Trzy lata temu popełniłem tekst, który zapodział się w przestrzeni medialnej a zdaniem Czytelników wart jest przypomnienia, co niniejszym z drobnymi poprawkami czynię…
Kiepski muzyk mnie nie zwiedzie. Otwarcie piszę, że na muzyce się
znam. Potrafię odróżnić fałszywe tony od kojących ucho i poruszających umysł.
Dodam otwarcie i bez owijania w bawełnę, że nie łatwo mnie wziąć na lep, czy
też odwrócić uwagę i nazwać rzępolenie muzyką. Muzyk tworzy i wykonuje. Pod
warunkiem, że muzyk wie i umie.
Kiepskich muzyków nigdy nie lubiłem, od lat do kiedy wspomnienia
me sięgnąć mogą. Muzyk z fałszywą nutą sprawia wrażeni oszusta, a i umiejętnie
nieuczciwość potrafi zamaskować. Muzyk tego typu czuje się zapewne dobrze i
chłoszcze – trzeba przyznać – upozorowanym sznytem, lecz każdą fałszywą nutkę
wprawne ucho wyłapie zbytnio się nie wysilając. Muzyk rzępolący, dla mnie
przynajmniej, rodzi niemiłe a nawet odrażające skojarzenia. Muzyk fałszujący od
zawsze budzi we mnie obmierzłość, taki ulotny blichtr i tak naprawdę pospolitość.
Rzępolący muzyk, choćby nie wiem jakie wykształcenie miał, wywołuje we
mnie niesamowitą złość, której opanowanie jest ponad moje siły.
Muzyk nie słyszący swego fałszu, jest nieludzko impertynencki i w
całej swej okazałości ordynarny. Kiepskiego muzyka galanteria oraz kurtuazja,
wsparte kimś ważnym, ale o podobnie kiepskim słuchu, mogą przy pierwszych
dźwiękach niejednego zbałamucić, budząc na pozór zaufanie a nawet zawierzenie,
że grać potrafią. Muzyk lipny swą oprawną powagą oszukać potrafi, a więc umie
mamić – najlepiej wiedzą o tym ludzie autentycznie miłujący harmonijność.
Muzyk kiksujący właściwie bywa hardy, jest trudny w odbiorze, na
pewno zimny i w swej strukturze niezawiły, co budzi w pierwszym odbiorze
uczucie infantylnej karności i wymuszać może na słuchaczu atencję. Muzyk
fałszujący jest naiwny, bo gdy dokona się analitycznej i generalnej oceny, bez
przeszkód odkryje się jego sztuczną przewagę nad innymi. Muzyk rzępolący
nieustannie zniewala, wywiera presję, może i ogłupia mniej wprawnych słuchaczy,
a już na pewno przoduje siłą iluzorycznego wyrazu.
Muzyk koślawiący nutki wiecznie bałamuci swą odświętnością i
okrucieństwem sztucznej godności, które użyte wspólnie potrafią wykoślawić
odbiór słuchaczy do niewyobrażalnego wręcz kalectwa, na co dowodów multum
mieliśmy i mamy. Muzyk fałszujący – przede wszystkim – kojarzy się z
okrucieństwem, na jakie narażone są ucho i umysł słuchacza. Muzyk rzępolący,
podparty stronnikami o równie kiepskim słuchu, ma zawsze wygórowane aspiracje,
a to potrafi zdemolować nawet najlepszą orkiestrę. To wszystko logicznie
usystematyzowane pozwala takiego muzyka nie znosić do bólu.
Ale spójrzmy wkoło, posłuchajmy uważnie i co usłyszymy? Spacerując
ulicami Łomży, wyłapać można bardzo uporządkowane dźwięki. I nie jest to
wynikiem jedynie dezynwoltury, lecz trzeźwej oceny rzeczywistości. Trzeba tylko
chcieć słuchać i poszukiwać dźwięków bardziej optymistycznych, klarownych, uporządkowanych,
bardziej przyjaznych człowiekowi, poprawiających samopoczucie i oddalających
myśli od prostracji dnia codziennego. Łaknijmy ciepła, życzliwych w trudzie
tych czasów niesfałszowanych dźwięków. Piszę odpowiedzialnie, dajcie sobie
spokój ze słuchaniem rzępolenia, gdyż fałszujący muzyk ułudę sieje i harmonii w
żaden sposób nam nie zapewni. Muzyk fałszywy już taki jest, niestety. Żeby
grać, trzeba się na muzyce znać.
brawo !! przyjemnie się czyta !!
OdpowiedzUsuńPopieram. Ja też nie lubię rzępolenia :))
OdpowiedzUsuńdobre, palce lizać :)))))))))
OdpowiedzUsuńŻeby grać, trzeba się na muzyce znać.
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
Nie ma się co dziwić. Muzyk fałszuje - słuchaczy tyle co na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńStoję przy mikrofonie,
OdpowiedzUsuńniech mnie który przegoni,
różne sceny, brygady,
już nie dadzą mi rady,
bo ja się wcale nie chwalę
ja po prostu niestety mam talent.
hahaha :))