Padło pytanie: będzie pan szarą eminencją, kierowcą z tylnego siedzenia?


W moim odczuciu, tak jakoś bez echa przeszła audycja w „Radiu Nadzieja”, dotycząca powyborczych refleksji, z udziałem m.in. kandydata na prezydenta i radnego Tadeusza Zaremby. Ja wysłuchałem jej z uwagą i nie sądzę bym popełniał faux pas, wiążąc niektóre wypowiedzi byłego radnego z tym, co ma miejsce w obecnym ucieraniu się radnych odnośnie budowania koalicji większościowej w radzie. Być może się mylę, jestem tylko człowiekiem.

Uderzyły mnie w wypowiedziach radnego szczególnie dwie sprawy. Pierwsza z nich to otwarte stwierdzenie, że „ja nie chciałem już być radnym”. Zabrzmiało to dziwnie, żeby nie powiedzieć kpiąco. Nie chciałem, ale kandydowałem. Czyż to nie policzek dla 150 osób, które oddały głos na Tadeusza Zarembę? Być może oddaliby głos na kogoś innego, kto reprezentowałby ich w samorządzie? Przyjęło się, że jak ktoś czegoś nie chce, to nie chce i nie zawraca ludziom przysłowiowej gitary. Proste, bardzo proste.

Były już radny Zaremba w swojej wypowiedzi wymierzył ekspresywny policzek większości radnym minionej kadencji. Rzucił bowiem w publiczny eter, że „niebezinteresowna spolegliwość większości rady była dla mnie taka obrzydzająca, że szkoda gadać” oraz „czasami miałem wątpliwości czy to jest rada”. Niesmaczne w rzeczy samej, podszyte „na bank” bezczelnością. Bo czyż nie „obrzydzające” było, kiedy radny Zaremba słowotokiem poddawał krytyce pomysły prezydenta, by chwilę później pokornie swoją rączką je popierać? Przykładów jest sporo, wystarczy przejrzeć protokoły z posiedzeń komisji i sesji.

Ja myślę, że słusznie redaktor prowadzący tę audycję zapytał byłego radnego Zarembę, czy „będzie pan szarą eminencją, kierowcą z tylnego siedzenia” dodając, że były radny jest liderem komitetu, który wprowadził czterech radnych. Z ust byłego radnego padło coś w rodzaju nie chcę, ale jak mnie poproszą… wyartykułował bowiem Tadeusza Zaremba coś takiego trudnego do nazwania: „będę kierował z tylnego siedzenia na zasadzie dobrowolności”. Mocne. Następnie dodał: „jeżeli będą potrzebowali mojego wsparcia intelektualnego, czy związanego z doświadczeniem samorządowym to jestem do dyspozycji, nie uważam że trzeba im dodatkowych opiekunów, moja rola jest tutaj żadna”.

Po usłyszeniu tych słów, nabrałem pewnych wątpliwości. Ale to tylko moje prywatne odczucia. Przyznam natomiast, że zadałem sobie pytanie chyba na czasie: czy były radny Zaremba zaczął już kierować z tylnego siedzenia na zasadzie dobrowolności, czy czwórka radnych potrzebowała już wsparcia swojego lidera i czy w tym wszystkim co teraz się dzieje i dziać będzie jutro jego rola jest żadna?

Wyjmiesz oko? Oka nie wyjmiesz. Pozdrawiam Czytelników.

PS. Audycja w "Radiu Nadzieja" z dn. 8 listopada 2018 r.

Komentarze

  1. Dobre. Ludzie już się śmieją, że przynajmniej 3 z tej czwórki nie ma swojego zdania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezrefleksyjnie słuchają swojego lidera. Interes miasta mają poniżej lędźwi.

      Usuń
  2. Szef KM PZPR bardzo pokochał PiS. Kupa śmiechu! W jakim celu ta kompromitacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. w czasie tamtej kadencji z "liderem" omawiałem pewną sprawę powiedział że podejmiemy decyzję jak się dowiemy co na to biskup przeżyłem szok :((

    OdpowiedzUsuń
  4. Temu „liderowi” tylko się wydaje że jest mądry. Ta trójka na jego pomysłach wyjdzie jak Zabłocki na mydle. Kombinował kombinował teraz w domu siedzi i kombinuje jak kuku zrobić Łomży. To nie „lider” to szkodnik.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lider nie wyklucza uruchomienia bloga. Czekam z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lider zgłupił 2 radnych bo jeden sam się zgłupił. Domasiewicz na vice człowieku na to funkcje trzeba mieć kwalifikacje co najmniej studia wyższe ale nie ukończone w Łomży.Lider już raz oszukał Pana Darka prawybory wygrał Darek a na prezydenta poszedł llider z długiej. Tam były spotkania, układanie strategii, wódz jak zwykle mówił swoim głosem słuchaj Darek bzwyciężymy ale uważaj żeby Ciebie nikt nie podsiadł. O krzyknąłeś wtedy w pałacu. Prrzepraszam ćię Darku ale chciałeś się dostać do rady na moim karku. A kark ma lider bardzo mocny PZPR to produkt uboczny. Prezesa ŁSM ustawił na wroga Mariusza a czy trochę myśli, że Rada Nadzorcza czuwa i zrobi krok wspaniały ,że pan Wojtek nied lugo będzie wyleniały. A przewodniczący Rady powie Wojtusiu chyba nie dajesz rady itd itd.

      Usuń
    2. "Prezesa ŁSM ustawił na wroga Mariusza" - kolego polecam piosenkę Fasolek "Bo fantazja, bo fantazja .... " W duszy byłeś niewiele widziałeś, znawco lokalnej polityki od siedmiu boleści :P

      Usuń
  6. Kto uruchomi blog . Już nie ma Trybuny Ludu, Życia Warszawy i kilka innych gazet. Lider oszukał kilku radnych z nieprzyjaznej Łomży. Jest to jego kres działalności politycznej bo Prezes Jarek takiego człowieka nigdy nie przyjmie nawet gdyby ten pan Biskupowi całował nogi a może to nastrąpić bo jest taki czas, żeby to uczynić. Do góry liderze czy chceś kogoś ofiarować w ofierze. Może mało rymu ale sens jest taki, że można sprzedać się za marne blaszaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. lider ma poważną wadę
    lubi mówić ale nie lubi słuchać

    OdpowiedzUsuń
  8. Trwa sesja rady miasta. Ruszono z bloków startowych planowo o godz. 10.00. Odbyło się pierwsze podejście wyboru wiceprzewodniczących. Zgłoszono cztery kandydatury. Wynik głosowania: głosów ważnych oddano 21, nieważnych 2, wstrzymało się 8; kandydaci otrzymali głosów:
    Zbigniew Prosiński – 7
    Dariusz Domasiewicz – 10
    Marianna Jóskowiak – 9
    Andrzej Wojtkowski – 6
    W związku z tym mamy impas, nikt z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości głosów. Ogłoszono 20 minut przerwy, celem wspólnego spotkania wszystkich radnych w biurze rady dla omówienia, co dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…