Mamy do czynienia z „nie bo nie”, zaspakajaniem wybujałych ambicji, czy też walką o strefy wpływów dla pozyskiwania wątpliwego splendoru i próbą nieuprawnionego wpływania na podział publicznych pieniędzy?
Zacznę może od tego, że nie jest moją intencją zamiar
skłócania, dzielenia, czy też godzenia środowiska PiS w Łomży. Jestem od tego
daleki, bowiem w całym moim „blogowym działaniu” najważniejszy jest interes
miasta, co niejednokrotnie wprost starałem się czytelnikom udowodnić. A że
ważną rolę w tym odgrywa prezydent Mariusz Chrzanowski, jest rzeczą naturalną i
nie powinno budzić zdziwienia, bowiem podważanie woli wyborców w wolnym kraju to
profanacja.
Patrząc z perspektywy minionego czasu, nie ulega
wątpliwości, że prezydent Chrzanowski doskonale rozumie istotę samorządu i
ideę, jaka przyświecała ustawodawcy przy jego tworzeniu. Choć przyznam, że w
początkach minionej kadencji miałem pewne wątpliwości, zwiedziony sugestiami
niektórych radnych co do tego poglądu. Dalsza obserwacja poczynań prezydenta była
dla mnie miłym zaskoczeniem, a radni poszukujący dziury w całym tylko mnie w
tym utwierdzili. Tego samego wrażenia nie mogłem odnieść w stosunku do posła
Kołakowskiego i działań grupy radnych przez niego sterowanych. Samorząd bardzo
często mylił im się z działalnością partii PiS, do której należeli lub z nią
sympatyzowali. Ta różnica stron w odniesieniu do interpretacji roli i zadań
samorządu pogłębiała z miesiąca na miesiąc podział na „my – przeciw
Chrzanowskiemu” i „oni – za Chrzanowskim”, podział, który w podobnej
konfiguracji istnieje do dnia dzisiejszego. Alogicznie tracą na tym wszyscy:
samorząd, PiS i Kościół, co trudno było wymienionym stronom zrozumieć wówczas i
teraz. Mniejsze, że traci PiS, to ich problem, ale przede wszystkim traci
samorząd, a więc miasto i jego społeczność, oraz Kościół, który jest tej
społeczności nierozerwalną częścią.
Uważam, że obecne zakłócenie relacji wymienionych stron jest
sprawą bardzo poważną i dalsze jej bagatelizowanie może przynieść szkody
większe niż dotychczas. Na dziś rodzi to złośliwości, ignorowanie i upokarzanie
prezydenta, fochy, dąsanie się z byle powodu, szydzenie radnych z radnych itd.
itp. Jednakże nadchodzące wybory oraz aspiracje stron tego konfliktu mogą
urodzić trudno odwracalne podziały, na czym, jak wcześniej zaznaczyłem, stracą
wszyscy. Trzeba podkreślić wyraźnie, że zarzewiem tego konfliktu, w mojej
ocenie, na pewno nie jest prezydent Chrzanowski. Zanadto jest dowodów, by
sądzić inaczej. Nie z własnej woli został uwolniony z partyjnych umocowań, i w
poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wybrał odważnie drogę słuszną – poddał się
ocenie społeczności. Gdyby posłowi Kołakowskiemu i hierarchom z Sadowej leżała
na sercu troska o Łomżę, bez mrugnięcia okiem uszanowaliby wolę wyborców i
godnie przyjęli ich wybór. Ostentacyjne ignorowanie prezydenta Chrzanowskiego i
kierowane w jego stronę złośliwości, utrudnianie realizacji zadań, to bezczelny
policzek w mieszkańców. Tak nie robią roztropni ludzie, to nieodpowiedzialny
brak szacunku dla wartości i zasad. Takie pojmowanie rzeczywistości może
zaprowadzić wszystkich w ślepą uliczkę, na dodatek jednokierunkową.
Być może zaskoczę czytelników, lecz uważam, że z tego impasu
jest bardzo proste wyjście, a przede wszystkim uczciwe, z zachowaniem wartości
i obowiązujących reguł. Zarówno poseł Kołakowski, będący szefem łomżyńskiego
PiS, jak i hierarchowie z Sadowej powinni uczciwie zinterpretować pojęcie słowa
„samorząd” i rolę, jaką przypisał dla niego i prezydenta ustawodawca. Ponadto
przypomnieć sobie powinności, jakie zostały przypisane posłowi przez parlament
a hierarchom przez Kościół. Strony tego sztucznego konfliktu muszą zrozumieć,
że samorząd nie jest poletkiem do uprawiania politykierstwa, które interes
miasta i mieszkańców odsuwa na boczny tor, a ambona nie jest od buntowania
ludzi przeciwko ludziom. Pozdrawiam Czytelników.
Idą wybory i taki Karski, który nigdy Łomża się nie interesował nagle pojawia się w radiu Biskupa. Niech wreszcie Kosciół zajmie się się modlitwa, a nie robieniem polityki. Kogo oni znów chcą nam wepchnąć, kim chcą omamić lud? Jeżeli Biskupi tak lubią polityków, to nie mam nic przeciwko, niech zapraszają na kawę, herbatę, obiady, ale niech w politykę się nie mieszają. Wystarczająco namieszali podczas ostatnich wyborów. Jeszcze im nie wstyd? Bo mi wstyd za takich hierarchów, a trzeba przyznać że w Łomży coraz częściej słyszy się negatywne opinie o tym środowisku. Przykro tego słuchać, bo jestem Katolikiem.
OdpowiedzUsuńTj.prawda. Nic ująć, nic dodać.
UsuńMam pytanie, może ktoś wie gdzie podziała się budka z lodami i goframi, która stała przed centrum Katolickim? Roztopiła się z dnia na dzień? Ciekawe dlaczego? Przecież stała na terenie Kościelnych gruntów prawda? Kto jak, kto, ale po proboszczach roku i Panach którzy mieli dostęp do ulotek w Kościelnej gazetce, nie spodziewałbym się ze interes padł. Gdzie ta budka została przeniesiona? Były tam smaczne gofry. Dajcie znać, jeśli ktoś wie.
OdpowiedzUsuńa może o to chodzi:
OdpowiedzUsuńhttp://lomza-tuiteraz.blogspot.com/2018/12/zostaem-posadzony-o-nieuczciwe.html
zbliża się kolejny podział środków ???
Budka z lodami będzie w pociągu widmo posła L.K hahhahhaha, a kto będzie sprzedawał lody i gofry możemy się tylko domyśleć, no bo chyba nie proboszczo
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny Pan tam sprzedawał, dzieci będą tęskniły za pysznymi goframi. Bardzo dobre miejsce na interes. Czy teraz jest wolne? Czy np. ja mógłbym tam postawić swoją budkę? Do kogo się zgłosić w tej sprawie? Do proboszcza? Czy do Prezydenta? Ktoś wie?
OdpowiedzUsuńLinie L.K to linie wysokiego napięcia, a nie linie kolejowe.
OdpowiedzUsuńMarian ty nie wal tylu tych koniaczków bo widzisz sprawy i rzeczy których nie ma. Powiem więcej mam wrażenie ,że takie pisanie powiem ostrożnie zaczyna brzydko pachnieć modelowaniem opinii pewnej grupy mieszkańców , jak sądzę mimowolnym. Tak więc Marin ustaw się do pionu i bardzo ostrożnie formuj swoje wnioski bo nie tobie ustawiać człowieka który ma za sobą parę tysięcy wyborców i instytucję która trwa wieki. Poza tym skala i obszar poparcia jaki przypisujesz panu prezydentowi wcale nie jest tak wielki jak tu starasz się przedstawiać a doskonale wiesz ,że po opadnięciu kurzawy walki wyborczej będzie się szybo kurczył. Wiesz o tym doskonale bo to pisanie na Berdyczów jest rozpaczliwą próbą utrzymania wymarzonego stanu spraw i rzeczy. Buziaki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńhahaha, Panie drogi powyżej. Dziwnym zbiegiem okoliczności to Pan nie widzi rzeczy jasnych i podanych na tacy, czyżby "koniaczek" na oczy padł? Jeszcze się Pan przekona, że poseł nie zostanie wystawiony w tym roku. Na nic się nie zdadzą znajomości w partii i w kurii. Pan Prezydent jest oblegany teraz przez różne partie, zapraszany wręcz wszędzie. Każdy chce mieć teraz prezydenta, który poprze kandydata jakiegoś ugrupowania, bo potem jest podwójny sukces. A co ten biedaczek może? Może wystartuje, a może nie? A może zawali, tak jak ostatnie wybory, będąc szefem kampanii od siedmiu boleści? Wielkie może i nic więcej. Prezydent to pewniak i teraz wszyscy chcą z nim współpracować. Rośnie siła niezależności, skończyła się moda na bycie podnóżkiem sadowej, marionetką w czyichś rękach, bądź dozgonnie wdzięcznym za nie wiadomo co...bo ktoś jest wyświęcony. A są takie osobniki, sami widzieliśmy.
OdpowiedzUsuńhej ty lokalny Nostradamus spokojna twoja rozczochrana hahahahahah
OdpowiedzUsuń