Słowo po niedzieli… kiedy słyszę o próbach wywierania presji na nowych radnych… bezczelne dzielenie i grożenie aksamitnymi paluszkami, czuję się źle…
Na wstępie chciałbym złożyć wyrazy współczucia wszystkim
tym, którym publikacje na blogu spędzają sen z powiek. Jestem jednak głęboko
przekonany, że materiały i komentarze na nim się pojawiające pozwalają
mieszkańcom autentycznie brać udział w naszej ziemskiej wędrówce za radością,
szczęściem, godnością i prawdą. Bezpośrednim powodem, który skłonił mnie do
napisania poniższego tekstu jest sugestia niektórych komentatorów niniejszego
bloga, wyrażona w formie zarzutu, że prowadzę nieuprawnioną krytykę /a nawet
stalking/ wobec niektórych osób publicznych. Dlatego jestem odbiorcom bloga
winien odpowiedź w wymiarze moralnym /w społecznym i prawnym odpowiedzią są
treści na blogu/ odnośnie tak postawionego mi zarzutu.
Wiek, doświadczenie, przejście na emeryturę dają sposobność,
aby dzielić czas pomiędzy obserwację i rodzinę, ale i modlitwę. Z góry proszę o
wybaczenie niemożności pełnej ekspozycji swoich refleksji, wiążącej się z
określonym rozmiarem wypowiedzi. Publikacje na blogu w znacznym zakresie
uzupełniają meritum tego tekstu. Zastrzegam, że mogę jedynie postrzegać i
analizować wydarzenia niedoskonałym ludzkim rozumem.
Nie jestem zawodowym politykiem ani prawnikiem, dlatego
skupię się na wyjaśnieniu wymiaru moralnego zdarzeń i ich uczestników w
mieście. I nie dotyczy to tylko minionej kampanii, jej bezpośrednich
uczestników, ale i tych, którzy pośrednio, z tylnego siedzenia, zakulisowo,
często do tego nieproszeni próbują narzucać swoją wolę. Jesteśmy katolikami, uczestniczymy wspólnie we mszy, więc nie obca
powinna nam być druga z sześciu głównych prawd wiary: „Bóg jest sędzią
sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”.
Łomża jest miastem katolickim, wyróżnionym, z siedzibą
diecezji, to fakty niepodważalne. To nobilituje, określa prawa, ale i nakłada
obowiązki, na wszystkich. Podkreślam: na wszystkich! W obliczu różnych zdarzeń, perturbacji, atmosfery mających miejsce
przed kampanią wyborczą, w jej trakcie oraz następujących po niej, nie można
inaczej interpretować pojawiającej się krytyki, jak właśnie przez pryzmat Bożej
sprawiedliwości, nie zaś jakiejś nieuprawnionej krytyki, czy tym podobnych
zarzutów. Nic na tym ziemskim padole nie dzieje się bez woli Bożej. Życie
wskazuje, że czynienie dobra nie może usprawiedliwiać czynienia zła. Tak nie
postępują uczniowie Chrystusa. W mojej ocenie, naszym najpoważniejszym grzechem
jest gwałcenie pierwszego i najważniejszego przykazania, jakim jest miłość Boga
i bliźniego, także tego, który jest często niesłusznie określany
nieprzyjacielem. Dotyczy to nie tylko wymiaru tego problemu w skali władzy, ale
także, a może szczególnie, na poziomie relacji między dosłownie wszystkimi na
linii prezydent – samorząd – kościół – mieszkańcy.
Partykularne działania, ukierunkowane wyłącznie na
pozyskanie źle pojętej władzy, także nepotyzm i hipokryzja, są przykładami, jak
można z pozycji pozornej siły tworzyć mit nieomylności i próbować zawłaszczać
obszary zarezerwowane dla samorządu i demokracji. Jest to odpowiedź w wymiarze
moralnym na postawione mi zarzuty ww. zakresie. Ale i powinny być one
ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy uzurpują sobie prawo do władzy w obszarach
im kompetencyjnie nienależnych. Odpowiedź szczególnie jednak skierowana jest do
stojących najbliżej Ołtarza Boga Żywego, którzy powinni stanowić wzór
doskonałości Katolika.
Nie można z jednej strony deptać Prawa Ewangelii /także
innych, ustanowionych demokratycznie praw, ale głównie wartości/, a z drugiej
strony ustawiać się w szeregu uczniów Chrystusa. Bóg Wszechmogący panuje także
nad regułami demokracji i to On właśnie kieruje sercami swoich stworzeń,
poddając ich komu zechce w nagrodę lub za karę. Dlatego zamiast narażać siebie
i imię Boże na pośmiewisko, starajmy się stawać braćmi i siostrami. Bo cóż nam
z tego przyjdzie, że zdobędziemy wątpliwe cele, kiedy zarazem poniesiemy
uszczerbek na duszy. Buta upadla, krzywdzi i prowadzi do klęsk. Kiedy
słyszę o próbach nieuprawnionej ingerencji w proces układania się samorządu
przed pierwszą sesją, wywieraniu presji na nowych radnych przez osoby spoza
tego grona, bezczelne dzielenie i grożenie aksamitnymi paluszkami, czuję się
źle. Wiem co to Dekalog. Idę z nim przez życie ramię w ramię, przytulam go i
pieszczę. Ci od pouczania i grożenia powinni na centralnych ścianach w swoim
otoczeniu pozdejmować bogate obrazy i powiesić w ich miejsce Dekalog, wybity
tłustą czcionką. Czytać go bezustannie i konfrontować ze swoim postępowaniem.
Gwarantuję, że będzie wszystkim lżej.
PS. W sprawie publicznie postawionego zarzutu odnośnie rzekomego
stalkingu, przeprowadziłem szerokie konsultacje z kancelarią prawną o
specjalności w zakresie publikacji w obszarze mediów. W związku z uzyskaniem profesjonalnie
przygotowanej wykładni, nie wykluczam kroków prawnych w celu uzyskania zadośćuczynienia
za pomówienie.
Panie Marianie no ale ja tu tych faktów jakoś nie widzę!!!!!! Sypie pan jak z rękawa jakimiś teoriami spiskowymi , aksamitnymi paluszkami itp. Natomiast co ,kto , gdzie , kiedy i dlaczego to jakoś tu pan nic nie piszesz . Pan musisz zrozumieć ,że intelektualnie trudno mnie związać koniec z końcem więc zlituj się Waść i ujawnij te fakty bo doprowadzasz mnie do rozpaczy nie dając szansy ich oceny. W konsekwencji popadam w stan dość niezdrowy .Jednak nabyte latami doświadczenia doprowadziły u mnie do perfekcji panowanie nad swoimi emocjami. Nie szukam więc kałasznikowa nie obwarowuje się w swym domu i nie czekam na atak ciemnych sił. Natomiast wielu czytających i komentujących pana błoga , pojeni takimi treściami są bliscy takich skrajnych emocji. Nie formułuję tu pomówienia ale opisuję stan psychiczny człowieka ledwie wiążącego intelektualnie koniec z końcem co zapewne przyznam skromnie nie tylko jest mnie tu obce.
OdpowiedzUsuńZ góry proszę o wybaczenie niemożności pełnej ekspozycji swoich refleksji, wiążącej się z określonym rozmiarem wypowiedzi. Zastrzegam, że mogę jedynie postrzegać i analizować wydarzenia niedoskonałym ludzkim rozumem.Szczęść Boże.
"Z góry proszę o wybaczenie niemożności pełnej ekspozycji swoich refleksji, wiążącej się z określonym rozmiarem wypowiedzi. Publikacje na blogu w znacznym zakresie uzupełniają meritum tego tekstu".
UsuńI tyle. Pozdrawiam.
tego powyżej najbardziej zabolały "aksamitne paluszki" :))
Usuńa tak dla ścisłości faktów to jest cały blog
Panie Kruk takim co nie umieją czytać lub odwracają kota ogonem nie należy odpowiadać.
OdpowiedzUsuńPanie Kruk pana stały wielbiciel już nie wchodzi po 3 w nocy na blog, tylko po 1 . Ależ się Pana uczepił, strasznie osobiście odbiera Pana wpisy. Hmmm....
OdpowiedzUsuńdziubek skup się na czytaniu tekstów pana Mariana a będziesz lepszym człowiekiem. serdecznie pozdrawiam buziaki
UsuńPanie Kruk każdy Pana tekst jest na wskroś jak strzała która dotyka w samo serce ludzi, którzy mieli oczy otwarte i uszy otwarte podczas kampanii. Jest tak dosadnie realistyczne że aż boli. Dziękuję Panu za te PRAWDĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo że ktoś inny jej nie chce przyjąć...to inna kwestia. Wiele można dywagować na ten temat ale po co....Prezydent przed wyborami odwiedził ekscelencję jak każe Ewangelia - upomniał. Nie przyniosło skutku. Zbyt kulturalny Nasz Prezydent. Jest pewien odsetek ludzi którzy kulturę ludzką, pokorę i spokój odbierają jako słabość....widząc w takim człowieku - nie człowieka ale "kogoś" kogo doskonale można "obrobić".
A NA IMIENINY POLECAM - ZAMIAST KWIATÓW - "DEKALOG" - K. KIEŚLOWSKIEGO. Ten uczciwy film nadaje się na Katechezę nawet dla najstarszych.
".Prezydent przed wyborami odwiedził ekscelencję jak każe Ewangelia - upomniał." hahah dobre nie ma co. Mówią , że Łomża to nie miasto a pewien stan świadomości i jak widać mają rację.
Usuńczyżby bolała ta świadomość??
UsuńRozumiem że według pewnych miar większość ludzi pościeliłaby się jak czerwony dywan przed niektórymi osobistościami. Według mnie rozmowa i upomnienie to zwykła kultura człowieka gdy druga strona za nic ma kompetencje innych - mówiąc delikatnie.
im dalej pan brniesz tym bardziej jesteś po prostu zwyczajnie śmieszny bo stwierdzenie ,że dostajesz pan obstrukcji na słowo miejscowy kler byłoby tu nazbyt obraźliwe. Polecam spacery, więcej wewnętrzne pogody, wiary w ludzi a zobaczy pan jaki świat jest piękny i cudowny. Pochylam się nad panem bo kocham pana jako człowieka opętanego ciemnymi myślami i pragnę podpowiedzieć panu , że słońce świeci A ja życzę wyjścia z tej ciemnicy. Pan Marian nie pisze o ciemnej stronie mocy, Źle pan to odczytuje.
UsuńJak zwykle bardzo dobrze napisane. Gratulacje panie Kruk
OdpowiedzUsuńdzisiaj się dowiedziałem , że Mariusz idzie do Kapucynków na mszę zaw3sze tak bywało. Ale biskup i jego podwładny/ Ile czasu będzie w Łomży tego nikt nie wie/ tego nie mogą zrozumieć.Ale my to rozumiemy i będziemy walczyli nie Błazen z okolic Augustowa będzie rządził Łomżą a nasi mieszkańcy.
OdpowiedzUsuń4 lata temu też było w Kapucynach. A co biskup i jego podwładni już mieszają znowu?
OdpowiedzUsuńnajważniejsze że tak chcą się modlić . Pomyślmy gdyby nie ta msza św. dodatkowa czy jak tam ją teraz zwą - mogliby w tym czasie rozegrać kolejne szach - maty . A tak przy ołtarzu spędzą czas jak uczono w Piśmie i seminarium.
OdpowiedzUsuńna litość Boską niech nie chodzi bo to już nie będzie ten sam kościół który tak lubię
OdpowiedzUsuńKościół jest dla wszystkich - pisząc "niech nie chodzi" sam/sama szufladkujesz ludzi i uzurpujesz sobie prawo do "swojego" Kościoła. Uważasz że jak prezydent idzie do Kościoła to go od razu upolitycznia? Nie. To księża się upolityczniają. Taki człowiek jak Chrzanowski w Kościele w pierwszych ławach nie siada, zachowuje się normalnie, na siłę i na pokaz świętości nie udaje. Więc taki komentarz pokazuje tylko samolubstwo.
Usuń