Czy któryś z radnych jest w stanie odpowiedzieć konkretnie, na ile wypełnił podstawowy obowiązek zapisany w statucie…
Statut
Miasta Łomży nosi zapis szczególny, który powinien być zasadniczą wskazówką i
wykładnią dla roli, jaką w społeczności lokalnej przypisuje się radnemu. W
skrócie można to ująć w następujący sposób: nic o nas bez nas! Taką rolę
przypisał radnym ustawodawca, co słusznie twórcy statutu naszego miasta
precyzyjnie zapisali. Ten szczególny, a właściwie fundamentalny zapis w
statucie Miasta Łomży brzmi następująco:
§
99. 2. Radni mają obowiązek
utrzymywania więzi z wyborcami, których reprezentują, a przede wszystkim:
2)
konsultowanie spraw wnoszonych pod obrady Rady Miejskiej.
Proszę
zwrócić uwagę, jak krótko i zrozumiale zostało to ujęte. Nie pozostawiono
radnym żadnej furtki do bagatelizowania wyborcy. Radni zgodnie ze
statutem przede wszystkim mają obowiązek konsultowania
z wyborcami spraw wnoszonych pod obrady Rady Miejskiej.
Oczywiście
trąciłoby serwilizmem i poważnym utrudnieniem konsultowanie każdej z nich ze
społecznością. Radni bowiem otrzymali mandat od wyborców w drodze zaufania, w
przekonaniu o ich uczciwości i odpowiedzialności. Jednakże uchwały kluczowe,
kształtujące w ogromnym stopniu byt mieszkańców, oraz te mogące budzić
kontrowersje, takiej konsultacji w myśl statutu wymagają.
Zastanówmy
się, kiedy, gdzie i z jakim skutkiem radni:
Agnieszka
Białobrzewska, Maciej Borysewicz, Witold Chudziński, Ireneusz Cieślik, Dariusz
Domasiewicz, Marek Dworakowski, Hanka Gałązka, Andrzej Grzymała, Wiesław
Grzymała, Marianna Jóskowiak, Alicja Konopka, Tadeusz Kowalewski, Zofia
Kurkowska, Wojciech Michalak, Artur Nadolny, Jan Olszewski, Stanisław Oszkinis,
Andrzej Podsiadło, Zbigniew Prosiński, Piotr Serdyński, Edyta Śledziewska, Mariusz
Tarka, Andrzej Wojtkowski
odbyli
konsultacje w swoich okręgach np. na temat uchwał, które dotyczyły:
wynagrodzenia
prezydenta, zmiany w statucie miasta /dot. trzeciego wiceprzewodniczącego/,
zmian w budżecie miasta, wysokości stawek podatku od środków transportowych,
stref płatnego parkowania itd. itd., lub w tak istotnej sprawie jak stworzenia
w radzie „szerokiej koalicji”?
Czy
któryś z radnych jest w stanie odpowiedzieć konkretnie, na ile wypełnił ww.
obowiązek zapisany w statucie, oraz na ile dostał bezpośrednio poparcie za
głosowaniem uchwał w przygotowanym na sesję kształcie? I dwa pytania nieodzowne
na koniec: Jaki procent społeczności lokalnej jest w stanie potwierdzić, że
takie konsultacje się odbyły, i na ile ich opinia miała wpływ na decyzję
radnego podczas głosowania uchwał? Czy radni rzeczywiście są wyrazicielami woli
wyborców?
Jeśli nie odpowiemy sobie na te
pytania, nigdy nie będziemy mogli jednoznacznie określić, czy samorządem
jesteśmy w praktyce, jak chciał tego ustawodawca i twórcy statutu, czy tylko są
to nic nie znaczące martwe zapisy na papierze! Pozdrawiam Czytelników.
Oni wszystko chcą konsultować jak potrzebują głosy. Jak wygrają to dostają amnezji do następnych wyborów.
OdpowiedzUsuńradni i statut... w cuda nie wierzę :-)
OdpowiedzUsuńWyborcy są tylko i wyłącznie mięsem wyborczym.
OdpowiedzUsuńInteresują się nami przed końcem jednej i początkiem drugiej kadencji.
Za te ich diety można wykarmić i ubrać dużo dzieci.
OdpowiedzUsuńJak podniosą wysoko ceny za śmieci, będziemy je wywozić na plac przed urzędem.
OdpowiedzUsuńkonsultacje... hehehe
OdpowiedzUsuńbardzo trafne uwagi obnażające bezpardonowo miałkości i mierność tej rady.
OdpowiedzUsuńmiejscowi radni od momentu uzyskania mandatu radnego postepują w myśl zasady bycia sobie "panem , wójtem i plebanem" a dla swojego prywatnego interesu potrafia fiknąc takiego fikołka politycznego ,ze ich wyborcy oczy przecierają ze zzdumienia ,ze można tak ich poniżyć
OdpowiedzUsuńradny Wojtkowski to juz dawno jak balon odleciał . Może ktoś go ukuje szpilką to szybko spadnie na ziemię . Najwyższy czas.
OdpowiedzUsuń