Mamy do czynienia z jakimś wielkim nieporozumieniem. Dzisiejszy desant parlamentarzystów PiS budzi skojarzenia…
Mamy do czynienia z jakimś wielkim nieporozumieniem i niepoważnym traktowaniem wyborców. Już raz nam przywieziono kandydata w „aktówce”, niejakiego Jacka Kurskiego, który z Podlasiem ma tyle wspólnego, co Jarosław Kaczyński z hodowlą i dojeniem krów. Wybraliśmy Kurskiego do Parlamentu Europejskiego i tyle go widzieliśmy. Wyborcza historia naszego regionu zatoczyła koło i ponownie przywieziono nam kandydata w „aktówce”, licząc na naszą naiwność i brak znajomości rzeczy. Anna Maria Costa vel Anders rzecze potencjalnym wyborcom na spotkaniach: „Jestem córką generała, ja się nie dam”, ale nie mówi Podlasianom tego, co wcześniej wyborcom w Warszawie: „Mam o wiele więcej znajomych w Platformie. Kiedy dowiedzieli się o moim włączeniu się w kampanię wyborczą PiS nie byli zadowoleni. Ale program PiS teraz najbardziej mi pasuje”. Wolne żarty. Z tego wynika, że my – wyborcy – nie jesteśmy w stanie przewidzieć, program jakiej partii będzie „pasował” pani Anders za cztery lata. Kandydatka, czy pch...