Ulotne, jakże ulotne jest wszystko…

Wczoraj, we wtorek, przyszła do nas astronomiczna, dzisiaj zaś, w środę (23 września), kalendarzowa jesień. A wraz z nią daje o sobie znać chyba najbardziej jesienny filozof świata, czyli Kohelet. Ktokolwiek będzie uczestniczył w czwartek, piątek i sobotę w Eucharystii, usłyszy fragment jego starotestamentalnej księgi. Cała księga, która ma jakieś dziesięć stronic, została napisana pięknym językiem literackim. 


Jest to filozof, inaczej mędrzec, anonimowy, jako że hebrajskie słowo Kohelet oznacza po prostu jego funkcję (urząd): „przemawiający na zgromadzeniu”. W greckiej wersji Biblii nazwano go Eklezjastesem. Niezwykle urokliwie brzmi tytuł jego księgi w staropolskim tłumaczeniu: „Eklezjastes, który Żydowie zowią Kohelet”. On sam sprytnie podszywa się pod syna Dawida, czyli rzekomo króla Salomona, ale jest to jedynie zabieg literacki, echo fascynacji tym mądrym królem. Żył bowiem faktycznie kilka wieków po Dawidzie i Salomonie. Może w III wieku przed nasza erą?

Ponoć każdy filozof przez całe swoje życie naświetla tylko jedną myśl. W przypadku Koheleta ta myśl, niejako motto, brzmi: „Marność nad marnościami – wszystko marność”. Tak właśnie ten powtarzający się w księdze werset przetłumaczono na język polski w XVI wieku, kiedy Mikołaj Rej, protestant, zupełnie odrzuciwszy łacinę na rzecz mowy ojczystej, zapewniał: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”. Jezuita Jakub Wujek przełożył wówczas Biblię na język polski. I to słynne dokonanie translatorskie pozostało w użyciu aż do połowy XX wieku, a jego dostojnością zachwycał się jeszcze Czesław Miłosz. Przez kolejne wieki kojarzyliśmy Koheleta/Eklezjastesa z tezą, że świat jest niejako brzydki, czyli marny.

Tymczasem sam Kohelet stwierdza wprost, w rozdziale trzecim: „Bóg uczynił wszystko pięknie”. Lingwiści zaczęli się w konsekwencji przypatrywać bliżej temu słówku „marność”, które po hebrajsku brzmi „hawel”. Znaczy ono literalnie „powiew”, „ulotność”, „przemijalność”. Najdoskonalsze tłumaczenie, które pojawia się już w nowszych wydaniach Biblii, powinno więc brzmieć: „Ulotne, jakże ulotne jest wszystko”. W świecie jest tak dużo piękna, ale ulotnego, niestety. Jest też, oczywiście, dużo trudu, utrapienia i cierpienia. A wszystko po to, by się człowiek w tym doczesnym świecie nie zasklepił, ale szukał gruntu stałego, trwałego, wiecznego. „Sprawiedliwi i mędrcy oraz ich czyny są w ręku Boga”.

Jesień sprzyja pogłębionej refleksji nad ludzkim życiem. „Wszystko ma swój czas”. Potrzebujemy takiej pory roku, by nie gonić nieustannie i bezmyślnie za powiewem. Za tym, co faktycznie tylko takie ulotne… Pozdrawiam Czytelników.

Komentarze

  1. Z jednej strony umoralnianie i zaduma nad przemijalnoscia, a w następnych felietonach wyciąganie brudow i opluwanie innych. Jakież to polskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Mariana to standard. Taka podwójna moralność.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…