Jak kierownik ratusza „nie po polsku” próbuje „stawiać w pion” posła na Sejm RP…

Kiedy padła „czerwona zaraza”, własność w każdej formie stała się rzeczą świętą. Kierownik ratusza poszedł po najmniejszej linii oporu. Otóż chcąc zadowolić jednych, wpadł na pomysł zubożyć drugich /to takie klasyczne zachowania większości „panów” z PiS/. Powiedzmy szczerze, sam zamysł kierownika ratusza naganny nie jest. Oczywiście do momentu, kiedy wolą jednej ze stron pomysł upadł. Spółdzielnia miała pełne prawo nie poprzeć pomysłu kierownika ratusza w kwestii przekazania gruntów na potrzeby innych, więc z tego prawa skorzystała. Na dodatek poseł na Sejm RP Lech Kołakowski, w wyniku interwencji członków spółdzielni inicjatywy kierownika ratusza nie poparł /tak twierdzi w swoim piśmie „nie po polsku” kierownik ratusza/. Kierownik ratusza zamiast wolę członków spółdzielni uszanować, wdał się w polemikę z posłem na Sejm RP. Nie bardzo to rozumiem, bo własność własnością jest. Wola wolą też. Jeśli nie ma woli którejś ze stron, to nie trzeba zaraz z tego powodu wszczynać larum. Nie można ludzi na siłę uszczęśliwiać kosztem innych ludzi. Szacunek należy się wszystkim, nawet jeśli w zgodzie z prawem postanowią postawić na swoim. Nie znam rzeczywistej przyczyny odmownej decyzji spółdzielni, i nie jest to w przedmiotowej sprawie wcale najważniejsze.


Znacznie ważniejsza jest treść pisma „nie po polsku”, jakie wystosował kierownik ratusza pod adresem posła na Sejm RP, Lecha Kołakowskiego, który jest reprezentantem tej samej formacji politycznej. Można kogoś nie lubić, ale… To pismo, skonstruowane bardzo „nie po polsku”, jest przykładem braku szacunku do parlamentarzysty, robi z kierownika ratusza kreatora obciachu . Nie może bowiem znaleźć poparcia zamiar uszczęśliwiania jednych kosztem drugich. Podobnie nie może być potępiana decyzja zgodna z obowiązującym prawem, z czego spółdzielnia skorzystała. Poseł, popierając pozostawienie gruntów pierwotnym właścicielom, w rzeczywistości uszanował każdą ze stron. Atak pod adresem posła ze strony kierownika ratusza jest niepoważny, w swej treści zawiera podtekst populizmu, cynizmu, braku szacunku i ostatecznie kierownika kompromituje. Sprawa jest poważna, a kierownik ratusza – niczym dziecko w piaskownicy – kiedy nie zrealizował swojego pomysłu, na wszystkich się obraża. Z tego powodu próba „postawienia w pion” posła kilku kadencji, w mojej ocenie jest bardzo niepoważna a jednocześnie wcale nieśmieszna i warta głębokiego zastanowienia.

Pismo zapewne pisał na polecenie jakiś urzędnik. Popełniono w nim lapsusy słowne i stylistyczne, tekst brzmi bardzo „nie po polsku”. Ale sygnował je swoim podpisem kierownik ratusza. Dlaczego?

Komentarze

  1. Dokopał posłowi i myśli, że wie co jest "pięć" !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przywieziony w worku "kierownik" urzędu skupiony jest na lansowaniu swojej, oryginalnie uczonej, osoby i bez wyczucia atakuje wszystkich, którzy mu w tym przeszkadzają (w jego mniemaniu). Suflerzy w sutannach cynicznie wykorzystują przy tym naiwność nieopierzonego nielota, który uwierzył, że jest jedyny i niepowtarzalny. Z tym bym się chyba zgodziła. Tak dennego kierownika Łomża jeszcze nie miała. Potrzebne taczki...

    OdpowiedzUsuń
  3. bezprecedensowy to jest atak na posła :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiła kosa na kamień!
    Zaczęła się kampania wyborcza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Buractwo ma się dobrze

    OdpowiedzUsuń
  6. Kierownik pali mosty. Zamyka się w określonym środowisku. Nie daję mu szans na reelekcję.

    OdpowiedzUsuń
  7. obaj siebie warci !

    OdpowiedzUsuń
  8. Takiego skoku na stanowiska i kasę jeszcze w historii Łomży nie było.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…