Radni powinni mocno pochylić się nad tym problemem, bo drenaż kieszeni mieszkańców staje się coraz bardziej dla nich bolesny…

Jestem zmuszony faktami wrócić do tematu proponowanej podwyżki cen za śmieci. Pisałem o tym wcześniej, kiedy prezydent Chrzanowski skierował do przeanalizowania wniosek ZGO o podwyżkach cen. Wówczas napisałem, że zakończy się to retuszem i niewiele zmieni. Tak też się stało. Prezydent podpisał Zarządzenie Nr 387/18 w sprawie stawek opłat za przyjęcie do zagospodarowania odpadów komunalnych w ZGO w Czartorii. Zgodnie z nim z dniem 1 marca br. ceny wzrosną o 40 proc. z „ małym hakiem”.

Podwyżkę uzasadnia się głównie wzrostem stawek za spalanie śmieci w Białymstoku, wzrostem cen paliw i energii oraz przewidzianym wzrostem wynagrodzeń. Podano też, że ZGO za miniony rok poniosło straty ponad 800 tys. złotych, choć rok wcześniej wypracowało ok. 400 tys. złotych nadwyżki. Idzie to zrozumieć, ale nie do końca.

W mojej ocenie zebranych w tej sprawie informacji wynika, że przedstawione przez ZGO przyczyny zaistniałej podwyżki nie są precyzyjnie wyliczone. Mało tego, uważam, że opierają się na symulacji w oparciu o trudne do wyliczenia „dane”. Przykładowo, w jaki sposób prezes ZGO wyliczył wzrost cen paliw i energii, skoro zdobycie takich danych na dzień sporządzenia ww. dokumentu było nieosiągalne i niemożliwe. Pofatygowałem się i trzy dni temu wykonałem telefon do spalarni w Białymstoku, gdzie śmieci z Czartorii są wożone. Poinformowano mnie, że wciąż obowiązują dotychczasowe ceny a spalarnia nie wystąpiła o podwyżkę cen za spalanie śmieci do Urzędu Regulacji Energetyki.

Wygląda na to, że dane podane przez prezesa ZGO w uzasadnieniu do wzrostu cen są wirtualne i nie podbudowane konkretnymi wskaźnikami. Jedyne, co prezes mógł wyliczyć to straty i podwyżkę płac. A to za mało, aby sporządzić na ich podstawie oficjalnie obowiązujący płatników dokument. Podobne wątpliwości w przedmiotowej sprawie wyraził m.in. wójt gminy Łomża, który twierdzi, że Czartoria jest i po podwyżce będzie najdroższym ze wszystkich RIPOK-ów funkcjonujących w podlaskim. W świetle powyższego wypada zadać pytanie, i nie będzie ono głupim, czemu ceny w Czartorii nie wzrosną o 20 proc., czy 30 a właśnie o ponad 40 proc., skoro jest to niemożliwe do wyliczenia?

Według obowiązujących przepisów Łomża i 18 gmin skazanych jest na Czartorię, gdyż skorzystanie z innych odbiorców śmieci jest ustawowo zabronione. Ten monopolistyczny zabieg jest trudny do zaakceptowania, choć na dzień dzisiejszy nie do „przeskoczenia”. Po analizie cen RIPOK-ów w kraju okazuje się, że istnieje wiele takich, iż śmieci z Łomży opłacałoby się wozić do nich na drugi koniec Polski i nie przynosiłoby to strat a nawet byłoby zyskowne. Przed samorządem stoi trudne zadanie, radni powinni mocno pochylić się nad tym problemem, bo drenaż kieszeni mieszkańców staje się coraz bardziej dla nich bolesny. Pozdrawiam Czytelników.

PS. Prezes umie liczyć tylko swoje, a to stanowczo zbyt proste i mało przekonywujące.