Łomża umiera, z patriotyzmem na ustach…

Tytuł nie jest przesadny, jest adekwatny do rzeczywistości. Łomża permanentnie prze ku zagładzie. Mało tego, dzieje się tak na własne życzenie mieszkańców. Naturalnie przeciętny zjadacz chleba, śmigający po miejskich asfaltach i polbrukach nie bardzo ma tego świadomość. I trudno tego od niego wymagać. Istotniejszym jest, czy mają tego świadomość rządzący? Mam co do tego poważne wątpliwości. Owszem, oficjalnie dużo się obiecuje. Ale obiecanki cacanki a głupiemu radość, jak brzmi znane powiedzenie. Przede wszystkim jednak, rządzący są zajęci dzieleniem i zarabianiem pieniędzy wytworzonych z ciężkiej pracy ogółu mieszkańców. I tak bezustannie od zakończenia wyborów.

Tak się składa, że Łomża umiera głównie za sprawą braku koncepcji na rozwój miasta, w którą przede wszystkim wpisani byliby obecni mieszkańcy i kolejne pokolenia. Poza zarabianiem pieniędzy, graniczącym z zachłannością, rządzący są zajęci produkcją biedy i bezrobocia. Chyba jednak rządzący nie zdają sobie sprawy, że przy tak wysokiej skali tych dwóch zjawisk, miasto Łomża wydaje z budżetu na opiekę społeczną zdecydowanie najmniejsze środki ze wszystkich najważniejszych miejscowości województwa. Nic się o tym głośno nie mówi. Snuje się za to bardzo górnolotne plany, jakby zapominając, że kasa miasta jest pusta jak bęben. I żadna komisja tej pustki w krótkim czasie nie wypełni.

ratusz-1Władze tak bardzo są zdeterminowane dzieleniem i zarabianiem, że uszedł ich uwadze fakt, iż Łomża systematycznie, krok po kroku, umiera. Upłynęło wiele miesięcy od przedstawienia programu przez najważniejszego zwycięzcę wyborów. Wciąż się bada, przeprowadza audyty, wydaje niepotrzebnie kasę, powołuje komisje, nie można wykluczyć, że płacone są też powyborcze fanty. I tyle. Natomiast nie robi się nic, aby postępujący marazm zatrzymać. Władze prą w kierunku ślepej ulicy. Tak pędzili za sukcesem wyborczym, że zapomnieli, w jakim celu objęli władzę i co mieszkańcom obiecali. Patriotyzm, wypożyczalnia rowerów, igrzyska, fety, podublowane kancelarie prawne, wizyty panów w garniturach szykujących się do kolejnego skoku na Wiejską, dotacje na przykościelne „przygwizdy” – to nie zaspokoi autentycznych potrzeb miasta i jego mieszkańców. To zaspakaja aspiracje i ambicje wybranych. I nic poza tym.

Władze w poszukiwaniu sukcesów na użytek nadchodzących wyborów do parlamentu i zajęte troską o swoje i kolesi kieszenie, zupełnie zapomniały, że Łomża to mieszkańcy o bardzo różnych poglądach, różnych oczekiwaniach i różnej stopie życiowej. Żadnej z tych grup fantasmagoriami nie zaspokoi się ich potrzeb. Patriotyzm przybrał dzisiaj inne oblicze, bardzo chętnie mówią o nim szczególnie syci. Tak.

Jeszcze nie tak dawno Łomża liczyła grubo ponad 60 tys. mieszkańców. To przeszłość. Teraz jest nas grubo poniżej tego poziomu. Władze nie robią nic, żeby ten uśmiercający miasto proces zatrzymać. Saldo migracji za ostatnią dekadę jest każdego roku ujemne. W minionym roku ubyło nas ponad 3 tys. Powinno się bić na alarm. Niestety, władze coś przebąkują, szepczą, rzucają półgębkiem, cmokają. A problem jest bardziej niż poważny. O patriotyzmie mówi się często, o zatrzymaniu młodzieży w mieście rzadko, wstydliwie. Jakby narastająca tendencja migracji mieszkańców na zewnątrz była dla władz korzystna. O inwestycjach w patriotyzm władze Łomży mówią z radością w oczach. Zadowoleni ze swej radosnej twórczości, przyglądają się, jak Łomża umiera. W tym tempie, za niespełna dekadę staniemy się podrzędnym miasteczkiem, a za dwie następne osadą. Tyle, że obecnie rządzący będą już mieli „wypracowane” solidne emerytury. Nad tym ważnym problemem powinni także pochylić się panowie z Sadowej. Mniej zajmować się biznesem, a głównie zmobilizować siebie i władze do znalezienia środków mogących zatrzymać to przerażające zjawisko. Niestety, póki co, jedni i drudzy żyją doraźnie, dniem dzisiejszym, zapatrzeni w swój dostatek wypracowany rękami mieszkańców. Nadzieja w samorządzie, a więc radnych i ich wyborcach, bowiem wszystko zmierza w kierunku, że będą musieli wziąć sprawy w swoje ręce. Inaczej o patriotyzmie nie będzie z kim rozmawiać oraz komu go krzewić i wpajać.

Komentarze

  1. każdy sobie rzepkę skrobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni wszyscy nas bardzo kochają jak potrzebują głosów w wyborach.

    OdpowiedzUsuń
  3. To już od 10 lat wiadomo, że umiera. To nie jest osiągniecie dwóch lat. Umiera? A co proponujesz, żeby temu zapobiec?

    OdpowiedzUsuń
  4. na pewno nie wypożyczalnię rowerów :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No a co?
    Jakieś propozycje?
    Takie same macie propozycje jak ci z sadowej i z St Rynku... nic nie macie do zaproponowania..
    Gadać to każdy potrafić: coś trzeba zrobić!?
    Ale co? Autor ma tyle do zaproponowania co żyd za okupacji, pisze aby pisać... Jakieś argumenty? NIE! :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakieś wielkie nieporozumienie. Autor przedstawia problem, a rozwiązań niech szukają ci co biorą wielki szmal z publicznej kiesy! Chcieli władzy, niech pokażą co potrafią :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakieś tam pomysły jednak z czytania tego bloga(u?) wynikają. Nie tylko takie budżetowe, strategiczne i dotyczące demografii... Moim skromnym zdaniem wszystkiemu winna jest dość prosta w diagnozowaniu tzw. mentalność łomżyka.
    Autor-blogier wskazuje trafnie najtrudniejsze przypadki wśród personalnie zaangażowanych. Warto też spojrzeć w nieodległą przeszłość. Władze Łomży to niestety nie tylko i wyłącznie krystalicznie czyste przypadki publikacji Druckera czy nawet Parkinsona! Tacy to już PT Oni są... To przecież jest ogromny problem mentalny a nie tylko ekonomiczny! Łomża jest niewiele znacząca mieściną, niestety tylko prowincjonalną. Tutaj na prawdę nie ma potencjału intelektualnego, nie ma Wielkich Innowatorów. To smutne, ale przecież ja tu wzrastałam i postrzegam to dość wyraźnie. Więcej - ja te osoby też wybierałam!!! To jest oczywistym i głównym powodem schyłkowej teorii istnienia Łomży. Potrzeba ludzi kreatywnych, nie ułożonym z kimś tam przy znanej ulicy, nie wplątanych w siatki powiązań rodzinno-personalnych, chciwych i próżnych w swej osobowości...
    Przecież tak odbywające się posiedzenia Rady powinny być zakazane! Ilu tam jest racjonalnie i mądrze myślących ludzi? Palców jednej ręki inwalidy wystarczy. Ja z Łomży już nigdzie w świat nie wyjadę, taki mój los. Będę jednak zachęcała do tego każdą młodą, przedsiębiorczą osobę, nawet po studiach w dofinansowanej Szkole Wyższej. Trudno, nie popisuję się patriotyzmem lokalnym, a niech tam. Może w innej Diecezji otrzymam rozgrzeszenie. Następne wybory niedługo. Jestem optymistką i wierzę, że szoku nie przeżyję! Pozdrawiam serdecznie Autora!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko prawda, tylko normalny człowiek nie chce w tym bagnie(rządzeniu) brać udział - boi się też o pracę, boi się komuś narazić. Dlatego tak właśnie jest jak jest. Jest tak też bo jest to za małe miasto o stałym nie zmiennym charakterze. Ci co do Łomży przyjeżdżają są co to dużo mówić z okolicznych wioch. Chcą się z nich wyrwać i tu zostać, a zmieniać Łomży nie będą, bo w razie co, wylecą. Trzeba, też pamiętać o jeszcze jednej rzeczy - ludzie tu pracują w tych wszystkich lepszych, gorszych firmach przede wszystkim po przysługach i to jeszcze bardziej cementuje naszą rzeczywistość. Co z tego, że są młodzi i chcą świat zmieniać jak uczą ich starzy wyjadacze, którzy pokazują i nakazują właściwy(byle jaki) sposób załatwiania czegokolwiek.
    Nikt inny znikąd indziej nie przyjedzie, nie ma ludzi z wysokim wykształceniem, stażem pracy i doświadczeniem, nie ma też pracy wszędzie, bo gdyby była łatwiej by było zmienić pracę. Łatwiej by było się komuś postawić, coś zaproponować, przedstawić własne pomysły. Ale że to Łomża(jak wyżej) do tego biedna(i każdy lubi przysługi) to nic się tu nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…