Mamy do czynienia z jakimś wielkim nieporozumieniem. Dzisiejszy desant parlamentarzystów PiS budzi skojarzenia…
Mamy do czynienia z jakimś wielkim nieporozumieniem i niepoważnym traktowaniem wyborców. Już raz nam przywieziono kandydata w „aktówce”, niejakiego Jacka Kurskiego, który z Podlasiem ma tyle wspólnego, co Jarosław Kaczyński z hodowlą i dojeniem krów. Wybraliśmy Kurskiego do Parlamentu Europejskiego i tyle go widzieliśmy. Wyborcza historia naszego regionu zatoczyła koło i ponownie przywieziono nam kandydata w „aktówce”, licząc na naszą naiwność i brak znajomości rzeczy.
Anna Maria Costa vel Anders rzecze potencjalnym wyborcom na spotkaniach: „Jestem córką generała, ja się nie dam”, ale nie mówi Podlasianom tego, co wcześniej wyborcom w Warszawie: „Mam o wiele więcej znajomych w Platformie. Kiedy dowiedzieli się o moim włączeniu się w kampanię wyborczą PiS nie byli zadowoleni. Ale program PiS teraz najbardziej mi pasuje”. Wolne żarty. Z tego wynika, że my – wyborcy – nie jesteśmy w stanie przewidzieć, program jakiej partii będzie „pasował” pani Anders za cztery lata. Kandydatka, czy pchła szachrajka?
Z całym szacunkiem, ale to, że pani Anders jest córką generała wszyscy dobrze wiemy. Istniej jednak bardzo duże prawdopodobieństwo, że pani Anders nie ma zielonego pojęcia kto my, Podlasianie. Dzisiejszy zmasowany desant parlamentarzystów PiS, mający poprzeć panią Anders jest wielkim nieporozumieniem i bardzo niepoważnym traktowaniem nas – wyborców. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż sam w sobie jest śmieszny.
„Ja się nie dam”, a przed czym pani Anders się nie da? Wypada wrócić do „aktówki”. Takie na siłę serwowanie kandydatów z „nikąd” kojarzy mi się z położoną na łopatki czerwoną epoką, wtedy też przywożono nam kandydatów w „aktówkach”. Więcej powagi, bo my tu i teraz żyjemy, i doskonale wiemy w czym rzecz.
Z całym szacunkiem, ale to, że pani Anders jest córką generała wszyscy dobrze wiemy. Istniej jednak bardzo duże prawdopodobieństwo, że pani Anders nie ma zielonego pojęcia kto my, Podlasianie. Dzisiejszy zmasowany desant parlamentarzystów PiS, mający poprzeć panią Anders jest wielkim nieporozumieniem i bardzo niepoważnym traktowaniem nas – wyborców. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż sam w sobie jest śmieszny.
„Ja się nie dam”, a przed czym pani Anders się nie da? Wypada wrócić do „aktówki”. Takie na siłę serwowanie kandydatów z „nikąd” kojarzy mi się z położoną na łopatki czerwoną epoką, wtedy też przywożono nam kandydatów w „aktówkach”. Więcej powagi, bo my tu i teraz żyjemy, i doskonale wiemy w czym rzecz.
Nic dodać, nic ująć. Taka jest prawda. Traktuje się nas jak mięso wyborcze. Jesteśmy instrumentami w rękach polityków.
OdpowiedzUsuńAmerykańska Lalka Barbie na senatora z Ciemnogrodu
OdpowiedzUsuńOni tę kampanie robią na nasz koszt. Jeszcze niedawno winili za takie działania przeciwników politycznych. Wstyd. Kompletna paranoja.
OdpowiedzUsuńOni o nas nie myślą. Nie ważne kto aby był z PiS.
OdpowiedzUsuńale jaja :D :D :D
Jak Komunalny Przewodniczący mówi,że dobra to znaczy że taka jest.
OdpowiedzUsuńOn wie,
Nie wiem jakie lalki widziałeś....... ale takich Barbie nie ma.... Kto by to kupił ?
OdpowiedzUsuńNie martwcie się o PiS, martwcie się o siebie. Pani Anders wygra te wybory bez problemu. Szkoda waszego ujadania.
OdpowiedzUsuńA można by zmniejszyć bezrobocie w regionie wybierając kogoś stąd. I to o kilka osób, bo nie tylko mandat senatora, ale i jakieś biuro pewnie by tu utworzył...
OdpowiedzUsuńTa Pani do Bostonu wróci i tyle ją będziemy w podlaskim widzieli. Samym patriotyzmem to my tu dzieci nie wykarmimy. Tu trzeba codziennie coś do gara włożyć. Garów nie wypełnimy bajdurzeniem o przeszłości. Szacun dla Generała Andersa. A Pani niech wraca skąd przybyła.
OdpowiedzUsuńW wyborach do PE nie głosowała, bo nie mieszkała. W prezydenckich głosowała na B. Komorowskiego. W parlamentarnych startowała do Senatu z PiS w W-wie i przegrała. Teraz w końcu mieszka w W-wie, ale wywieźli ją w aktówce na Podlasie i znowu chce senatować... Ciemny lud to kupi?
OdpowiedzUsuńale jaja :D :D :D
czego tu szuka, ona tyle wie o naszych problemach co ja o problemach Kamerunu :) stara sie wybić na ojcu generale czy jak ?
OdpowiedzUsuńJestem rolnikiem. Rozmawiałem z Panią Anders. Powiedziałem, że mamy problemy. A Pani Anders, co Pan powie, Polska wieś jest taka ładna. Ja mówię, że tak dobrze wygląda tylko na zewnątrz. Opowiedziałem krótko o problemach, o karach za mleko. Na to Pani Anders, o jakich Pan karach mówi, pierwsze słyszę. Bardzo szybko się zorientowałem, że Pani Anders nie ma pojęcia co się na wsi dzieje. Lepiej niech nam nie obiecuje żadnych inwestycji, bo przecież nic nie może. Nie jestem sympatykiem PSL, ale rozmowa z Panią Anders mnie przekonała, że trzeba głęboko się zastanowić na kogo głosować w niedzielę. Mam dość obiecanek, z których dla mnie rolnika nic nie wynika. Jak zwykle obiecanki.
OdpowiedzUsuńJA MIESZKAĆ W BOSTON.
OdpowiedzUsuńTERAZ KANDYDOWAĆ
Z JAKIEŚ PODLASIE.
JA MIAŁA NAZWISKO
COSTA I ZMIENIŁA NA
PANIEŃSKIE ANDERS.
JA MIEĆ TERAZ FAJNE
NAZWISKO I WY NA MNIE
GŁOSOWAĆ. JA ZNAĆ
PROBLEMY LUDZI
Z REGIONU POD LASEM.
Coś mi tu nie gra. Jak można reprezentować Polonię w USA jak się przegrywa we własnym mieście. Pani Anders przegrała wybory do senatu w Bostonie.
OdpowiedzUsuńW debacie przedwyborczej kandydatów na senatorów na Podlasiu, zorganizowanej w TVP3 Białystok, wzięło udział pięciu innych polityków.
OdpowiedzUsuńProwadzący debatę dziennikarz, tuż przed przedstawieniem kandydatów, powiedział, że do redakcji telewizji dotarła w ostatniej chwili informacja, że "ważne obowiązki służbowe zmusiły panią minister Annę Marię Anders do wyjazdu z Warszawy", w związku z czym nie może wziąć udziału w debacie. Tę informację przysłano z komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
Ważne obowiązki, czy strach przed ujawnieniem niewiedzy?
nazwisko to za mało na debatę :)
OdpowiedzUsuńNo i w Łomży nazwisko niewiele pomogło p. Costa popłynęła
OdpowiedzUsuń