Tytuły i dyplomy to za mało, trzeba mieć jeszcze „to coś”…
Po wczorajszej sesji potwierdzam swój pogląd wyrażony w jednym z felietonów opublikowanym w lipcu br., że łomżyńskie PiS nie potrafi wykorzystać potencjału intelektualnego swoich członków i sympatyków. Członkowie klubu PiS i Przyjaznej Łomży udowodnili na środowej sesji, że tytuły i dyplomy to za mało, trzeba mieć jeszcze „to coś”, czego radnym tych klubów niestety zabrakło. Oświadczenie radnego Tadeusza Kowalewskiego było w mojej ocenie żenujące, zaś milczenie jego koleżanek i kolegów radnych odebrałem, jako przyzwolenie na odwołanie kolegi radnego z funkcji przewodniczącego komisji. Milczenie znaczy tak. Nie tak to powinno wyglądać. Z taktyki jedynka. Doskonale zdaję sobie sprawę, że żadne zabiegi nie zatrzymałyby odwołania radnego Kowalewskiego z funkcji szefa komisji. Praktycznie każdy to wie. Wola większości o tym decydowała, a ona powstała. Czy to znaczy, że nie była potrzebna debata? Owszem, dla radnych na tym etapie nie miała znaczenia, co by nie powiedzieli - do odwołan...