Sam to nie raz przed wieloma laty przerabiałem, bijąc rekordy prędkości mimo zajebistej suszy w ustach i całym układzie pokarmowym aż do zadniej strony…

Jeden z Czytelników wywołał mnie do tablicy, pisząc m.in.:

Panie Kruk, jaką opinię ma Pan w sprawie zwiększenia punktów z dostępem do alkoholu i zmniejszeniem odległości, tak aby przedsiębiorcy nie byli poszkodowani, lub traktowani gorzej niż ci wyłączeni ze starego rynku. ? Czy możemy dowiedzieć się jaka jest Pana opinia, czy według Pana powyższe sprawy mają wpływ na "rozpijanie narodu" cytując pewnego pana. Czy to ma realny związek ? Wiemy ze w Łomży sprawa ta będzie poruszana, dlatego że przedsiębiorcy chcą się utrzymać na rynku, a często odmawiają sprzedaży wina, czy piwa, bo po prostu nie mają go z różnych powodów, narzekając przy tym że tracą też klientów. Czy prawdziwe jest straszenie że jeżeli prezydent zwiększy punkty to są jakieś uchwały z programu trzeźwościowego, które nie pozwolą na to? (cyt. zgodnie z oryginałem)

Zacznijmy od tego, że wszystko, co dotyczy tego zagadnienia regulują ustawy i prawo wewnętrzne ustanowione przez samorząd. Detaliczną sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia w miejscu lub poza miejscem sprzedaży można prowadzić tylko na podstawie zezwolenia wydanego przez prezydenta miasta, w przypadku Łomży, właściwego ze względu na lokalizację punktu sprzedaży (art. 18 ust. 1 u.w.t.). Zezwolenie to jest wydawane po uzyskaniu pozytywnej opinii komisji rozwiązywania problemów alkoholowych o zgodności lokalizacji punktu sprzedaży z uchwałami rady miasta określającymi liczby punktów sprzedaży alkoholu i zasady usytuowania miejsc sprzedaży.

W art. 41 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi przewidziano, że prowadzenie działań związanych z profilaktyką i rozwiązywaniem problemów alkoholowych oraz integracji społecznej osób uzależnionych od alkoholu należy do zadań własnych gminy, która realizuje je zgodnie z gminnym programem profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. Taki program stanowi część strategii rozwiązywania problemów społecznych i jest planem działania gminy. Jest on uchwalany corocznie przez radę, z uwzględnieniem celów operacyjnych dotyczących profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych określonych w Narodowym Programie Zdrowia.
Zgodnie z art. 12 ust. 1 u.w.t. rada gminy ustala, w drodze uchwały, dla terenu gminy (miasta) liczbę punktów sprzedaży napojów zawierających powyżej 4,5 proc. alkoholu (z wyjątkiem piwa), przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży oraz przeznaczonych do spożycia w miejscu sprzedaży. Rada gminy ustala także, w drodze uchwały, zasady usytuowania na terenie gminy miejsc sprzedaży i podawania napojów alkoholowych. Liczbę punktów sprzedaży oraz usytuowanie miejsc sprzedaży, podawania i spożywania alkoholu należy dostosować do potrzeb programu profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. Tyle „suche” prawo.

Z problemem nadmiernego spożywania alkoholu mierzy się praktycznie cały świat. Z tego powodu bezustannie próbuje się z tym walczyć, stosując różne praktyki i metody oraz innowacje w oparciu o badania i praktyczne działania. Coraz częściej można się spotkać z poglądem, że nie tyle ilość punktów sprzedaży alkoholu, lecz czas-pora jego sprzedaży ma wpływ na walkę z alkoholizmem. Praktyka sprawdzona np. w Norwegii pokazała, że ilość punktów sprzedaży nie jest najważniejsza. Przez jakiś czas zabroniono w Norwegii sprzedaży alkoholu w soboty. Bardzo szybko zaczęła spadać ilość sprzedanego alkoholu. Niestety norweski ustawodawca nie zgodził się na wprowadzenie takiego przepisu. Również np. Litwini nie przywiązują aż tak dużej wagi do ilości punktów sprzedaży alkoholu. Wprowadzili natomiast zakaz jego sprzedaży od godz. 22 do 6 rano. Póki co przynosi to pozytywne efekty. Co stoi na przeszkodzie, żeby na początek zakazać sprzedaży alkoholu w Polsce na stacjach benzynowych i czynnych małych placówkach w dni wolne od handlu? Przecież od czegoś trzeba zacząć.

Ja osobiście wyrażam pogląd, a mam do tego prawo oraz kompetencje, że ograniczanie punktów sprzedaży alkoholu nie jest sprawą kluczową w walce z tym paskudnym nałogiem. Ludzie pijący alkohol w nadmiarze potrafią „tłuc kilometry”, żeby go nabyć. Sam to nie raz przed wieloma laty przerabiałem, bijąc rekordy prędkości mimo zajebistej suszy w ustach i całym układzie pokarmowym aż do zadniej strony. Istotniejszym zagadnieniem jest wdrażanie różnych form profilaktyki, opartej bardziej na spotkaniach i bezpośrednich rozmowach a nie na druku np. ulotek, czy innych papierowych wydań, czytanych najczęściej przez osoby, których ten problem nie dotyczy, oraz zwiększaniu kontroli nad jego handlem, sposobem jego sprzedaży, wypracowywaniu kultury picia, miejsc jego spożywania, wzmożeniu kontroli służb do tego upoważnionych, by nie sprzedawać alkoholu nieletnim, także wypracowania form bezpośredniej pomocy (także w zakładzie pracy) dla osób, które wielkim wysiłkiem woli lub wsparciu terapeutów oraz rodzin zdobyły się na abstynencję oraz tych mało skutecznie walczących z tym nałogiem itp. itd. Ograniczanie „na siłę” punktów sprzedaży alkoholu jest trochę „sztuczną” walką z tym nałogiem, trochę pozoranctwem, nazwałbym to „pójściem na łatwiznę”, w praktyce formą wcale nie tak skuteczną jak jej się przypisuje, natomiast owszem wyglądającą ładnie w statystykach. Istnieje również wielka potrzeba uruchomienia większej ilości placówek (z miejscami stacjonarnymi), w których ludzie dotknięci chorobą alkoholową mogliby znaleźć odpowiednią opiekę, wsparcie, pomoc ze strony profesjonalnych terapeutów. Wierzcie mi, tacy istnieją i osiągają sukcesy w „swej branży”, wiem to z autopsji.

Zagadnienie, że mamy do czynienia z „gradacją” przedsiębiorców, dając jednym prawo do sprzedaży alkoholu a drugim tego zabraniając, jest złożone. Jeśli miasto decyduje się na wydanie pozwolenia na prowadzenie restauracji, kawiarni, "zmodyfikowanego" baru, pubu lub innych podobnych punktów handlowych, to obligatoryjnie powinno pozwalać na sprzedaż alkoholu w tych miejscach, wymagając przy tym dbania o kulturę picia i zachowania porządku publicznego. Co do sprzedaży w innych punktach handlowych, należy każdorazowo rozpatrywać taki przypadek indywidualnie, biorąc pod uwagę różne czynniki, w tym zasadniczy – czy sprzedaż alkoholu w takim punkcie spełni wszystkie wymagania nałożone przez ustawodawcę, i czy podyktowane jest to „zdrowym rozsądkiem”. Ponadto trzeba zauważyć, że w tym akurat zagadnieniu duże sieci handlowe są w pozycji uprzywilejowanej w stosunku do małych placówek, a zgodnie z poglądem teoretyków obecnie siedzących na stołkach w stolicy miało być odwrotnie. I właśnie radni podejmując decyzję w zakresie określenia ilości punktów sprzedaży alkoholu i ich miejsc usytuowania powinni brać pod uwagę wszystkie aspekty zasadności, a nie spłycać przedmiotową sprawę do poglądu „nie bo nie”, lub ją upolityczniać, co teraz jest bardzo modne. Pozdrawiam Czytelników.

Komentarze

  1. Autor ma rację, zakazy tylko prowokują. Ważna jest edukacja, profilaktyka i bezpośrednia praca z uzależnionymi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Panem Krukiem. Czuje że wie co pisze i dlatego wolę opinię takiej osoby, niżeli puste słowa z ambony. Ograniczenia nic nie dadzą. Skupcie się na człowieku uzależnionym, jego rodzinie i tam oferujcie pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łomża u Sekielskiego. Wstyd nam za takich Biskupów, którzy mocą swojego dekretu przenieśli księdza pedofila do Czerwonego Boru. O. dominikanin mówi o tym ze w ciągu dwóch tygodni powinniśmy usłyszeć o dymisji kilku Biskupów. Biskupów, którzy swoją decyzją przenieśli takiego delikwenta w przyjazne i bezpieczne dla niego miejsce, celem chronienia go...bo przecież nie kary. Taki ksiądz pedofil z Grąd Woniecko przebywa w "prywatnym" domu ? Kaplicy? innego księdza, kapelana...ma się dobrze, ma ciepło, jedzenie, dach nad głową, pomimo że molestował chłopaka. Bóg zapłać Biskupie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wierzę Panu na słowo, bardziej niż Biskupowi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powinni podać się do dymisji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmiany które mają nastąpić w sprawie alkoholi w mieście tj. zwiększenie punktów i zmniejszenie odległości, niektórzy (czyli duchowieństwo żyjące trzeźwością ) będzie chciało odebrać jako zemstę Pana Prezydenta. Skoro tak myślą, to widocznie mają coś za uszami, żeby to tak tłumaczyć. Prawda jest jednak inna, Prezydent nie jest mściwym człowiekiem, bo w innym wypadku musiałby zachować się jak inny prezydent w niedalekiej okolicy, a tak nie robi. Chrzanowski stawia na współpracę i miasto obywatelskie, czyli słucha obywateli. Biskup powinien się pogodzić z tym że jego głos to głos KOścioła, a nie głos samorządu. I Rada Miejska ma inne zdanie na ten temat, a na pewno nie będzie przyodziewać zdania Biskupa, który już i tak podzielił społeczeństwo podczas ostatnich wyborów.

    OdpowiedzUsuń
  7. brawo dla radnych!!!dosc dyktatu sadowej..mamy swoje zdanie a nie zdanie tadzika!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. brawo Borys za inicjatywę !!!brawo dla radnych, którzy są za Tobą ..co to by było jakby nutka wygrała...Weilka Smuta

    OdpowiedzUsuń
  9. Będziemy więcej chlać. Borysek dziękuję za rozpijanie dzieci

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…