Dysfunkcyjność w Kościele…

Dominikanin Adam Szustak, czyli formalnie ojciec Adam Szustak OP, to obecnie jeden z najbardziej popularnych rekolekcjonistów w Polsce. Ma 42 lata, śluby zakonne złożył w 2004 roku, a kilka miesięcy potem, jeszcze w tym samym roku, przyjął święcenia kapłańskie. W latach 2007-2012 był duszpasterzem we wspólnocie akademickiej Beczka w Krakowie. Nade wszystko zaś znany jest z medialnego przedsięwzięcia o nazwie „Langusta na palmie”, w którym zamieszcza swoje vlogi, czyli nagrania video z rozważaniami. Ma niezwykle charakterystyczną barwę głosu i styl mówienia, poczynając od urokliwego pozdrowienia: „Dzień dobry, dzień dobry!” Potem jest już wszystko, oczywiście, na wskroś religijne.

Kilka dni temu o. Szustak stwierdził tak: „Całkowicie tracę już cierpliwość do Kościoła. Do tego, czy z tym Kościołem – a szczególnie Kościołem w Polsce, chociaż nie tylko w Polsce – czy da się w ogóle coś jeszcze zrobić. Absolutnie całkowicie straciłem już jakąkolwiek wiarę i nadzieję w biskupów. Absolutnie straciłem cierpliwość do tego, że Kościół się nie nawraca, nie naprawia, nie chce się oczyścić, że ciągle zajmuje się jakimiś rzeczami, które nie mają żadnego znaczenia. Czujemy się trochę jak dzieci w dysfunkcyjnej rodzinie… Tracę cierpliwość do Kościoła: to nie znaczy, że chcę z niego odejść, ale mam dość, bo czuję bezradność, bo nie widzę żadnego sposobu, jak można by to zmieniać”.


Nagranie z tymi stwierdzeniami już w pierwszych dniach po opublikowaniu osiągnęło setki tysięcy wejść i doczekało się rozlicznych komentarzy. Jest ono niewątpliwie emocjonalne. Bardzo emocjonalne. Nawet za bardzo emocjonalne. A zatem nie tyle zimne argumenty tu się liczą, ile raczej ekspresyjne oddziaływanie na odbiorców. Prawdopodobnie „kroplą do pełnej szklanki” okazała się medialna wymiana zdań pomiędzy kard. Stanisławem Dziwiszem i ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, czyli „generałem” i „szeregowcem”. Ten drugi wspomniał parę dni temu, że w 2012 roku przedłożył osobiście i dyskretnie ówczesnemu Metropolicie Krakowskiemu list z załącznikami dotyczący niektórych problemów moralno-personalnych w archidiecezji. Ten pierwszy z kolei niemal od razu po tej wypowiedzi zaprzeczył w oświadczeniu, by w ogóle cokolwiek otrzymał: „Po sprawdzeniu w odpowiednich rejestrach kurialnych, okazało się, że nie ma tam żadnego śladu korespondencji od kogokolwiek do mnie w tej kwestii”. I wówczas ks. Isakowicz-Zaleski opublikował tę korespondencję, a następnie jeszcze upublicznił list do Stolicy Apostolskiej z 2013 roku w tej samej sprawie, po którym rok później był przesłuchiwany pod przysięgą w Krakowie przez sekretarza watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, celem potwierdzenia i uzupełnienia przesłanych informacji. W środę, 23 września br., ks. Isakowicz-Zaleski napisał na swoim blogu: „Liczę, że kard. Dziwisz powie prawdę”. 

„Kościół myślący” z pewnością zadrżał w posadach (bo ten „Kościół niemyślący” to, oczywiście, w ogóle niczego nie widział ani niczego nie słyszał). Przecież tu chodzi o byłego papieskiego Sekretarza, mającego w swojej posłudze do czynienia przez długie lata codziennie z istotnymi dla życia ludzi na całym świecie stertami dokumentów. Redaktor Tomasz Terlikowski napisał w „Rzeczpospolitej”: „Trzeba jasno i zdecydowanie powiedzieć, iż milczenie, udawanie, że nie ma tematu, przeczekiwanie sprawy, atakowanie tych, którzy mają odwagę mówić o problemie, grożenie im sądami, to prosta droga do kompromitacji. I to nie tylko kardynała Dziwisza, ale także wielu innych osób i wreszcie samej instytucji Kościoła”. A może kłamie sam ks. Isakowicz-Zaleski, ewentualnie może nikt nie kłamie, tylko obydwaj jakoś „mijają się” z prawdą? Trzeba zatem jeszcze cierpliwie poczekać na dalszy rozwój wydarzeń…

Jednakże najbardziej w tym wszystkim irytuje (irytacja to totalne zniecierpliwienie) ta jakby „przedmiotowa” relacja we wspólnocie kościelnej, a zwłaszcza między osobami na nierównych szczeblach hierarchicznych. Szwankuje relacja ojcowska. I szwankuje relacja synowska. Jeden deficyt duchowy warunkuje drugi. Jest dysfunkcja. Zamiast miłującej wspólnoty, pojawia się tępa siła władzy i służalcze podporządkowanie. Tymczasem faktycznie potrzebujemy siebie nawzajem w tej drodze przez ziemię. Nie może więc nigdy brakować zwyczajnej rozmowy, obopólnego respektu, empatycznego zrozumienia i życzliwej współpracy. Podmiotowość chroni przed dysfunkcją.

Oto jedna drobna ilustracja lokalna. Bardziej symptomatyczna niż wyczerpująca. W radiu „Nadzieja” wysłuchałem wywiadu z Wikariuszem Biskupim ds. Duchowieństwa w Diecezji Łomżyńskiej (byłym Rektorem Seminarium), czyli niejako „prawą ręką” Pasterza, piastującym ten urząd od trzech miesięcy. I trzeba stwierdzić, że poległ on już na pierwszym pytaniu Dziennikarza, a mianowicie ilu księży liczy obecnie Diecezja Łomżyńska. Nieco skonfundowany odpowiedział, że „około 540”. To „około” musiało chyba zaboleć nawet mądrych i wrażliwych świeckich. Jeśli „ojciec” nie zna dokładnej liczby swoich „synów”, to zaiste istnieje przeogromna dysfunkcja w rodzinie, tj. po prostu rodzaj aberracji. Ale przecież tuż przed tą niefortunną odpowiedzią nowy Wikariusz Biskupi zdążył jeszcze określić swoje zadanie, które ma wypełniać, tj. wspierać Pasterza w tym, by struktury Kościoła funkcjonowały właściwie. Uff! Znowu struktury są najważniejsze! Tymczasem strona internetowa Diecezji Łomżyńskiej, zapewniając niemal pod przysięgą, że aktualizacja dotyczy „grudnia 2019 roku”, podaje liczbę 555 księży. W maju 2020 roku wyświęcono kolejnych czterech, kilku księży z pewnością w tym roku zmarło. Wszystko zatem wskazuje na to, że Wikariusz Biskupi ds. Duchowieństwa pomylił się aż o ponad 10 osób (!), mających swoją unikalną historię powołania i niezbywalną godność! Czyli dokładnie tylu odpodmiotowił on w swoim nonszalanckim wywiadzie! 

Wydaje się zatem, że aktualną odnowę Kościoła trzeba byłoby rozpocząć właśnie od tej sprawy zgoła najbardziej podstawowej, czyli upodmiotowienia wiernych: zarówno duchownych, jak i świeckich. Szczęść Boże.

Komentarze

  1. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego zawsze w styczniu podaje dane za rok jeszcze poprzedni.
    I tak w 2017 roku dane za rok 2015 to 552 księży.
    W 2018 roku dane za rok 2016 to 550 księży.
    W 2019 roku dane za rok 2017 to 550 księży.
    W 2020 roku dane za rok 2018 to 588 ksiezy. Tu jest chyba pomyłka. Zamiast jednej piątki i dwóch ósemek powinny być piątki i jedna ósemka czyli 558?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 2018 wyswiecono 5, w 2019 - 10, w 2020- 4.

      Usuń
  2. Jeden felieton i Marian gorliwy katolik i reformator kościoła, a w następnym msciwy Marian tepiacy nie pasujących mu polityków. Czy to aby nie jest jakieś rozdwojenie osobowości? Szczęść Boże.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obydwu sytuacjach Kruk jest do bólu sprawiedliwy. Inspiruje do myślenia i działania. Nie mściwy, tylko ekspresyjny. Dużo widzi i słyszy.

      Usuń
  3. Usunąłem przed chwilą wpis, bo o Hitlerze to nie na tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że wpisuje się Pan w lewacką narrację, która każde zdanie ze słowem "Hitler" natychmiast cenzuruje, bez względu na to, jaką treść owo zdanie zawiera.
      Myślałem, że prowadzi Pan bloga zgodnego z konstytucyjnym prawem wolności słowa? Jednak widzę, że i Pan zachorował na politpoprawną lewacką cenzurę wypowiedzi. No cóż. Żenua...
      Następnym razem napiszę 100 razy "Stalin". Być może to słowo bardziej Panu przypadnie do gustu? Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Felieton na czasie. Nie ma się co stroszyć i "straszyć Hitlerem czy Stalinem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejawem hitleryzmu czy stalinizmu jest zupełne nieliczenie się z jednostką. Tam rangę miała jedynie masa. Natomiast personalizm, czyli kierunek filozoficzny rozwijany przez JP2, akcentuje ontyczną równość i niepowtarzalność każdej bez wyjątku osoby ludzkiej, już od momentu poczęcia.

      Usuń
    2. Bardzo dobre odniesienie przedmówcy do Jana Pawła II.

      Usuń
  5. Autor poruszył bardzo ciekawy temat. Temat na dziś i jutro. Odniósł się w nim do rzeczywistości. Nie rozumiem tych "wycieczek" w kierunku hitleryzmu, czy stalinizmu. Jestem stałym czytelnikiem bloga, posądzanie Pana Kruka o "rozdwojenie osobowości" jest niepoważne, a nawet śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do artykułów dotyczących lomżyńskiego kościoła lub władz powiatowych. Szybko Pan zrozumie.

      Usuń
    2. Ależ co mam zrozumieć? Czytam na bieżąco, wszystko jest ok.
      Jak ktoś nie umie czytać, to już nie mój problem.

      Usuń
    3. Ale co ma zrozumieć? Że Wikariusz Biskupi ds. Duchowieństwa nie wie, ilu jest księży w diecezji? Przecież on już dziś rano powinien wydać oświadczenie z przeproszeniem i podaniem właściwej liczby, by w ten sposób zamknąć całą sprawę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…