Na pierwszy rzut poszły standardowe recytatywy, mające zastąpić klasyczną prezentację… po części fugowanej uwertura przeszła w codę…


Nie można żyć wyłącznie polityką i podobnymi duperelami. Idzie weekend, pora na intelektualny relaks z domieszką luzu, muzyki i życiodajnego uśmiechu. Śmiech to zdrowie, każdy dbający o zdrowie człowiek to powie. Małżonka moja osobista mówi, że nie tylko na jawie, ale i przez sen się śmieję. Wiem, że ten się śmieje, kto śmieje się ostatni. Rozumiem i miast w zadumę popaść, śmieję się jeszcze bardziej. Życie tato, mawia moja też zawsze uśmiechnięta córka. Ja, ku zaskoczeniu, o muzyce poważnej słów kilka poniżej popełnię.

Zaczęło się w połowie roku rozbudowaną uwerturą, która przerodziła się w bardzo skomplikowaną formę muzyczną, o charakterze uroczystym w fakturze akordowej. Tydzień po tygodniu nabierała tempa żywszego. Po części fugowanej uwertura przeszła w codę, by swą strukturą starać się wpłynąć na psychikę słuchacza przez dźwięki.

Jakoś z końcem sierpnia wprowadzono solowe partie wokalne. Na pierwszy rzut poszły standardowe recytatywy, mające zastąpić klasyczną prezentację. Żeby spektakl upiększyć, popłynęły mające uwieść słuchacza podszyte dramaturgią solowe arie.

W połowie września, na widok rozedrganej publiki, sprowadzono posiłki. Użyto zespołowych ansambli, utworów rozpisanych na kilku instrumentalistów i kilku śpiewaków solowych. A z początkiem października sięgnięto dodatkowo po pomoc chórów.

Czym bliżej punktu kulminacyjnego w prowadzono partie orkiestrowe, przeplatane partiami mówionymi i wstawkami na podobieństwo baletu. W końcówce, w obliczu niezadowolenia odbiorców, zdecydowano się iść na całość. Zatroszczono się o intermezzo w postaci wstawek muzyczno-dramatycznych o charakterze komicznym, wykonywanych w bardzo częstych antraktach.

Na nic się wszystkie zabiegi zdały, doszło do kompletnej scenicznej klapy, oburzona widownia zabuczała i zagwizdała. I zanim kurtyna opadła, dyrygent w panice prysnął w jedną stronę a kreowana na gwiazdę diwa w drugą, co oczywiście spektaklu nie zakończyło. Widzowie są cierpliwi, zapłacili słono za bilety i chcą obejrzeć i wysłuchać należnego im czwartego aktu, bo tyle musi ich mieć klasyczna opera. Jak na widowisko dramatyczne przystało, z właściwą powagą oczekują zapowiedzianego na poniedziałek finale.

Szczere pozdrowienia ślę wszystkim Czytelnikom bloga. Miłego nadchodzącego weekendu życzę. Wam oddany, Marian Kruk.

Komentarze

  1. Dobry błazen to skarb. Pozdrawiam Panie Marianie. Także życzę udanego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Kruk znakomite porównania...świetna interpretacja. Dużo Pan o muzyce wie :) Trafnie ujęty przebieg zdarzeń z różnorodnością form .
    Według mnie to była fuga. Wiele głosów - wiele tematów się przewijało. Panował ogólny harmider - każdy głos chciał być równie ważny - co w fudze jest nie do pomyślenia więc przynosi proste stwierdzenie. Muzycy marni.
    Temat zapowiadał się ciekawie, ewidentnie przynależał do grupy "Attacco", motyw czołowy był poruszający. Pierwsza ekspozycja tematu była bardzo nerwowa...potem w kontrapunkcie się uspokajała....kolejne przeprowadzenie tematu było o kwintę niżej co w odsłuchu sprawiło wrażenie nieumiejętności. No ale wiadomo dobry muzyk by tego nie zachrzanił.
    Temat bez kontrapunktu mógł wystąpić tylko RAZ i te RAZ przesądziło o wszystkim....to tak jak z pierwszym wrażeniem albo pierwsza nuta Cię zaintryguje albo nie. Coda to była jedna wielka zlewająca się melodia- ktoś chciał za długo trzymać nutę pedałową i wszystko się rozmyło. Miała być kulminacja - a wyszło? Każdy wie - bo słyszał.
    Zastanawia mnie tylko czy ta fuga to był samodzielny utwór? Czy być może część większej formy jak np. Mszy?
    Miłego weekendu.
    https://www.youtube.com/watch?v=o1Umq0L6QH4 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo dobrze się czyta świetne podsumowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak popatrzeć na to jak łomżyński kler nadal chce upodlić Chrzanowskiego to raczej weekend udany nie będzie. Ani niedziela, bo do którego kościoła w Łomży można pójść w skupieniu się pomodlić nie słysząc z ust naszych godziwych reprezentantów kleru ataku na Chrzanowskiego. Łomża przez te wtrącanie się kościoła w politykę podzieli jeszcze więcej ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam blog z wielką uwagą. Autor może śmiało powiedzieć, że odniósł sukces. Mam nadzieję, że prokuratura nie odbierze nam tej ciekawej stronki. Pozdrawiam Autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jakiego powodu miałaby odebrać? Czy pan Kruk napisał coś kiedykolwiek niezgodnego z prawdą? Nie sądzę... Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek na tym blogu groził, zastraszał panią Agnieszkę Muzyk. Akurat ten blog jest na poziomie

    OdpowiedzUsuń
  7. Kompromitowanie z ambon nic nie zmieni. Pogrąża kapłanów i dzieli ludzi. Kościół w Łomży nie odniósł porażki. Porażkę odnieśli na własne życzenie jego ważni przedstawiciele. Okazuje się, że nie mają monopolu na rację. Wstyd.
    A swoją drogą autor napisał świetną recenzję z najdłuższej opery w naszym mieście. Gratuluję Panie Marianie.

    OdpowiedzUsuń
  8. W PONIEDZIAŁEK DZIEŃ PRÓBY.
    PROSZĘ NIE ZAWIEŚĆ MIESZKANCÓW.
    STAŃMY SIĘ WRESZCIE WŁAŚCICIELAMI SWOJEGO MIASTA.
    ZASŁUGUJEMY NA GODNE FINALE.

    OdpowiedzUsuń
  9. koncert był wielki, ale solistka i muzycy zawiedli szkoda było kasy na bilety

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chcę więcej oglądać takiego spektaklu. Też niecierpliwie czekam na finale w poniedziałek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda mi, ale też jestem dumny z Chrzanowskiego. Tyle kłód pod nogi mu rzucano, ale pokazał, że ma klasę i honor, że ma kręgosłup moralny. Człowiek, który od zawsze wpajał swoim dzieciom wiarę w Boga, w kościół. I co kościół z niego robi? Z jego rodziny? Czy biskupi uważają, że się wyparł wiary, poglądów?Jedynie to Kapucyni- Bracia Mniejsi są wobec niego w porządku.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…