O pracowników trzeba dbać, bo to oni przecież są motorem napędowym, nośnikiem wiedzy i wizytówką zakładu pracy…


Zarówno dwuczynnikowa teoria Fredericka Herzbrega, jak i hierarchia potrzeb Abrahama Maslowa są jednymi z podstawowych fundamentów określających funkcję zarządzania zespołem pracowników, dla których kluczem w obu przypadkach jest motywacja. Według tego ludzie na różnych poziomach społecznej i zawodowej hierarchii mają różne potrzeby, jednakże współcześnie sprowadza się to przede wszystkim do oczekiwania na nagrodę finansową, podwyżkę lub awans. Osoby nagradzające oczekują od pracowników zwiększonego zaangażowania i wydajności pracy, budując za ich pośrednictwem świadomość nagrody. Ale nagradzając za wyniki w pracy, jako szefowie wyrażają w ten sposób za właściwą postawę także wdzięczność. Generalnie sprowadza się to do tego, że cel takich działań jest wspólny, bowiem zapewnia zaangażowanie i zmotywowanie zespołu ludzi razem pracujących na rzecz zakładu pracy. Mówiąc krótko, nagradzać trzeba. Oczywiście w granicach rozsądku i prawnych możliwości.

Za sprawą ujawnienia wysokości nagród wypłaconych w minionym roku w łomżyńskim ratuszu, temat hula po miejskich ulicach niczym zawieja śnieżna. Przedstawiane jest w różnym świetle, najczęściej bardzo demagogicznym, z pominięciem choćby próby odnalezienia merytorycznego uzasadnienia. Z końcem roku nagrody w ratuszu, według dostępnych informacji, otrzymali praktycznie wszyscy zatrudnieni, z tym, że o różnej wysokości, co zapewne swoje uzasadnienie posiada. Nie podchodzę do tego publicznego zagadnienia nagannie, z jednego głównego powodu. Do kumulacji nagród w ratuszu z końcem ubiegłego roku doszło w szczególnym okresie, więc i ich skala była wyższa niż dotychczas, choć wbrew pozorom z nóg nie zwala. Zbiegło się to bowiem z zakończeniem kadencji i było okazją dla prezydenta, tak sądzę, wyrażenia w najbardziej oczekiwanej formie podziękowania za czteroletnią wspólną pracę. Nie doszukiwałbym się w geście prezydenta jakichś efekciarskich podtekstów, aby nie narazić się na śmieszność i nie mające umocowania w faktach nadinterpretacje. Oczywiście nagrody popłynęły z publicznych środków, mamy prawo w to wglądu i wyrażania ocen. Róbmy to jednak w sposób pragmatyczny, na chłodno, bo łatwo szczególnie w takich przypadkach przeszacować intencje. Pozdrawiam Czytelników.

PS. O pracowników trzeba dbać, bo to oni przecież są motorem napędowym, nośnikiem wiedzy i wizytówką zakładu pracy. Bez ich zdolności, zaangażowania, szef może sobie jeno palcem w bucie pokiwać i czasami w coś niepotrzebnego wdepnąć. Podkreślam więc, krocząc za wskazaniami Herzberga i Maslowa, że pracowników trzeba nagradzać, oczywiście w granicach rozsądku i prawnych możliwości.

Komentarze

  1. każdy na miejscu prezydenta by tak zrobił ja też :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się wykonywać swoje obowiązki solidnie i robić oś ponad. Lubię być za to nagradzana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno mi powiedzieć, czy wszyscy powinni dostać? Jednak nagrodzeniem pracowników za pracę w minionej kadencji Pan Chrzanowski pokazał wielką klasę. Głupotą jest mówienie, że te nagrody miały związek z wyborami. Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy, że wszyscy urzędnicy głosowali na Pana Chrzanowskiego. Złośliwość przegranych ma różne oblicze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naród nasz tym się chlubi, że nagrody bardzo lubi.
    Prezydent jest bezinteresowny - pożegnał się z klasą.
    A że wygrał wybory - to już inna bajka...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…