Sądzę, że dla jednych jeszcze nie nadszedł „ten czas”, a dla innych już „ten czas” minął…
Pogląd niektórych komentatorów łomżyńskiej sceny
społeczno-politycznej, że Marian Kruk „darzy sentymentem” kandydatów do
parlamentu w osobach p.p. Bernadety Krynickiej i Macieja Borysewicza świadczy o
braku rozumienia rzeczy i jest wypłukany z troski o Łomżę. W moim, subiektywnym
oczywiście, przekonaniu miasto potrzebuje na najbliższą przyszłość parasola
ochronnego, bo nikt z nas nie wie, jaka ona być może. Oznacza to zatem, że
Łomża potrzebuje gwarantów oczekiwanego zabezpieczenia.
Ja osobiście pozwolę sobie wymienić główny powód /często
pomijany/, że Oni są dla Łomży na dziś i jutro.. Posiadają zaletę w
dzisiejszych czasach bardzo deficytową – są bezpośredni, a to samo w sobie
świadczy, że nie są zwolennikami mataczenia, krętactwa, budowania poparcia na
kłamstwie i wirtualnych obiecankach, są naturalni w tym co robią i nie
wrzeszczą głośno „ja, ja, ja”, itd. itp.
Żeby nabrać przekonania, że ww. są Łomży potrzebni, trzeba
dokonać bilansu zysków i strat. Ja na coś takiego się pokusiłem i wyszło mi, iż
Łomża potrzebuje obojga wymienionych wyżej przedstawicieli. Jest to doskonała
transakcja wiązana albowiem p.p. Krynicka i Borysewicz udowodnili, że
potrzebują Łomży, chcą jej dla spełniania swych prospołecznych działań i
możliwości. Dokonany bilans staje się ich atutem, a dla wyborców kapitalną
alternatywą w najbliższej perspektywie. Tak Ich i sytuację postrzegam.
Obcowanie z osobą bezpośrednią niekiedy boli, ale nie
stwarza podtekstów i stawia sprawy jasno tu i teraz. Pozwala bardzo szybko
zrozumieć „na czym stoimy”, co możemy a co nie ma sensu, czego możemy oczekiwać
i jakie są możliwości. Doskonale rozumiem, że bezpośredniość błędnie rozumiana
może się kojarzyć z zarozumiałością, pewnością siebie, lecz tak naprawdę
wszystko zależy od odbioru i interpretacji. Nie warto zatem dokonywać ocen
pochopnych. Trzeba przestrzegać granic, których nie należy przekraczać, co oczywiste.
Jeśli strony tego przestrzegają, jedni i drudzy mają lepsze i prostsze życie. Bezpośredniość
jest zaletą, bez dwóch zdań. Większość osób gada, gada, gada, często nie swoimi
słowami, wspierana suflerami, i w rezultacie nie wiadomo, do czego zmierza.
Często się okazuje, że do nikąd.
Z całym szacunkiem dla pozostałych kandydatów. Nie chcę
powyższym ich urazić, nie jest to moją intencją, lecz sądzę, że dla jednych
jeszcze nie nadszedł „ten czas”, a dla innych już „ten czas” minął. Warto zatem
bilansować zyski i straty, zanim podejmie się decyzję, czy to „ten właściwy”.
Przy dokonywaniu tego wcale nietrudnego zabiegu wato wziąć pod uwagę, że nie
ważne co dla nas osobiście, lecz przede wszystkim co dla Łomży. Pozdrawiam
Czytelników.
oj panie Marianie mógłby pan sobie to darować. " są bezpośredni, a to samo w sobie świadczy, że nie są zwolennikami mataczenia, krętactwa, budowania poparcia na kłamstwie i wirtualnych obiecankach, są naturalni w tym co robią i nie wrzeszczą głośno „ja, ja, ja”, itd. itp.".
OdpowiedzUsuńsłuszny komentarz, też tak uważam. Według mnie czas minął dal Posła Kołakowskiego, Pani Muzyk również - byli, mieli swoje pięć minut...więcej z tego wyszło zamętu, albo niczego dobrego. Atmosfera współpracy została popsuta, na pewno to rzutuje na wybory. Mamy fajnego człowieka na stołku Prezydenta, do tego Posłowie którzy się lubią i współpracują z samorządem, a nie urządzają polowania i szczucia - tym się kieruję i moi znajomi z Łomży, ale i spoza.
OdpowiedzUsuńŁomży nie potrzeba żadnego parasola tylko dobrego gospodarza, mądrej rady , trzymania miejscowego kleru z dala od samorządu , dobrej współpracy z lokalnymi mediami i sukces przyjdzie.
OdpowiedzUsuńok, ale bez bezpośredniego przełożenia na parlament żadnych szans :-((
Usuń