Nie przybył także legalista radny Grzymała Wiesław, drużyna PO też nie dopisała. Stawiło się za to w komplecie prezydium rady…
W dniu wczorajszym odbyło się zapowiadane spotkanie w
sprawie „podyskutowania” nad nowymi cenami za śmieci. Spotkały się obie strony
– wykonawcza i uchwałodawcza. Ta druga reprezentowana była przez czternastu
radnych, tylu naliczyłem i pewnie się nie pomyliłem. Z tej drugiej praktycznie
był komplet, bo szef główny (słusznie zresztą) scedował kompetencje na swojego
wice, gdyż jakby nie patrzeć było to spotkanie robocze. Z obowiązku
uczestniczenia w spotkaniu zwolniła się dziewiątka radnych. Nie wnikam w
przyczyny absencji, od badania takich spraw są wyborcy. Temat walcowano
godzinami, nie odkrywano ameryki, omawiano rzeczy, które praktycznie były
powieleniem argumentów oraz „za” i „przeciw”, czego byliśmy świadkami wówczas,
kiedy rychtowano poprzednie podwyżki.
Zabrakło w tym głosu orędownika skrupulatnego liczenia
kosztów w tym obszarze radnego Prosińskiego Zbigniewa oraz radnej Jóskowiak
Marianny od finansów. Nie przybył także legalista radny Grzymała Wiesław,
drużyna PO też nie dopisała. Stawiło się za to w komplecie prezydium rady. Z
obecnych dużo miał do powiedzenia radny Domasiewicz Dariusz, ale nie jestem
pewny czy pozyskał zrozumienie dla swoich tyrad słownych. Klub PO reprezentował
tylko radny Borysewicz Maciej, który monologiem nie odstawał od wcześniej
wymienionego a za gestykulację dłońmi miałby pewne miejsce w pantomimie
Tomaszewskiego. Skromnością wypowiedzi, choć dość celną, wykazał się radny
Cieślik Ireneusz i po krótkiej laudacji szybko „wsiąkł”. Nie wiem na ile
zmęczył się monologami radny Kowalewski Tadeusz, ale do końca nie dotrwał.
Po wielogodzinnej debacie radni doszli do konkluzji, jaką w
dniu wczorajszym obarczyłem swój felieton, że nie „czy?” tylko „o ile?”. Debata
mimo wszystko była podszyta brakiem chęci do wzięcia odpowiedzialności za skalę
podwyżek. Uradzono więc, że szefowie komisji stałych rady zaciągną języka u
mieszkańców na temat skali podwyżek. Żeby wpaść na taki przedziwny pomysł
potrzebowali „jedynie” kilku godzin. Zastanawiam się, jak wybrną z tego rebusu,
kiedy usłyszą, że ich wyborcy nie chcą podwyżek, co byłoby odpowiedzią
naturalną na zapytanie „ile?”. W moim odczuciu próba scedowania
odpowiedzialności na mieszkańców, jest pewną formą asekuracji radnych, którzy w
tym trudnym temacie szukają dla siebie parasola ochronnego.
Nie oszukujmy się, podwyżki cen za wywóz śmieci muszą
nastąpić. Jest to nieuchronne w świetle tego, z czym mamy do czynienia w tym
temacie w całym kraju. Zaproponowana na wczorajszym spotkaniu przez stronę
wykonawczą skala podwyżek, po małym retuszu jest do przyjęcia i nie trzeba się
bać odpowiedzialności. Podane ceny rosną w stosunku do dotychczasowych o
niepełne 30 proc., co w porównaniu z tym, jakie zafundowano mieszkańcom w
innych gminach i miastach jest do strawienia. Właśnie posiadanie zakładu w
Czartorii ochroniło Łomżę przed wzrostem cen o 60 a nawet 100 proc., z czym
mamy do czynienia praktycznie w całym kraju. Forsowany pogląd Ministerstwa
Środowiska, że podwyżki nie powinny być duże jest farsą. Jeżeli już, to niech
minister wprost powie, jak dokonać tej sztuki i wówczas nie tylko Łomża z tego
skorzysta. Ministrowi łatwo przeglądać tabelki zza biurka, a tu na dole trzeba
się zmierzyć ze zwałami śmieci.
Czy opłaty są niesprawiedliwe, jak głoszą niektórzy po
wczorajszej debacie? Pogląd (zarzut) populistyczny i naiwny, bo przecież w
odczuciu płatników, co naturalne, zawsze opłaty będą za duże i niesprawiedliwe.
Niestety, ale być muszą, bo miast śmieci ubywać produkuje ich się coraz więcej.
I władza wykonawcza oraz radni muszą się z tym problemem zderzyć i uporać, choć
przecież problem dotyczy nas wszystkich. Jeśli więc nie chcemy im pomóc, to
przynajmniej im nie przeszkadzajmy. Pozdrawiam Czytelników.
PS. Jako, że podwyżki za wywóz śmieci są nieuniknione,
władza i samorząd powinni pomyśleć, aby ich skutki jak najmniej były bolesne
dla mieszkających samotnie, emerytów i rencistów oraz rodzin wielodzietnych i ubogich. I nie
wątpię, że obie strony znajdą rozwiązanie do zaakceptowania.
Bardzo trafny komentarz do sytuacji. Cieszę się że jest ktoś kto umie spojrzeć w taki właśnie sposób, obiektywny. Nie obwiniając za całe zło jednej osoby, ale patrząc ogólnie na problem. Analizując wszystkie składowe problemu. Życzę tego innym mediom lokalnym, którzy powinni się wzorować na dziennikarstwie Pana Kruka. Pan powinien być inspiracją dla innych.
OdpowiedzUsuńgit felieton :-)
OdpowiedzUsuńNajłatwiej powiedzieć niesprawiedliwe !!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Pana Prezydenta za konsekwencję w działaniu.
OdpowiedzUsuńWszystkim się wydaje, że tak prosto poradzić sobie z poważnymi problemami.
Widzimy jaka jest koniunktura i nie bądźmy tylko krytyczni do władzy.
Hipotetycznie mówiąc.
OdpowiedzUsuńU Pani Muzyk, u wójta Kłysa itd. - pewnie nie byłoby podwyżek za śmieci. Oni mają rozwiązania, tak jak minister środowiska. Ale to takie tajemnicze rozwiązania, o nich głośno się nie mówi. Mówi się głośno o tych którzy odważnie dźwigają brzemię rządzenia, sytuacji ogólnokrajowej.....a ci malutcy chowają się za takimi osobami, bojąc się odpowiedzialności, mało tego zrzucając tę odpowiedzialność na innych. Myjemy rączki Panowie - bo śmieci to brudne sprawy - a Wy przecież tacy krystaliczni i pachnący najlepszą perfumą.
Brawo Panie Prezydencie !
Brawo Panie Marianie (że pozwolę sobie tak się spoufalić, ale to z sympatii) wreszcie ktoś prosto z mostu wali kawę na ławę. Super się Pana felietony czyta. Brawo za fakty a nie pływanie w obłokach.
OdpowiedzUsuńNajlepiej cały problem zrzucić na Prezydenta. Nieładnie bo śmieci to nasz wspólny problem.
OdpowiedzUsuń