W takich sytuacjach zazwyczaj się szuka „jelenia”. Więc znaleziono. Kiedy związać wszystkich do przysłowiowej kupy…
Miałem już nie zabierać głosu w temacie. Kilkoma
informacjami zostałem ponownie wywołany do tablicy. Dokładnie 12 lipca /w
piątek/ ruszyła do wojewody podlaskiego dwuosobowa „delegacja” (ci sami, którzy
niedawno bardzo chcieli władzy) w sprawie zapewne wysondowania, czy istnieje
szansa uchylenia przyjętej niedawno uchwały w sprawie punktów sprzedaży napojów
alkoholowych w Łomży. Widocznie dostali potwierdzenie, że istnieje, bowiem 19
lipca /w piątek/ radny (miłośnik marszrut) wyruszył z wnioskiem, który rzekomo
miałby tę uchwałę uwalić – zbierał pod tym papierem podpisy radnych. Ma prawo.
Wspomniana wyżej „delegacja”, wedle prawa nie bardzo takie moce posiada. W
takich sytuacjach zazwyczaj się szuka „jelenia”. Więc znaleziono. Kiedy związać
wszystkich do przysłowiowej kupy, nie bardzo wiadomo, czy nazwać to działaniem
politycznym, czy prospołecznym? Być może mamy do czynienia z tzw. zjawiskiem „dwa
w jednym”.
Nie oszukujmy się, uchwały: - w sprawie ustalenia
maksymalnej liczby zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych na terenie miasta
Łomża; - w sprawie zasad usytuowania miejsc sprzedaży i podawania napojów
alkoholowych, zasad ograniczania dostępności napojów alkoholowych w mieście
Łomża, obie z dn. 26 czerwca br. zostały przez wnioskodawców bardzo
profesjonalnie przygotowane, od początku do końca zgodnie ze sztuką prawniczą.
Ruchy ich przeciwników całą procedurę w prowadzenia ich w życie jedynie
przedłużą, a wynik sądowego finału (bo tam pewnikiem sprawa trafi, jeśli
wojewoda uchwałę uchyli) w tej sprawie nie powinien budzić większych
wątpliwości u osób, które z prawem obcują na co dzień. Uważam, że problem jest
sztucznie nadymany, w celach dla mnie nie do końca zrozumiałych. W związku z
czym postanowiłem skierować „list otwarty” do bp Tadeusza Bronakowskiego, co
niniejszym poniżej czynię.
https://www.fakt.pl/pieniadze/finanse/minister-rolnictwa-chce-legalizacji-domowej-produkcji-alkoholu/zqg0kdm
OdpowiedzUsuńDlaczego jego eksceleeencja wraz ze swoją Muzą nie zajmą się tym problemem. Przecież jak to powiedział Radny Kowalewski na ostatniej radzie Miasta, że zwiększona ilość punktów sprzedaży alkoholu zmniejszy ZYSKI obecnym handlowcom.
TO pytanie do tych wszystkich przeciwnych, gdzie jest prawda czy w rozpijaniu czy w zyskach?
A może chodzi o to, że przy Katedrze - restauracyjka nie odrobi "jałmużny" bo pojawią się nowi sprzedający alkohol. Obłuda goni obłudę.
A co z Radną Jóśkawiak, która w imieniu PiS wypowiedziała słowa, że jest przeciwna zwiększania sprzedaży alkoholu. Też dobre ziółko jak prowadziła sklepiczek to walczyła o sprzedaż alkoholu, bardzo mocno walczyła jak przedsiębiorca, właściciel Orlenu chciał postawić biedronkę na os maria to pierwsza zakazywała.
OdpowiedzUsuńOstatnio mieszkanka tamtego osiedla idąc z dzieckiem na plac zabaw na Browarnej zwrociła uwagę, że na drzwiach po sklepiczku u Jóśkawiakowej dalej wyklejona jest reklama Browaru.
O czym to świadczy?
Co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie
Dlaczego Księża nie zajmą się tym osiedlowym problemem, gdzie małe dzieci idąc na plac zabaw widzą reklamę alkoholu.
Panie Marianie nawet zapewnienie najgłębszej czci nie skruszy co po niektórych. Niektórzy nie zasługują na takie miano. Jak to powiedział jeden z księży lomzynskich szkoda że słuchał reprymend podczas wyborów pewnych hierarchów, bo gdyby sie postawil to dziś zapewne bylby przeniesiony i miałby spokój, a nie oglądał te patologie na codzień. Więc oddając cześć takiemu Panu, trzeba się zastanowić. Kultura, kultura i stałe zwroty grzecznościowe w tym wypadku są pomyłka i tylko potwierdzają w przekonaniu że lud musi się kajac, bo król patrzy.
OdpowiedzUsuńMam świadomość, co napisałem. Biorę za to pełną odpowiedzialność. Pozdrawiam.
UsuńŚwietny list. Trafia w sedno zagadnienia. Forma grzecznościowa bez zarzutu.
OdpowiedzUsuńCo by nie patrzeć, Pan Kruk ma klasę! Jak to się mówi – najwyższa półka!
OdpowiedzUsuńpanie Marianie ten list jest błędem . Polski kler a tym bardziej miejscowy żadnego dialogu ze społeczeństwem nie prowadzi a występuje z pozycji siły z jednoznacznej bezwzględnym posłuszeństwem. Do tego został przyzwyczajony przez lata zarówno przez PRL jak i niebywale wzmocniony latami w wolnej , demokratycznej Polsce. Tam gdzie nie może wymusić stanów mu odpowiednich literą prawa przez podanych posłów , senatorów , polityków tam mobilizuje swoich krzyżowych pałkarzy od czarnej roboty obrony wartości chrześcijańskich. Ostatni przykład to Białystok gdzie jego eminencja skutecznie zmobilizował tych obrońców wartości chrześcijańskich doprowadzając do brutalnych napaści na uczestników marszu. Podobny scenariusz niebawem pojawi się w naszym mieście zapewne w nie tak ekstremalnej formie bo Łomża to nie oenerowski Białystok no ale i tu miejscowy kler ma te ciągoty o czym świadczą istotne fakty z przeszłości. Bardziej realne staja się dramatyczne marsze w stylu tego który już miał miejsce w sprawie "nie dla emigrantów". Marszowy się bez problemu znajdzie. Miejscowy kler zaistniałej sytuacji nie zaakceptuje i zrobi wszystko by postawić na swoim a winnych upokorzyć. Nadchodzące wybory będą ku temu okazją . Ta uchwała jest dla nich kolejną porażką bardzo dotkliwą której nie zaakceptują bo taktują ten stan rzeczy jako realną utratę wpływów w mieście aczkolwiek trzeba pamiętać , że realnie wpływy te są nadal bardzo duże. Jest tylko jeden istotny element którego miejscowy kler nie postrzega stopień ich ingerencji w życie społeczne i polityczne oraz samorządowe przekroczył próg przyzwoitości i stał się na tyle nachalny ,że zrodził falę powszechnego sprzeciwu którego on nie jest w stanie już powstrzymać.
OdpowiedzUsuńPrzedmówcy potwierdzają, że "list" jest/był bardzo potrzebny. Robiłem magisterium z mniemanologii stosowanej u samego prof. Jana Tadeusza Stanisławskiego, dlatego proszę mi wierzyć, że wiem co napisałem i dlaczego. Pozdrawiam.
UsuńProszę nie liczyć na odpowiedź. Oni dialogu się boją jak ognia. Wydają tylko komunikaty.
OdpowiedzUsuńWalka z alkoholizmem zeszła na dalszy plan. Sprawa sprowadza się do tego, jak oni mogli podjąć takie uchwały bez „naszego” przyzwolenia. Tym postem Pan Kruk zrobił bardzo dobry ruch. Po raz kolejny stara się przekazać stan faktyczny, że Łomżą rządzi samorząd. W świetle okoliczności, ton grzecznościowy listu jest stosowny i godzien podziwu. Mam do autora wielki szacunek za kulturę, uczciwość i odwagę. Nie bójmy się komentować spraw ważnych dla miasta, które nas bezpośrednio dotyczą.
OdpowiedzUsuńwalka z alkoholizmem nie może zejść na dalszy plan to co wczoraj sie działo poza miejscem oficjalnej imprezy na ulicach miasta to było jedno wielkie pijaństwo w którym głownie uczestniczyła młodzież.
OdpowiedzUsuńJeśli pijaństwo, nadużywanie alkoholu nie jest zakazane, nie jest ścigane z urzędu, nie może być też konsekwencji prawnych. A jeśli pijane osoby swoim zachowaniem łamią prawo, to od tego jest Policja. Takie są reguły, także ustawowe. Na marginesie dodam, że moim zdaniem "wielkie pijaństwo młodzieży" podniesione przez przedmówcę, nie ma związku z ilością punktów sprzedaży alkoholu w mieście. Przyczyna jest znacznie poważniejsza i leży zupełnie gdzie indziej.
Usuńpanie Marianie nie ma tu opcji wstawiania zdjęć to bym panu udostępnił zdjęcia tegoż masowego spożywania i biesiadowania pod sklepami piwa.
OdpowiedzUsuńAleż ja nie twierdzę, że tak nie było. Szukam tylko związku jednego z drugim. Pozdrawiam.
UsuńReasumując. Alkohol etylowy to trucizna, tak głoszą wszelkie nurty terapeutyczne. Zatem jego sprzedaż powinna być zakazana, a skutki nadużywania objęte darmowym leczeniem i ubezpieczeniem gwarantującym odszkodowanie. Z autopsji wiemy, że na dziś jest to utopia. Póki co alkohol jest sprzedawany, jako legalny produkt przeznaczony do konsumpcji. Coca cola i alkohol są na równi dostępne w sprzedaży, nadmiar jednego i drugiego na pewno szkodzi /choć w różnych skalach/, bez względu, czy będą sprzedawane w każdym sklepie spożywczym, czy tylko w wyznaczonych miejscach. Prawda jest banalna, ale i okrutna zarazem. Potrzebna jest praca u podstaw, o czym powinni wiedzieć zarówno rządzący państwem, jak i zajmujący się tym tematem przedstawiciele Kościoła. Rodzina, to klucz do zaleczenia tego problemu. Ale na pewno nie jedyny. Wciąż się gada, zwołuje sympozja, opracowuje raporty a nic się nie robi konkretnego w kierunku rzeczywistej walki z alkoholizmem. Przykładowo finezyjne kazania, przemówienia, radiowe wywiady bp Bronakowskiego to karykatura walki z alkoholizmem. Z ludźmi dotkniętymi tą ciężką chorobą trzeba rozmawiać, szukać dla nich alternatywy a nie do nich przemawiać.
OdpowiedzUsuń