyle wystarczy, i kropka.
OdpowiedzUsuńżadnej katechezy w szkołach !!!!!!!!!!!!!!!! Katecheza razem z klerem niech pomyka tam skąd przyszła czyli do salek parafialnych co jej i klerowi na dobre wyjdzie. Szkoła ma być świecka bez żadnej indoktrynacji religijnej. Każdy ma prawo do swojego wyznania ale teren szkoły jest od tego wolny ale zarazem neutralny. I tak panowie będzie. Niezależnie od tego jak to będziecie starali się to łatać tak aby utrzymać ten patologiczny stan rzeczy ze względu na kasę i wpływy. ODNOŚNIE TEJ PERŁY CO JEJ TU TAK SZUKACIE TO DAJCIE SOBIE PANOWIE SPOKO BO TAM NIC CIEKAWEGO NIE MA TYLKO ZWYCZAJNY ZAPACH NIEŚWIERZOŚCI.
OdpowiedzUsuńNie ma słowa nieświerzość. Laickość to praktyczny ateizm, a więc także świat wartości i styl życia. O tym, co ma być w szkole, niech decydują podatnicy, rodzice i młodzież.
OdpowiedzUsuńDrogi anonimie z 01.09 !!!!! Istnieje różnica między laicyzmem a laickością. Laicyzm to pogląd, który nie zapewnia swobodnej wolności religijnej; wolność religijną zapewnia tylko laickość, bo nie zabiera głosu na temat wartości poszczególnych poglądów (jest neutralna światopoglądowo w przeciwieństwie do ustroju, gdzie panuje religia państwowa i do ustroju, gdzie panuje laicyzm. Laicyzm to koncepcja związana z zasadą rozdziału państwa od Kościoła i braku wpływów religijnych na sprawy państwowe. Laickość natomiast gwarantuje prawo do swobodnego wyznawania religii i wszystkie wyznania traktuje jako równe. Nie zapewnia jednak specjalnego statusu dla religii – religie powinny podlegać takim samym prawom jak inne sfery życia i nie stać ponad prawem. Ateizm jest poglądem zaprzeczającym istnieniu jakichkolwiek bogów, bóstw i sił nadprzyrodzonych (w tym Boga religii monoteistycznych). Nazywany bywa „niewiarą”. Wiąże się z zanikiem praktyk religijnych i desakralizacją życia. Pozwoliłem sobie przypomnieć te pojęcia bo szanowny pan anonim snuje nam tu naukowe dywagacje albo nie mając o nich pojęcia albo świadomie szerzy populizmy dążąc do przywrócenia sytuacji, w której katolicyzm miałby status religii państwowej. Za rządów obecnej partii mamy do czynienia z nieformalną sytuacją gdzie katolicyzm ma praktycznie status religii państwowej a katolicki kler przemożny wpływ na funkcjonowanie i politykę państwa. Do tego stopnia ,że wczoraj np sejm uchwala ustawę w której zwalnia kościół katolicki z obowiązku dostarczania na rządanie
Usuńuprawnionych organów państwa odpowiednich dokumentów w sprawach pedofilię kleru. To tylko jeden z przykładów patologii z jaką mamy do czynienia na styku władzy i kościoła która w tej chwili stała się plagą . To i wiele innych spraw a między innymi wprowadzenie obowiązku lekcji religii w szkołach , wywieszanie symboli katolickich w instytucjach i urzędach państwowych plus wiele przykładów niemoralnego prowadzenia się polskiego kleru i nie tylko doprowadziło do gwałtownego upadku autorytetu kościoła katolickiego w Polsce i społecznego sprzeciwu wobec tej sytuacji manifestowanego w postaci odejście wielu Polaków od kościoła ale nie od Boga i wiary w niego. I o tym doskonale takie anonimy jak powyżej z 01.09 wiedzą dlatego piszą takie teksty ,że laicyzm to praktycznie ateizm.
Nic nie stoi na przeszkodzie aby istniały i istnieją szkoły wyznaniowe . Są one nawet dotowane przez państwo. Tak więc jeżeli rodzice i ich dzieci mają takowe potrzeby zdobywania nauki w takich szkołach to niech tam swoje pociechy umieszczają a nie dążą do robienia ze szkól publicznych szkół wyznaniowych. W Łomży jest np Liceum Katolickie była nawet podstawówka w Jańskim która jednak upadła. Więc nie widzę tu problemu w państwie gdzie istnieje rozdział kościoła od państwa. Problem sie zaczyna w momencie gdy katolicyzm lub jakaś inna religia chce być religią państwową a determinują te działanie nie potrzeba wiary tylko kasa i wpływy podparte terrorem przymusu obwarowanego sankcjami karnymi tak jak to mamy już Polsce za rzadów PIS.
UsuńDo młodych z przekazem Ewangelii można dotrzeć przede wszystkim przez sieć internetowa.diecezja i parafie muszą zaistnieć na Twitterze,Facebooku,Instagramie i tik toku.
Usuńzmieni się forma przekazu treści w sensie funkcjonowania kleru katolickiego nie. Poza tym jak można przekazać przez FB to co jest najważniejsze do przekazania w bezpośrednim kontakcie. Internet owszem informacyjnie itp ale nie ewangelizacja. Z tym trzeba iść pośród ludzi.
UsuńCo innego dotrzeć, co innego skutecznie i efektywnie to wykorzystać, żeby potem zostali w Kościele jako wierzący. Realny wpływ na młodych pozostaje dziś pobożnym życzeniem w dobie dostępu do ogromnej liczby informacji, które przykuły ich uwagę, wypierając treści Ewangelii. Jest masa rzeczy, które młodych dziś pociągają, ale tylko nielicznych Wiara. Katechizacja w szkole ma coraz mniejszy sens, jeśli same rodziny pozostają obojętne na Wiarę dzisiaj. Jest to zmiana cywilizacyjna i koniec. Takie "docieranie" przez tego typu portale tylko lekko opóźnia to, co i tak nie uniknione i ma charakter raczej drgawek agonalnych, takiego impulsu jednorazowego, niż ukierunkowanego na "coś" działania przewidującego. Idziemy w kierunku small groups w parafiach. Co wcale nie jest takie złe. Proszę popatrzeć co się stało w Europie zachodniej. Przecież idziemy tym samym scenariuszem. Teraz będą się raczej liczyły jednostki niż masowy przekaz. Bo to już było, był na to czas. Za późno. Co nie znaczy, że rozwiązań nie ma. Trzeba je raczej na nowo nazwać, obrać nowe cele i plan działania, co Autor zaproponował i nie walczyć z tym na siłę, tylko stanąć i przyznać się najpierw przed sobą samym (hierarchia kościelna), że czasu nie cofnę i ze sekularyzacja to fakt. Jednocześnie współczesnym językiem objaśnić Prawdy Wiary, pokazać aktualność Jezusa Chrystusa dla młodych, wykorzystać raczej ich pustkę egzystencjalną i bezsens istnienia, który część z nich widzi doświadczając codziennie tego, co daje im współczesna rzeczywistość (internet, słabej jakości relacje budowane na hedonizmie, czerpanie z życia garściami, samorealizacją bez celu, doświadczeniem zła przez swoje postępowanie na codzień, itd.) przy okazji zmieniając nieco te instytucjonalne, dawno nieaktualne sposoby działania czy docierania do młodych przez ludzi kościoła, w tym duchownych, katechetów czy wspólnoty. Dzisiaj ludzie są odważniejsi i nie traktują Wiary jako tabu. Mówią wprost - że nie wierzą albo ze z Kościołem nie chcą mieć nic do czynienia. W gruncie rzeczy także i Bóg przestał być dla wielu ważny. Nie widzą przełożenia Boga na ich codzienną rzeczywistość. Do tego doszły skandale ludzi Kościoła, coming outy, nadużycia itd., dzięki właśnie powszechnemu dostępności nieskończonej ilości informacji Dalej, nie mają ludzie potrzeb związanych z chodzeniem do Kościoła czy na "religię" w szkole czy choćby sakramentów.
UsuńWidzę dlatego właściwie dwa scenariusze: albo w Polsce będzie jakiś ogromny kryzys (kataklizmy, wojna czy inne traumatyczne doświadczenia, choć pandemia raczej pokazała chaos w tej kwestii) i wówczas jest tu szansa powrotu do Wiary, Boga, do Kościoła jako takiego (ale nie ze strachu, lęku czy poczucia winy, ale świadomego wyboru, że to ma sens) albo Kościół przyjmie jakąś inną narrację (np. papież Franciszek, którego wielu uważa za heretyka) dzięki której ujrzą ludzie, że w Kościele jest jakieś SACRUM, jakiś sens, jakiś głębszy Duch. Na tę drugą opcję raczej nie liczę, mając na względzie, że człowiek jest tak skomplikowany, że trudno mu zmienić kurs o 180 stopni, podczas gdy przez lata czy dziesięciolecia funkcjonował zupełnie inaczej, więc może jeszcze 3 wersja - CUD ? ł.
Jutro 21.11 imieniny bp Janusza stepnowskiego biskupa łomżyńskiego
Usuń.ekscelencjo najlepsze życzenia.ppmodlmy się za pasterza.
moim skromnym zdaniem to ani pierwszy ani drugi czy w końcu Cud nie jest tym właściwym scenariuszem. Jest scenariusz czwarty o którym pan napisał . Cyt "współczesnym językiem objaśnić Prawdy Wiary, pokazać aktualność Jezusa Chrystusa dla młodych, wykorzystać raczej ich pustkę egzystencjalną i bezsens istnienia, który część z nich widzi doświadczając codziennie tego, co daje im współczesna rzeczywistość (internet, słabej jakości relacje budowane na hedonizmie, czerpanie z życia garściami, samorealizacją bez celu, doświadczeniem zła przez swoje postępowanie na codzień, itd.) przy okazji zmieniając nieco te instytucjonalne, dawno nieaktualne sposoby działania czy docierania do młodych przez ludzi kościoła, w tym duchownych, katechetów czy wspólnoty. ". Warunek musi być on autentyczny , płynący z miłości do drugiego człowieka.
Usuńkomentując zapominamy czasami, że wiara zakłada działanie Ducha św., który robi swoje. Te wszystkie myśli i uczucia się w człowieku "kotłują", ale raczej tylko w tych, którym to jeszcze bliskie, czy ważne są te sprawy.
UsuńJeżeli lekcja religii będzie prowadzona profesjonalnie to żaden uczeń nie wypisze się z katechezy.trzeba młodzież słuchać a nie moralizować.nie oceniać a doceniać.
Usuńto z lekcji religii czy z katechezy ?
UsuńŚwiętość i katolickość to nie perfekcjonizm(wg sw.tomasza za Arystotelesem).katecheci i księża mają prawo popełniać błędy tak jak wszyscy pedagodzy.ale nie satanizujmy,nie demonizjmy rzeczywistości.laye
OdpowiedzUsuńKatecheza szkolna uchroniła wielu młodych zagubionych od tragedii i pokus.wielu księży i katechetów pięknie pracuje
OdpowiedzUsuńJak platforma wyrzuci religie ze szkół to świadomość moralna i etyczną młodzieży oraz ich wiara będą zerowe....
cyt" Jak platforma wyrzuci religie ze szkół to świadomość moralna i etyczną młodzieży oraz ich wiara będą zerowe.." a teraz to nie są? Dobry dowcip. Nie wyrzucić tylko jak najszybciej "wywalić na zbity pysk razem z tym zdemoralizowanym klerem.
Usuń