Nie pierwszy raz mknie kolej do Łomży, to znak, że niechybnie zbliżają się wybory do parlamentu…
Nie pierwszy raz mknie kolej do Łomży, to znak, że
niechybnie zbliżają się wybory do parlamentu. Poseł Lech Kołakowski informuje,
przemawia, konsultuje, udziela wywiadów, zapewnia, przekazuje, sygnalizuje,
obiecuje, podpowiada, uzgadnia i tak z górą od dziesięciu lat układa kolejowe
tory do Łomży. Teraz już obiecuje obok Łomży, ale za to ma być ekspres, że och
i ach, bo poseł ma wizję – ma być perspektywicznie i kosmicznie. Jak długo
kolej będzie sztandarowym hasłem wyborczym posła, nie wie nikt. Biję zakład, że
poseł też nie ma tej wiedzy.
Prezes i jego totumfaccy zapowiadają, że praktycznie niemal
wszyscy obecni posłowie znajdą się na listach wyborczych. Istnieje więc duże
prawdopodobieństwo, niemal pewność, że kandydatami z PiS do Sejmu RP będą
Bernadeta Krynicka i Lech Antoni Kołakowski. Nie budzi to zdziwienia, kiedy
zgłębi się meandry wielkiej i małej polityki. Jak widzę szanse wyborcze obu
tych osób? Bez zbędnej filozofii można już dzisiaj obstawiać, że mandaty z woli
wyborców posiądą, bez dwóch zdań. Pierwsza za to, że tyra i ludzi postrzega,
drugi, że wizję i hobby kolejowe ma. Spora grupa ludzi naiwnie w tę ekspresową
kolej wierzy. Ja jestem za nią całym sobą, ale cóż z tego, kiedy ona nie chce
powstać i według mnie nie powstanie przez najbliższe dwadzieścia lat.
W minionych wyborach ww. posłowie główny kapitał w postaci
zebranych głosów, które ich na Wiejską eksportowały otrzymali z rąk wyborców
Łomży oraz powiatów łomżyńskiego, kolneńskiego i zambrowskiego. Zdecydowanie
większą ilość głosów zebrał poseł Kołakowski, fan teraz już ekspresowej kolei.
Jak głosy się rozłożą w tegorocznych wyborach, tego nie wie nikt. Na ten temat
można ewentualnie spekulować. Warto jednak zaznaczyć, że minęło blisko cztery
lata, zaistniały różne okoliczności, do czego trzeba również dołączyć tzw.
„dorobek poselski”, w tym przypadku ten bezpośrednio odnoszący się do
środowiska, w którym posłowie na co dzień funkcjonują, z nim się utożsamiają i mają
z nim kontakt. Warto przy tym jeszcze raz cofnąć się na chwilę o cztery lata i
przypomnieć, że p. Krynicka i p. Kołakowski otrzymali nie tylko głosy w
wymienionych trzech powiatach i Łomży, lecz także w mniejszych ilościach, ale
jednak: w siemiatyckim, bielskim, sokólskim, augustowskim, suwalskim,
sejneńskim, hajnowskim, białostockim, monieckim i w m. Suwałki oraz Białystok.
W każdym z nich bez wyjątku większą ilość głosów otrzymała p. Bernadeta
Krynicka. Należy więc zwrócić uwagę, komu i na ile ten kapitał ewentualnie się
zwiększył lub jeszcze zwiększyć może, i na ile można to wyborczo zagospodarować?
Tym bardziej, że większość z tych miejscowości nie jest zainteresowana mającą
powstać „szprychą” /nie mylić z rowerową/, lecz tym co można tu i teraz dla ich
środowisk. Wszystko to dodane, o czym wyżej i niżej napisałem może eksplodować
wynikiem, który niejednej osobie może postawić dęba włos na głowie, i równie
niejednej pokryć lica rumieńcem sukcesu. O tym oczywiście zadecydują wyborcy, a
nie prowadzone przez kogokolwiek spekulacje.
Niewątpliwie do gry o Wiejską, bo tak robi każda ambitna
partia, stanie z Łomży kandydat Koalicji Obywatelskiej. Kto nim będzie możemy
tylko spekulować, lecz wszystkie dostrzegalne znaki na niebie i ziemi wskazują,
że będzie nim radny Maciej Borysewicz. Tak sądzę, bo powielenie scenariusza
sprzed czterech lat i wystawianie ponownie tego samego kandydata w osobie, z
całym szacunkiem, p. Piotra Serdyńskiego może nie gwarantować oczekiwanego
rezultatu. KO może w Łomży i ościennych miejscowościach zebrać niezły kapitał
pod warunkiem, że wytłumaczy swojemu elektoratowi, iż ich kandydatem jest
Maciej Borysewicz a nie p. Robert Tyszkiewicz, któremu bliżej do Białegostoku
niż do Łomży. Gdyby znacznie wcześniej tak rozumowano, to być może już dawno to ugrupowanie miałoby posła z Łomży. Panu Borysewiczowi życzę jak
najlepiej, bo człowiek to do posłowania przygotowany i, co ważne, meandry
polityki zgłębił. Ponadto w każdej swojej wypowiedzi podkreśla, że jest z
Łomży, bo jest. Ze zdobyciem głosów na kandydata KO w powiecie łomżyńskim nie
będzie łatwo, bo teren został przez PO zaniedbany przez szefa struktur
powiatowych Jacka Piorunka, który każdą inicjatywę zawsze kwitował
stwierdzeniem, że nie ma co sobie głowy zawracać, bo tam i tak nic nie osiągniemy.
Choć pracy w ówczesnym czasie wymagało, teraz byłoby jak znalazł. Ale to nie
moje zmartwienie.
Nie sądzę, by w szranki wyborcze do sejmu wystawiono
kandydata z partii Jarosława Gowina. Jego ugrupowanie jest częścią Zjednoczonej
Prawicy i nie będzie wchodził w przysłowiową drogę kandydatom PiS z Łomży.
Jednakże wszystko wskazuje na to, że będzie z tej partii kandydat z Łomży do
senatu. W mojej ocenie ten start będzie wyłącznie potraktowany w kategoriach
rekonesansu i policzenia zwolenników do ewentualnie przyszłej budowy struktur
tej partii w Łomży, co w mojej ocenie ma sens i już wytyczony cel. W świetle
tego, co się wydarzyło w Łomży wciągu ostatniego roku, nie tylko w środowisku
PiS, Jarosław Gowin słusznie zwietrzył, że jego partia ma duże szanse z
powodzeniem zaistnieć na scenie politycznej miasta i jego okolic. Myślę, że
robione jest to z perspektywą, że za cztery lata partia Gowina wystawi z Łomży
bardzo silnego kandydata do sejmu, i że ten manewr na pewno się uda.
Przypuszczam, kto nim będzie, lecz na ten czas przemilczę, gdyż po prostu nie
wypada by z ust to moich padło. Od upubliczniania takich ważnych politycznych zamierzeń
jest Jarosław Gowin. Dodam tylko, że w mojej ocenie pomysł to przedni oraz dla
przyszłości Łomży węzłowy, stabilizujący i uczciwy . Pozdrawiam Czytelników.
PS. Ten felieton traktuję jako wstępniak. Nie wykluczam, że
z chwilą podania daty wyborów i rozpoczęcia oficjalnej kampanii wyborczej, będę
w kolejnych felietonach zabierał głos na temat wyborów do sejmu i senatu przede
wszystkim w odniesieniu do łomżyńskich kandydatów, gdyż tu i teraz jest
najważniejsze.
A nutka walczy dalej o miejsce na liście do Parlamentu?
OdpowiedzUsuńZamiast kolei niech wywalczy kasy na lokalne drogi i będzie git. A tak fantazję chłop ma i tyle mu z tego.
Zapomniał Pan o Piotrze Modzelewskim!
OdpowiedzUsuńNie zapomniałem, lecz świadomie pominąłem, wiedząc, że w tej sprawie zostanę wywołany do tablicy. Może jestem niedoinformowany, ale rozważanie kandydatury tej osoby jest dla mnie zagadką. Łomża nie jest tak wielką metropolią, by jedna partia miała interes w wystawieniu aż trzech kandydatów do sejmu. Musi być zatem jakiś powód, który dopuszcza taką ewentualność. Łączna ilość głosów zdobytych przed czterema laty przez p. Krynicką i p. Kołakowskiego nie jest takiego rzędu, by istniała przestrzeń dająca gwarancję pewnego mandatu dla trzeciego kandydata PiS z Łomży, bez ryzyka, że stanie się to kosztem ww. posłów. Nie znalazłem w przestrzeni publicznej stanowiska w tej sprawie ani posłanki Krynickiej, ani posła Kołakowskiego. Choć przyznam, że doszedł do mnie nieoficjalny przesłuch, iż p. Kołakowski nie jest z takiego ewentualnie rozwiązania zadowolony. Jeśli to prawda, to wcale się nie dziwię, gdyż p. Modzelewski bardziej odbierze głosy p. Kołakowskiemu niż p. Krynickiej, która jest w tej komfortowej sytuacji, że łatwiej jej będzie sięgnąć po „twardy” elektorat wcześniej zagospodarowywany przez p. Jurgiela, silnie z nim związany na przestrzeni kilku kadencji. Nie radziłbym robić konfrontacji z niedawno oddanymi głosami podczas wyborów do PE, bo nie ma to zbytnio związku z rozkładem głosów, z jakim mamy do czynienia w wyborach do sejmu – jedne i drugie rządzą się swoimi prawami. Być może jakiś strateg, kandydaturą p. Modzelewskiego próbuje „wbić klina” między p. Krynicką a p. Kołakowskim, co jest zabiegiem bardzo ryzykownym. W mojej ocenie p. Modzelewski nie jest w stanie zdobyć mandatu personalnie swoją osobą, lecz raczej siłą rozpędu głosowania generalnie na PiS, ale jest to przedsięwzięcie bez namacalnych gwarancji. Jakby nie patrzeć rozwiązanie z trzecim kandydatem jest bardziej niekorzystne dla p. Kołakowskiego niż dla p. Krynickiej, choć jak napisałem w felietonie, uważam, że oboje „posiądą” mandaty. A może niepotrzebna jest ta analiza, bo powód wystawienia kandydatury p. Modzelewskiego może się opierać wyłącznie na bardzo prozaicznej przesłance – PiS może liczyć na taką zwyżkę frekwencji wyborczej swojego elektoratu, że i na trzeci mandat z Łomży głosów się uzbiera. Osobiście nie jestem zwolennikiem takiego obrotu sprawy, gdyż wychodzę z założenia, że państwo zdominowane przez jedną patię polityczną, bez silnej opozycji, z czasem staje się państwem poważnie chorym. A wiadomo, że poważne choroby wymagają bardzo kosztownego i długiego leczenia. Pozdrawiam.
UsuńTen P Modzelewski to nadaje się tak samo na Posła jak jego mentor. Brak pojęcia i robota po znajomości. To i wyczyn życia
OdpowiedzUsuńkolej tak naprawdę odjechała w momencie gdy obecny pisowski zarząd województwa odebrał nam ponad 40 milionów złotych za które miano od podstaw wybudować połączenie z Łomży do Ostrołęki i lekką rączka przeznaczył na remonty innych linii kolejowych w podlaskiem . jest o tyle haniebne ,że o te pieniądze poprzednicy walczyli od lat i w końcu udało się je uzyskać i już w tym roku remont miał być zakończony ale przyszło pisowskie towarzystwo i nas znowu oszukało. W dowód wdzięczności głupi miejscowy suweren zagłosował na przywiezionego w walizce Karskiego.
OdpowiedzUsuńSą takie ujęcia, które przechodzą do pamięci zbiorowej jako "symbole", często wbrew ich bohaterom. Mianem symbolu podejścia partii rządzącej do protestu opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie użytkownicy Twitera okrzyknęli jeden z kadrów zarejestrowanych przez kamerę TVN24, rozpowszechniany jako zdjęcie posłanki PiS Bernadety Krynickiej.
OdpowiedzUsuńPolityk Prawa i Sprawiedliwości idzie z przodu z zaciętym wyrazem twarzy i wysoko uniesioną głową. Goni ją matka niepełnosprawnego Kuby, Iwona Hartwich – jedna z protestujących w Sejmie kobiet, które walczą o poprawienie losu ich dzieci. Kadr zarejestrowany przez operatora TVN24, powielany na Twitterze jako zdjęcie, przez wiele osób został okrzyknięty symbolem nieczułości PiS na postulaty protestujących.
Nie bez znaczenia dla odbioru zdjęcia pozostaje fakt, że Bernadeta Krynicka krytycznie wyrażała się o protestujących w Sejmie. – Jako matka dziecka niepełnosprawnego, osoby dorosłej, może to będzie brutalne, znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie w takich warunkach niegodnych – stwierdziła. Z protestującymi rozmawiać nie chciała.
OdpowiedzUsuńLiderka protestu Iwona Hartwich usiłowała zapytać rozmawiającą z dziennikarzami Krynicką, dlaczego powiedziała, że niepełnosprawni są zmuszani do protestu. Posłanka PiS nie zatrzymując się rzuciła: „nie będę z panią rozmawiała”. Własnie ten moment zarejestrowała kamera.
Kołakowski PRON hańba
OdpowiedzUsuńKrytyka Pani Krynickiej na podstawie odgrzewanych starych kotletów nie ma sensu. Liczy się cały dorobek, a ten nie jest wcale mały. Trzeba tylko chcieć to zauważyć. Uważam, że Pani Krynicka uzyska lepszy wynik niż 4 lata temu. Bardzo przysłużyła się Łomży i to dla wyborców jest najważniejsze.
OdpowiedzUsuńJa też uważam że Pani Iwona Hartwich wykorzystała niepełnosprawnych do celów politycznych. Strajkujący Adriana Glinka i Jakub Hartwich wystartowali w wyborach do samorządu z list KO. Pani Krynicka nie mijała się z prawdą.
OdpowiedzUsuńJa też jestem przeciwniczką wykorzystywania niepełnosprawnych w manifestacjach i zagrywkach politycznych. Popieram postawę posłanki Krynickiej w tych sprawach.
OdpowiedzUsuńFelieton porusza zupełnie inne sprawy.
OdpowiedzUsuńAutor bloga powinien usuwać wpisy nie na temat.
Przyznam, że od jakiegoś czasu pojawiają się komentarze obrażające publiczne osoby, a także mnie pomawiające. Nie jest tego wiele, zamieszczane są sporadycznie. Nasilenie było podczas kampanii wyborczej do samorządu, teraz wraca, bo zbliża się kampania do parlamentu. Systematycznie je usuwam i nie mam zamiaru na ten temat prowadzić zbędnej polemiki. Pozdrawiam Czytelników.
OdpowiedzUsuńMa Pan rację pieniaczy trzeba gnać. Niech sobie założą blog i plują. Zobaczymy jak skończą.
OdpowiedzUsuńWyborcy oczekują, aby ci którzy będą ich reprezentowali, to byli ludzie, którzy są uczciwi, słowni i pracowici. Myślę, że do takich osób należy Pan Maciej Borysewicz.
OdpowiedzUsuńPoseł powinien być inteligentny, żeby publicznie nie opowiadał głupot. Dobra prezencja jest mniej istotna.
OdpowiedzUsuńMusi być zdolny do kompromisów. Nie tak jak Ci z PiS, którzy uważają że mają monopol na wszystko. Uważam, że Pan Borysewicz byłby dobrym kandydatem.
OdpowiedzUsuń