Refleksja z perspektywy czasu…

Nie byłem przeciwnikiem wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, byłem nawet wielkim zwolennikiem. Nadal jestem za tym, byśmy w tej wspólnocie funkcjonowali. Mam jednak zastrzeżenia, bo według mnie nie odbyło się to na zasadach partnerskich. Nakarmiono nas przekłamaniami, nie zaproponowano nam warunków, jakie rzeczywiście z racji historii i położenia geograficznego nam się należały. Dużo w tym naszej winy.

Niezmienność u większości ludzi powoduje trudne do zniesienia znużenie. Szarzyzna egzoterycznie przytłacza, niszczy duszę, okalecza zmysły. Człowiek szuka świeżości, która odmieni jednostajność dnia naszego codziennego. Nawet najmniejsza zmiana, taka tyci tyci, czyli drobny szczegół, cieszy, gdyż unicestwia monotonię. Każda differentia specifica pobudza, dopinguje do działania. W 2003 roku ruszyła machina referendalna, która rok później pchnęła nas w ramiona Unii Europejskiej. Trochę tą procedurą z nas zakpiono, bowiem gdybyśmy zagłosowali na Nie, to obie izby parlamentu zamieniłyby naszą decyzję na Tak. W rezultacie, to na zwykłego zjadacza chleba scedowano odpowiedzialność. Podpisano wszystko, co było do podpisania i nasza obecność w Unii w maju 2004 roku stała się faktem.

I w ten oto sposób, radośni, nie zdając sobie do końca sprawy, doznaliśmy dziejowej przemiany. Według mnie datę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej należy uznać za dzień zakończenia II wojny światowej. Warunki dla Europy dyktuje niemiecki zwycięzca, według własnego upodobania. Jest to mocny dowód, że nie my obaliliśmy czerwoną zarazę, lecz po prostu po raz kolejny międzynarodowy kapitał i jego siły polityczne zrobiły z nas wała.

Przywołana przeze mnie data faktycznego zakończenia II wojny światowej, nie oznacza końca niewolnictwa, jakie niemiecki okupant rozpoczął w 1939 roku. Przez wszystkie dekady, aż do dnia wstąpienia Polski do UE, i będzie tak jeszcze długo, Europa będzie pracowała na wszechwładne Niemcy. Czego przykładem jest ilość obcokrajowców na terenie tego kraju – nieporównywalnie większa od samych Niemców, oraz kapitał, jakim oni dysponują. Nasza prasa i inne media są w większości w rękach zachodnich sąsiadów, nasze banki, w dużej części przemysł i inne gałęzie kształtujące warunki państwa. W Europie podobnie: przemysł samochodowy, chemiczny, zbrojeniowy, finanse – warunki dyktuje Niemiec, zwycięzca II wojny światowej. Potencjał rolniczy Polski stał kością w gardle zachodnich planistów. Wobec niemożności jego przejęcia, postanowiono poprzez różne zabiegi i niskie dopłaty nie pozwolić, by stało się europejską potęgą.

Unia obiecała nam górę pieniędzy. Sporo dostaliśmy. Ale nie oszukujmy się, to tak naprawdę były nasze pieniądze, które wykorzystano, by teraz karmić nas odsetkami. Od połowy lat osiemdziesiątych zarzucano nas zachodnimi produktami. Dniami i nocami mknęły na wschód po naszych drogach ciężarówki, wypełnione produktami, by zaspokoić miliony. W drugą stronę, by nie było pustych przebiegów wieziono ciężki szmal. Więc czyj to pieniądz Unia nam dotąd wypłaciła, na kim zarobiony i skąd wywieziony? Po 1945 roku powstały niemieckie fortuny za majątek wywieziony ze wschodu. Te unijne miliardy euro, które popłynęły do Polski wypracowano na naszym zapóźnieniu, więc czemu bez jakiegoś Polskiego Ja, chylimy głowę na dźwięk tej jałmużny?

Przy tych rozważaniach, należy sobie zadać kluczowe pytanie: czy to Polska tak się spieszyła do Unii, czy Unia spieszyła się, by jak najszybciej przyjąć Polskę? Optuję za tym drugim wariantem. Sądzę, że bardzo zabiegał o to kapitał niemiecki, żydowski i kilka innych struktur zachodnich, zadławionych bardzo poważnym kryzysem nadprodukcji.

Niewątpliwie wschodni szary obywatel, po wstąpieniu do Unii z czasem mógł do garnka coraz więcej włożyć. Niewątpliwie kraj wzdłuż i wszerz doznawał rozkwitu, potęgował majątek trwały. Niewątpliwie wzrosły szanse dla młodego pokolenia. Młodzi kierują się perspektywą osiągania odpowiedniej pozycji ekonomiczno-społecznej. Prze do przodu, przelicza, oczywiście nie znając przy tym meandrów tego historycznego dealu.

Nie byłem przeciwnikiem wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, byłem nawet wielkim zwolennikiem. Nadal jestem za tym, byśmy w tej wspólnocie funkcjonowali. Mam jednak zastrzeżenia, bo według mnie nie odbyło się to na zasadach partnerskich. Nakarmiono nas przekłamaniami, nie zaproponowano nam warunków, jakie rzeczywiście z racji historii i położenia geograficznego nam się należały. Dużo w tym naszej winy. Pozdrawiam Czytelników.

Komentarze

  1. Pierwszy raz się z panem nie zgodzę. Czyżby Jaruś spotkał się z panem i przekabacił na złą stronę mocy????

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja się nie zgodzę. Bo po pierwsze zyski zachodu wobec wschodu przed wstąpieniem Polski do Unii trącą taką populistyczną matematyką a ja jeżeli mam coś przyjmować za pewnik to jednak wolę się opierać na tradycyjnej sprawdzonej matematyce. Po drugie bogaty przyjmował biednego któremu bardzo zależało na tym przyjęciu tak więc niby czemu miał tutaj bawić się w filantropa. Po trzecie czy faktycznie bidny wschód był jedyną alternatywą dla duszącego się nadprodukcją zachodu - wątpię. Zgadzam się ,że wszystko nie jest do końca dopracowane ale po to jest nasza obecność w parlamencie unii aby to dopracować podczas gdy my postawiliśmy na nacjonalizm , pretensje i wydumaną wizję Polski zbawcy narodów. co doprowadziło nas na skraj śmieszności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Kruk, bardzo ciekawe przemyślenia. Natomiast jak Pan by skomentował mocne słowa Kaczyńskiego o "podnoszeniu ręki........" KOńczyć nie muszę bo wyobrazi sobie Pan że nawet dziś w KOściele cytowane były te słowa podczas kazania. Czy to nie jest jakiś obłęd?

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak w nas dumy i wiary w siebie. Myślimy że inni są nam do szczęścia potrzebni. Prawda stara jak Świat - umiesz liczyć...licz na siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaczyński używając takich słów dokonał tego nie przez . On zawsze karmi się negatywną energią i negatywnymi emocjami. Dzisiaj utożsamia się z kościołem podczas gdy do dzisiaj nie zajął konkretnego stanowiska w sprawie aborcji a projekt kół katolickich zwyczajnie zablokował. Kaczyński podłączy się pod każdego i każdej nawet podłej inicjatywy aby to pozwoliło mu trwać i zrealizować wizję swojego zamordyzmu. Natomiast kościół a dokładnie kler jest taki jaki na lokalnym przykładzie kampanii wyborczej doświadczyliśmy. Ogólnie "Ten kto szuka transcendentu Absolutu w Kościele będzie zawiedziony, ten kto szuka moralności w Kościele nie znajdzie jej. Ten kto szuka strawy duchowej w Kościele wyjdzie głodny. Polski Kościół zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa i gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany, to prawdopodobnie przez tych, którzy używają krzyża jako pałki do tego, aby zaganiać pokorne owieczki do zagrody. " Te słowa wypowiedziane ostatnio publicznie bulwersują a przez krzyżowych pałkarzy obwoływane są atakiem na kościół , atakiem na katolików. A rzeczywistość jest prozaiczna bo słowa te są dokładnym odzwierciedleniem faktycznego stanu rzeczy o tyle bulwersującym nie prawdziwych katolików nie obrażających ich wiary i Boga tylko bezpardonowo i publicznie obnażających kler i ich krzyżowych pałkarzy. To oni są największym zagrożeniem i siła destrukcyjną polskiego kościoła katolickiego i bez głośnego mówienia o tym kościół ten nie stanie się domem katolików tylko bazą wypadową krzyżowych pałkarzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Abstrahując od powyższych komentarzy. W wyborach do PE postawiłbym na Krzysztofa Jurgiela, bo rolnik liczyć umie, z nas jest więc stanie za swoimi, stąpa trzeźwo po ziemi, nie umie perfidnie kłamać i nie da się omamić jak inteligent z tytułami, który nie rozumie, że Podlasie rolnictwem stoi. Trzeba być tu zawsze, a nie zjawiać się na czas wyborów i obiecywać złote góry.

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja stawiam na Tomasza Frankowskiego człowieka młodego pełnego życia i ambicji któremu daleko do zależności partyjnych oraz powszechnego zmanierowania. Dajmy szanse ludziom młodym , dynamicznym a nie starym wypalonym nieudacznikom bezkrytycznie podporządkowanym partii. Jak ten rolnik Jurgiel który rozwalił polskie rolnictwo i polskie najlepsze na świecie stadniny stanie za swoim mieliśmy przykład gdy skutecznie blokował przez lata budowę trasy Via Baltica przez Łomżę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z prostej analizy rozkładu elektoratu wynika, że Tomasz Frankowski bez problemu zostanie europosłem. Natomiast łomżyniakom nie powinno być obojętne, czy zostanie nim Karol Karski czy Krzysztof Jurgiel. Natomiast, co do Via Baltici się wypowiedziałem i uważam, że obciążanie tym posła Jurgiela jest na dziś mało poważne. Szczegóły w poprzednim felietonie. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. nie bardzo pojmuję ma to być mało poważne. Podstawą oceny nie może być tylko wybrany fragment życia czy jego działalności zwłaszcza ,że mamy do czynienia z politykiem. Nie ważne czy lepszy czy gorszy ale politycznie wypnie się na nas w pewnym momencie i powie bo to polityka. Zwłaszcza ,ze już raz tego dokonał blokując skutecznie latami tak ważną dla nas inwestycję . Jasnym jest ,że nie głosujemy ani na Karskiego ani an Jurgiela na żadna osobę z pisowskiej listy bo niebawem będziemy narażeni na stwierdzenie ,że krytyka miejscowego kleru to atak na Polskę.

      Usuń
  8. Zgadzam się z Panem Krukiem.
    Pan Jurgiel jest bliżej nas Łomżyniaków, nie raz tu gościł a co najważniejsze w wyborach umiał obronić NASZEGO prezydenta CHrzanowskiego. NIe wstydził się go popierać publicznie za co mu się oberwało. Nasz Kler Łomżyński pięknie pokazał jak można zniszczyć człowieka, tylko dlatego że nie zgadza sie z ich planem. Krytykować Kościoła nie można - bo to hejt, atak na KOściół. Tylko oni mogą układać plany i traktować człowieka jak śmiecia, którego w każdej chwili mogą wymazać, wyrzucić, zmieszać z błotem i zapomnieć. Taki to Łomżyński kler. A teraz w KOsciele słyszy się cytaty Pana Kaczyńskiego. Obrońcę KOścioła. Panie Kaczyński Boga trzeba bronić !!!!!! BOGA !!!! A nie KOscioła, a tym bardziej czarnych owiec w tym Kościele. One nie są potrzebne wspólnocie, bo zły przykład dają, ale potrzebne są w polityce żeby stwarzać pozory moralności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ludzie nie dajcie się ogłupić i głosujcie na człowiek a który dokładnie tak jak Andersowa podstawiany jest wam jak żywa przynęta na szczupaka. Jego postawa wobec Chrzanowskiego to czysta polityka obliczona właśnie na nadchodzące wybory do PE . Właśnie po to aby wśród miejscowych wyrobić sobie takie wrażenie . Gdyby faktycznie Chrzanowski i jego krzywda wyrządzona mu przez PiS byli mu tak bliscy to opowiedziałby się jasno i publicznie za nim. A tak mamy cwanego pisowca który ciągnie wszystkie sroki za ogon. Dla mnie jest to stary wypalony polityk , nieudany minister który w atmosferze skandalu został wywalony z urzędu bo nie był w stanie podołać zarządzaniu rolnictwem. pytam się wiec co niby dla kraju czy naszego regionu zrobi dobrego jak on nawet nie zna obcego języka i do tej pory nie zrobił nic dla naszego miasta poza tym ,że przyjaźnie milczał gdy pisowcy walili jak w bęben w Chrzanowskiego? Więc zanim kochani łomżyniacy łyknięcie ta przynete to mocno się zastanówcie czy aby wam mocno nie zaszkodzi a potem długo się będzie odbijać podobnie jak po Andersowej. Alternatywa to Frankowski człowiek młody, kompetentny znający język niezmanierowany nie udupiony w żadne związki polityczne

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…