Rodzi się nowa tradycja...
Sesja przebiegała prawie cacy. Jakoś szło. I nagle bęc – jazda po równi pochyłej, do poziomu bliskiego zeru. Pod obrady wprowadzono coś, co powinno się odbyć w ratuszu, lecz w innym pomieszczeniu. Za przyzwoleniem przewodniczącej Krynickiej przegłosowano wniosek w sprawie hospicjum skierowany do Prezydenta. Dlaczego to zrobiono? Nieco później okazało się, że nikt nie wie dlaczego. Nawet radca kluczył, choć odniosłem wrażenie, że celowo w duchu z co poniektórych radnych kpi. I słusznie, bo ile można słuchać… przemilczę. Poszło o dotację dla hospicjum. Klub radnych PiS zawnioskował do Prezydenta o dodatkowe pieniądze dla tej instytucji. Pozostali radni wpadli w panikę, że oni też są za, więc trzeba wniosek do Prezydenta przegłosować. Bzdura. Na produkcję wniosku był czas, na kolanie to można niesfornemu dziecku, lub zgrabnej panience klapsa dać. Radni wpadli w panikę, nie chcieli być gorsi od wnioskującej szóstki i w konsekwencji przegłosowali coś, co powinien im konkretnie radca wybić z