Wniosek grupy radnych łomżyńskiego samorządu z propozycją zwiększenia liczby zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych na terenie Łomży...
Aspekty tego trudnego zagadnienia starałem się przybliżyć
czytelnikom w dwóch majowych felietonach:
Zwróciłem tam m.in. uwagę, że duże sieci handlowe są w
pozycji uprzywilejowanej w stosunku do małych placówek, a zgodnie z poglądem
teoretyków z tzw. „centrali” miało być odwrotnie. Reasumując zagadnienie,
dodałem: „radni podejmując decyzję w zakresie określenia ilości punktów
sprzedaży alkoholu i ich miejsc usytuowania powinni brać pod uwagę wszystkie
aspekty zasadności, a nie spłycać przedmiotową sprawę do poglądu >nie bo
nie<, lub ją upolityczniać, co teraz jest bardzo modne”.
Okazuje się, że wyrażony przeze mnie pogląd podzielają
podmioty, które są władne i zobowiązane zgodnie z ustawą do opiniowania
projektów uchwał w sprawie zmiany ustalenia maksymalnej liczby zezwoleń na
sprzedaż napojów alkoholowych na terenie miasta oraz zasad usytuowania miejsc sprzedaży
i podawania napojów alkoholowych, zasad ograniczania dostępności napojów
alkoholowych. Wniosek o podjęcie uchwały zmieniającej przywołany zakres wpłynął
do Rady Miasta Łomża od grupy radnych.
Rzetelna informacja dziennikarska, poruszająca tak ważne
zagadnienie, nie powinna się opierać na wybiórczym potraktowaniu tematu, lecz
przede wszystkim wyartykułować, jaką opinię do takiego wniosku radnych wyrażają
jednostki zobowiązane do tego ustawowo a reprezentujące społeczność, bo na tym
polega samorządność. Przedstawienie ich woli jest kluczowe dla takiej
informacji publicznej. W przeciwnym razie przybiera ona formę informacji
stronniczej, nakierowanej świadomie na subiektywny jej odbiór. Dlatego pozwalam
sobie uzupełnić informację, która od wczoraj krąży w przestrzeni publicznej /internetowej/
„ogołocona” z bardzo istotnych szczegółów.
Czytelnicy z całością materiału mogą się zapoznać tutaj:
Analizując uzasadnienia projektów uchwał w powyższej sprawie, trzeba
zauważyć, że są one bardzo merytoryczne i precyzyjnie wskazują zasadność
potrzeby zmian. Do reszty zagadnienia odniosłem się w przywołanych na wstępie
dwóch majowych felietonach. Pozdrawiam Czytelników.
PS. Z analizy przedstawionego na BIP materiału wynika, że
wniosek grupy radnych został złożony w kwietniu, lecz zgromadzenie jego w
kompletnej formie wymaganej procedurą /przedstawienie do wniosku opinii
podmiotów/ potrzebowało czasu i nie dopatrywałbym się w tym żadnych
niestosowności.
Brawo radni wyżej wymienieni w dokumencie!
OdpowiedzUsuńTo teraz panie prezydencie pstryczek dla naszego wielmożnego kleru i długo wyczekiwane piwko pod chmurką np, na gościniec ten co się odbywa w sierpniu postawić. Gdyby piwko było legalne tak jak kiedyś na imprezach na muszli, młodzież nie chodziła by do tych miejscówek przy rzecze i nie piła z cicha pęka.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy szanowne towarzystwo wie ,że pasł rekord spożycia alkoholu na jednego mieszkańca kraju . Dotychczasowy rekord pochodził w okresu PRL. Obecnie ten rekord pobito co świadczy o gwałtownym wzroście jego spożycia. I tu należy się zastanowić czy liberalizacja dostępu do tego alkoholu idzie w dobrym kierunku?
OdpowiedzUsuńNikt mi do gęby alkoholu nie wlewa na siłę!. Jak chcę to się napiję. Nie ma dla mnie znaczenia ile będzie punktów sprzedaży.
OdpowiedzUsuńno nikt nie naleje faktycznie ale masowe programy socjalne polegające na bezkrytycznym rozdawnictwie kasy powodują ,że wódka jest w zasięgu ręki dla każdego w większych niż do tej pory ilościach. Nikt tego dokładnie nie zbadał ale sądzę ,ze tak jest. Gdyby alkohol był źródłem zdrowia i dobrobytu oraz wiązał mocniej więzy rodzinne to bym nie marudził ale jest wręcz przeciwnie. Alkohol działania podobnie jak narkotyki bezpośrednio po zażyciu i w perspektywie uzależnia na całe życie doprowadzając do wyniszczenia organizmu pijącego , rozpadu rodziny i ogólnych szkód dla gospodarki kraju. Tak więc warto poważnie się zastanowić nad tym problemem a nie cieszyć się ,że to na złość Bronkowi.
OdpowiedzUsuńBez przesady. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś zmieniał tę uchwałę na złość komukolwiek. Ja bym uciekał od tak skrajnej i niepoważnej interpretacji. Pozdrawiam.
UsuńBez przesady. Bo nie jest to skrajna interpretacja tylko niewygodna wobec lansowania zwiększenia liczby punktów sprzedaży. Składa się tylko i wyłącznie ze znanych każdemu faktów. Radość harcowników na złość Bronka jest tu na tym blogu aż nadto powszechna i wylewna .
UsuńTo nie powód, żeby forsować pogląd, że wnioskodawcy robią biskupowi na złość. W mojej ocenie nie robią. Natomiast, jak ten pomysł radnych odbierają komentujący jest inną "parą kaloszy", robią to na własną odpowiedzialność. A już gwoli ścisłości, to nie ulega wątpliwości, że biskup na pewne postrzeganie sobie zapracował, co z projektem tej uchwały - w mojej ocenie - nie ma żadnego związku. Pozdrawiam.
Usuńnie twierdzę ,że robią na złość ale trzeba mieć jakieś wyczucie jak to będzie odebrane zarówno przez tegoż Bronka który jest żywo zainteresowany tym problemem jak również przez tych którzy zrobią wszystko aby temu Bronkowi dokuczyć. To się nazywa pewne wyczucie, dobry smak zwłaszcza gdy nikt z braku alkoholu jeszcze w tym mieście nie umiera jak z braku wody. I jeśli pewnej grupie radnych zamarzył się liberalizm i swoboda to jest od groma innych obszarów na których mogą się popisać w mieście.
UsuńI nie wątpię, że się popiszą. Jednakże sprowadzanie sprawy wyłącznie do radnych i biskupa jest zbytnim uproszczeniem. Przecież nikt nie uwierzy, że pomysł zwiększenia punktów sprzedaży alkoholu wyszedł od radnych. Zapewne jest to inicjatywa przedsiębiorców/handlowców. Krąg się powiększa, kiedy się zważy, jak szeroka grupa społeczna oficjalnie nie ma zastrzeżeń do projektu uchwały, kiedy przewodniczący rady skierował zapytanie zgodnie z wymogiem ustawy. W świetle tego mamy uważać, że na złość biskupowi chce zrobić tysiące ludzi, reprezentowanych przez armię, komisję ds. problemów alkoholowych, dziesięć zarządów osiedli, dziesięciu radnych, którzy przecież też reprezentują tysiące swoich wyborców. W moim przekonaniu sprowadzanie tego zagadnienia do poglądu, że ktoś robi na złość biskupowi nie ma podstaw i po prostu jest nieuprawnione. Wątek wyczucia i smaku świadomie przemilczę, bo nie chcę wymienionej przez przedmówcę osobie dokuczyć. Pozdrawiam.
UsuńCzasy gdy ograniczano ilość punktów sprzedaży alkoholu i czas sprzedaży już przeżyliśmy. Nie owocowało to mniejszym spożyciem alkoholu - wręcz przeciwnie. Polak zawsze sobie poradzi albo meliną albo bimbrem ! Nie wiem dlaczego ciągle musimy popełniać te same błędy i to na każdym kroku i w każdym temacie. Czy pamięć jest tak krótka że nie pozwala ustrzec się przed starymi błędami ?
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jaki związek ma sieć sprzedaży alkoholu z tym ile wypiję alkoholu?! Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia.
OdpowiedzUsuńMoje największe zdziwienie budzi sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych! A potem narzekanie, że pijani powodują wypadki. Co za hipokryzja: stacja benzynowa jest od sprzedawania benzyny!
OdpowiedzUsuńNie wiem po Marian się podniecasz. I tak nie przejdzie
OdpowiedzUsuńBzdury , mam sklep z alkoholem 50 metrów od domu i wypijam średnio dwa piwa tygodniowo , jestem alkoholikiem? chyba nie , czasem wypiję po dwa dziennie przez kilka dni , a później potrafię wcale nie pić alkoholu przez miesiąc czy dwa , nadużywanie alkoholu zależy od charakteru człowieka , a nie od bliskości sklepu , wszelkie narkotyki też mogę kupić bez problemu , a nie tykam tego wcale , i nie mam zamiaru .
OdpowiedzUsuńTak u nas jest ze skrajności w skrajność. Dostępność wcale nie oznacza większe pijaństwo. Sytuacja polityczna w kraju to powód wielkiego pijaństwa.
OdpowiedzUsuńa ja upieram się ,że dostępność z punktu widzenia ilości miejsc sprzedaży i posiadanych na ten cel środków jest wyznacznikiem wielkości spożycia alkoholu. Prosty przykład masz pusta lodówkę nie jesz po nocach bo jej nie zapełnisz w środku nocy , jesteś więc zdrowszy. Liberalizm dostępu do alkoholu owszem ale tylko do pewnych granic poza którymi mamy do czynienia ze zwyczajnym pijaństwem. Dlaczego więc nie postępujecie tak np z narkotykami . Z prostej przyczyny ,że świadomość zła jakie one wyrządzają jednostce i społeczeństwu jest powszechna . Natomiast na alkohol jest społeczne przyzwolenie i jest akceptowalny tak jak jazda samochodem po pijaku. My indywidualnie twierdzimy ,że panujemy nad naszym stosunkiem do alkoholu podczas gdy ogólnie mamy do czynienie i pijaństwem narodowym podobnież alkoholik nigdy nie przyzna ,że nim jest.
OdpowiedzUsuńOgraniczanie punktów sprzedaży alkoholu jest totalną bzdurą. Jeżeli ktoś się chce napić to do punktu sprzedaży zawsze dotrze bez względu na odległość. A te różnice sklepu od sklepu są i tak niewielkie. Porównywanie braku alkoholu do braku żarcia w lodówce to zwykła spekulacja. Nie dajmy się zwariować.
OdpowiedzUsuńPo co istnieje Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych? Przez cały okres swojej działalności nie rozwiązała żadnego problemu ! Istnieje chyba tylko po to aby mieli ciepłe posadki.
OdpowiedzUsuńPełna zgoda. PARPA to kpina i kompromitacja w jednym, agencja gadania głupot i siania zamętu. Pozdrawiam.
UsuńA biskup Bronek to niby nie uzależniony od alko jest? Ma przecież w nawyku codzienne wino mszalne pić, przy odprawianiu mszy. To jak mszy nie ma, to go delirium dopada? Hipokryzja!
OdpowiedzUsuńcodziennie suweren wciąga 3 miliony małpek
OdpowiedzUsuńBrawo Radni - nie dajcie się zastraszyć Biskupowi Trzeźwości - jeżeli jest taki skrupulatny niech w swoim środowisku najpierw zrobi porządek z tym problemem. Jak uda mu się nawrócić Głódzia , wówczas można będzie uznać że coś dobrego zrobił będąc w tym episkopacie...a od łomżyniaków z daleka, po wyborach wiele osób ma dosyć wtykania tego nosa w sprawy mieszkańców. Uczą jak żyć, jak się kochać, jak wychowywać, jak pić i nie pić...absurd.
OdpowiedzUsuń