ZERA W GARNITURACH czyli chorzy z władzy i na władzę…

Uważasz swojego szefa za palanta? Nie jesteś odosobniony. Złorzeczenie, narzekanie na znienawidzonych szefów lub wyśmiewanie ich zajmuje pracownikom średnio cztery godziny w tygodniu /wg dostępnych danych/. Trzeba się po prostu nauczyć, jak z szefami postępować, jak sobie z nimi radzić. Oto ośmiu typowych szefów: zagoniony, szpaner, tchórz, niekompetentny, taktyk, neurotyk, poczciwiec i autorytet.

ZAGONIONY.
Pracoholik. Jego biurko przypomina pole bitwy. Stale się gubi w labiryncie swego przepełnionego terminarza. Pędzi z jednego spotkania na następne. Nie słucha, co się do niego mówi, komunikuje się skrótami. Łatwo ulega wpływom fałszywych doradców, gdyż nie zwraca wystarczającej uwagi na ludzi, by móc ich właściwie ocenić. Stawia sobie i pracownikom niemożliwe do osiągnięcia cele, doprowadza wszystkich do frustracji. Działa w atmosferze chaosu, gorączkowości, zdenerwowania. Terapia możliwa.

SZPANER. Atrakcyjny, wykształcony, dowcipny. Nienaganne maniery, dobry gust. Ma talent do nawiązywania kontaktów, potrafi pozyskać sobie każdego. Żadna impreza nie może się obejść bez Szpanera – jest duszą towarzystwa. Umiejętnie, niby mimochodem, rzuca znane nazwiska, jest jakoby za pan brat z każdym. Chętnie opowiada anegdotki z cyklu: „ja i ludzie z pierwszych stron gazet”. Tylko konkretna praca jakoś mu nie leży. Terapia bezcelowa.

TCHÓRZ. Prowadzi taktykę na własny rachunek. Nieustannie ubezpiecza się na wszystkie strony. Jeśli tylko coś się nie uda, natychmiast na użytek swoich przełożonych znajduje winnego /oczywiście z pominięciem siebie/. Ma manię kontrolowania wszystkich i wszystkiego. Nie potrafi powierzyć odpowiedzialności za część zadania nikomu, bo jest patologicznie nieufny. Nie lubi kreatywności ani innowacji, bo wiążą się one z ryzykiem. Tchórz nigdy nie zajdzie na sam szczyt, ale też nigdy nie poniesie całkowitej klęski. Mieści się pośrodku – taka miernota na dwóch nogach. Ważna uwaga: jest mistrzem w biurowych rozgrywkach. Potrafi wywęszyć intrygę ze znacznej odległości. Terapia bardzo trudna.

NIEKOMPETENTNY. Typ często spotykany w różnych instytucjach, zgodnie z zasadą Petera: „Każdy dostaje kiedyś awans na stanowisko, które przekracza pułap jego kompetencji”. Albo zostaje awansowany przez reprezentującego dużo wyższy poziom dawnego zwierzchnika, który wspiął się na jeszcze wyższy szczebel kariery i chce nadal kontrolować swój dawny obszar za pośrednictwem swojego następcy. Dla podwładnych jest to zmora. Od dyletanta, któremu przypadła nienależna mu władza, nie sposób się niczego nauczyć. Rezultatem jest zatruta atmosfera w miejscu pracy, frustracja, pogarda. Terapia niemożliwa, wiać od takich jak najdalej.

TAKTYK. Najczęściej spotykany gatunek szefa. Mówi cicho, mało konkretnie, pokrętnie, gdyż nie chce, aby ktoś mógł go wziąć za słowo. „Gdy ściska mu się rękę na powitanie, ma się uczucie, że to zwiotczały członek” /A. Garcia w „Jennifer Eight”/. Przepada za niekończącym się „biciem piany” na konferencjach. Za to za wszelką cenę unika podejmowania decyzji. Myśli zawsze o ubocznych aspektach każdej sprawy, nigdy nie okazuje emocji. Jest typem bardzo spotykanym w partiach politycznych, związkach zawodowych itp. Nie jest jednak z natury wredny. Taktyk chciałby być lubiany przez wszystkich, więc stale lawiruje, by nie popełnić błędu. Terapia prosta: zadawać uporczywe pytania.

NEUROTYK. Paranoik, narcyz i ogarnięty żądzą zemsty w jednej osobie. Wystarczy jedno dobre słowo, o którymś z jego licznych wrogów i już się jest na liście do odstrzału. Ten, kto nie należy na sto procent do jego świty /sprawiającej wrażenie sekty/, prędzej czy później zostanie wyrzucony. Rezultatem tego jest częsta rotacja personelu oraz żelazny trzon w postaci grupy najwierniejszych, którzy też są neurotykami. Terapia nie istnieje.

POCZCIWIEC. Ten typ można napotkać nawet na najwyższych stanowiskach. Sam uważa się za filozofa wśród innych szefów, choć w rzeczywistości jest wyłącznie humorystyczną postacią. Starannie nie dopuszcza do swojej świadomości istnienia takich odwiecznych motywów ludzkiego działania, jak zawiść, intryganctwo, chęć niszczenia. Z tego powodu często spotyka go rozczarowanie, a on z kolei rozczarowuje swoich podwładnych. Przykładowo latami toleruje nierobów i obiboków, których robotę muszą wykonywać inni. Traktuje wszystkich, w tym nygusów, równie miło, co doprowadza pracowitych do frustracji. Terapia: szokować go przykładami negatywnych zachowań i postaw.

AUTORYTET. Najsympatyczniejszy gatunek pośród szefów. Można polegać na jego sposobie postępowania. Kierowanie zespołem sprawia mu przyjemność, zwyciężanie tym bardziej. Nienawidzi intryg, są dla niego zbyt skomplikowane. Wymaga absolutnej lojalności i nagradza aktywnych i twórczych. Posiada naturalny autorytet – jednym gestem czy spojrzeniem potrafi przekazać podwładnym to, na co inni potrzebują wielu godzin. Tam, gdzie rządzi autorytet niekiedy padają też ofiary. W jego otoczeniu nie ma miejsca dla intelektualistów i nadwrażliwców. Terapia niepotrzebna.
/wsparte przez „Forum”/

Komentarze

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…