Miłość bliźniego ma nierozerwalny związek z niesieniem dobra i pomocy bliźnim w potrzebie…
Od trzech dni jestem bombardowany z różnych stron informacją
z poletka życia społeczności lokalnej Łomży, która jednych dziwi, jeszcze
innych bulwersuje, a jeszcze innych szalenie zdumiewa. Błędnie jest ona interpretowana
jako relacja władza - obywatel. Nie, absolutnie nie – powinna ona być
rozpatrywana wyłącznie w kategoriach relacji człowiek - człowiek. Nie chcę w
tym przypadku do kazualności ludzkich postaw odnosić się bezpośrednio
personalnie, chcę uniknąć dołączenia się do debaty na „poziomie piaskownicy”.
Trzeba jednak sobie uświadomić, że ludzkie wybory i decyzje potrafią być pełne sprzeczności
do wyznawanych wartości, i ostatecznie, w przypływie grzesznej złości, gwałcić
naczelną normę etyczną jaką stanowi miłość bliźniego.
Wspierałem się: Drączkowski F., Miłość syntezą chrześcijaństwa, Wydawnictwo Towarzystwa Naukowego KUL, Lublin 1990.
Przykazanie miłości Boga i bliźniego odnosi się do miłości Boga
do człowieka, miłości człowieka do Boga i miłości braterskiej. W tym
nieskomplikowanym pojęciu tkwi podstawowa cecha miłości chrześcijańskiej, jaką
przede wszystkim jest jej powszechność. W świetle tego przedmiotem miłości może
być każdy bez wyjątku człowiek. A to oznacza, że również ten, kto zalewał nam
sadła za skórę, którego z określonych powodów moglibyśmy nie lubić, kto może
być nam nieżyczliwy, czy też inaczej interpretujący nasz pogląd na daną sprawę.
Miłość bliźniego ma nierozerwalny związek z niesieniem dobra
i pomocy bliźnim w potrzebie. Miłość bliźniego jest określonym uczuciem, i
nierzadko oznacza zatroszczenie się o drugiego człowieka poprzez różną formę, w
zależności od zakresu potrzeby oraz możliwości, tych prawnych także. Odruch ten zasypuje podziały i pozostawia w tle
waśnie i spory. Kluczową sprawą jest potrzeba wsparcia bliźniego. Odtrącenie wyciągniętej dłoni bliźniego do bliźniego jest nieakceptowalną sprzecznością, kłóci się z nauką Kościoła katolickiego, gdzie podkreśla się, że przykazanie miłości
wzajemnej powinno inspirować, oczyszczać, porzucać waśnie i polepszać
międzyludzkie relacje w życiu społecznym i politycznym.
Miłość bliźniego posadowiona jest na przeciwległym biegunie
w stosunku do egoizmu. Dlatego egoizm jest śmiercionośnym wrogiem stosunków
społecznych i relacji bliźnich. Odtrącanie ręki bliźniego w potrzebie pustoszy
serca, przyjmowanie jej tylko od wybranych jest wybiórczym traktowaniem miłości
bliźniego, tratuje fundamentalne wartości. Według nauczania Kościoła
katolickiego także osoba, z którą nie sympatyzujemy a nawet nasz wróg jest
osobą ludzką, stworzoną na obraz Boga. Co to oznacza? Miłość Boga, jeśli coś
znaczy, musi się przekładać na stosunki międzyludzkie. Miłość Boga i miłość
bliźniego są nierozłącznymi przejawami postawy religijnej człowieka. Bycie
chrześcijaninem w społeczeństwie nacechowane jest troską o drugiego człowieka.
A zatem odrzucenie pomocnej dłoni bliźniego w potrzebie przeczy tym zasadom.
W miłości nieprzyjaciół naśladujemy Boga w jego miłości do
wszystkich ludzi bez wyjątku, w miłości, która przejawia się w świadczeniu
dobra wobec wszystkich ludzi, bez względu na to, czy ich postawę i działania
akceptujemy, czy też nie. Zdolność do miłowania każdego jest znakiem
rozpoznawczym obecności w nas autentycznej i pełnej miłości chrześcijańskiej.
Wobec wszystkich ludzi powinniśmy tak postępować, jakby byli oni naszymi
przyjaciółmi, którym dobrze życzymy. Natomiast forma, że od tego pomoc przyjmę,
a od tego nie jest w Kościele katolickim nie do zaakceptowania, bowiem przeczy
wartościom kluczowym, odnoszącym się właśnie do miłości bliźniego. Pozdrawiam
Czytelników.
PS. Parę lat wstecz. Po rozpoznaniu, że mój pęcherz
zaatakował nowotwór złośliwy, położono mnie w klinice. Zdiagnozowano, że
niezbędna jest operacja. Lekarze i rodzina zaczęli się zastanawiać, gdzie
powinno to nastąpić. Było wczesne popołudnie, leżę, przeglądam gazetę. Otwierają
się drzwi i wchodzi na salę Stanisław. Doznałem szoku. Stanisław, to kiedyś
burmistrz, wojewoda, poseł itd. Byliśmy odwiecznymi wrogami, nasze poglądy na
różne sprawy zawsze były odmienne. Dochodziło do ostrych tarć między nami nawet
w przestrzeni publicznej. Nie rozmawialiśmy ze sobą latami. Podaliśmy sobie nieśmiało
ręce. Od słowa do słowa, i Stanisław zadeklarował dla mnie pomoc jednego z
najlepszych zespołów medycznych. Uszanowałem ten gest.
Chodzi o to,że piłka od prezydentana licytację nie została przyjęta przez korytkowskuch???
OdpowiedzUsuńPanie Marianie bardzo mi przykro z powodu Pana choroby. Życzę dużo zdrowia i spokoju oraz spełnienia w codziennym życiu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChoroba weryfikuje wszystko i stawia człowieka "nago" w strachu, weryfikuje też nasze znajomości i pokazuje nasze prawdziwe człowieczeństwo. Odnośnie Pana felietonu, mam wrażenie, że właśnie ktoś pokazał swoje prawdziwe oblicze i wcale nie mam tego za złe, bo najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa. Choroba uczy pokory, ale prawdziwa choroba, taka, gdy ktoś czuje że może skończyć lada moment swoją drogę na ziemi, nie zwykły katar, czy grypa, czy jakiś zabieg....bo tylu ludzi przez to codziennie przechodzi, a świat nie staje się lepszy.
Jak byłem na praktykach na oddziale onkologii dziecięcej i zobaczyłem, te małe dzieci, bez włosków, ich mamy super bohaterki, które płakały w kącie po kryjomu, zrozumiałem że my studenci nie mogliśmy tam się mazać i rozklejać. Czarowaliśmy ich świat, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Pamiętam szczególnie chłopca, któremu pomagaliśmy ścinać włosy, bo już same wypadały po chemii. Jego mama nie dała rady przy tym być, a ten kilkunastoletni dzieciak był tak wspaniale dzielny, przykład dla wielu ogromnej siły. Nie wiem skąd się to bierze, ale uważam że jeżeli ktoś naprawdę prowadzi starcie z rakiem, to przyjmuje każdą pomoc. My byliśmy tam jako studenci, początkowo czułem się zażenowany, bo myślałem że te dzieci będą się czuły źle, że my ich "oglądamy", uczymy się na nich...ale okazało się że one potrzebowały, po prostu potrzebowały drugiego człowieka, po to żeby z nimi posiedzieć, zagrać w karty, czy wyjechać wózkiem z sali na spacer po korytarzu. Dlatego postawa Pani Justyny, jest dla mnie szokująca. Przyjęła pomoc wszystkich, oprócz jednej osoby Pana Chrzanowskiego. Podchodzę do tego z każdej strony i nie widzę tu powodu, który dyskwalifikowałby Pana Prezydenta w licytacji. Chyba że Prezydent jest winny choroby tej Pani ??? Tu mógłbym zrozumieć żal.
Jeszcze raz życzę Panie Marianie, zdrowia !!!! Żeby jak najdłużej Pan mógł cieszyć się życiem i dobrymi ludźmi dookoła, bo to ważne dla zdrowia, żeby więcej było dobroci, niż smutków.
czytam to i nie wierzę. To nie jest możliwe. To nie miało miejsca. A jeżeli tak ta ja już mam tego dość. Absolutnie dość. KIEDY K U R W A BĘDZIE NORMALNIE W TYM MIEŚCIE I PRZYZWOICIE?
UsuńDziękuję za poważne podejście do tematu,
Usuńoraz za skierowane pod moim adresem życzenia.
Pozdrawiam.
Nie wiem co mam myśleć. Świetny felieton i ile ludzi tyle interpretacji. Uważam też, że jak ktoś walczy o życie nie odmówi pomocy nawet od największego wroga. Honor jest ważny, ale nie w przypadku jak się walczy o swoje życie i ma się dla kogo żyć.
OdpowiedzUsuń"W miłości nieprzyjaciół naśladujemy Boga w jego miłości do wszystkich ludzi bez wyjątku, w miłości, która przejawia się w świadczeniu dobra wobec wszystkich ludzi, bez względu na to, czy ich postawę i działania akceptujemy, czy też nie. Zdolność do miłowania każdego jest znakiem rozpoznawczym obecności w nas autentycznej i pełnej miłości chrześcijańskiej. Wobec wszystkich ludzi powinniśmy tak postępować, jakby byli oni naszymi przyjaciółmi, którym dobrze życzymy. "
OdpowiedzUsuńW kontekście tego co było na tym blogu i w tekstach, i w komentarzach o niektórych kandydatach przed wyborami do Sejmu brzmi... co najmniej dziwnie.
(tego też admin nie opublikuje?)
ja bym nie opublikował bo ten komentarz jest nie na temat
Usuńa cytat został wyrwany z kontekstu felietonu i użyty do gierek politycznych :-(((
Przedmówca krytykuje blog i autora, jakby nie rozumiał felietonu, lub udawał że nie rozumie. Krytyka polityczna podczas wyborów była ze strony autora bloga bardzo wyważona i kulturalna. A to oznacza, że dalsza polemika z taką interpretacją autora komentarza nie ma sensu.
Usuń"...cytat został wyrwany z kontekstu felietonu..."
Usuń"...krytykuje blog i autora, jakby nie rozumiał felietonu..."
Zauważenie faktu to jeszcze nie krytyka (a już na pewno nie polityczna).
A to ten felieton nie był o chrześcijańskiej miłości bliźniego?
dalej wyrywasz z kontekstu i jeszcze się sadzisz :-(((
UsuńCzłowieku małej wiary, czy nie potrafisz powiedzieć nic innego?
UsuńTen tekst, poza wstępem i post scriptum ,składa się z czterech akapitów.
Ja przeklejam jeden prawie cały akapit, jakieś 20% tekstu, a ty piszesz, że wyrywam cytat z kontekstu?
Autor podpisuje pod tekstem, że wspierał się pozycją "Miłość syntezą chrześcijaństwa", a ja się "sadzę", bo pytam czy nie to było tematem tekstu???
a o co chodzi z tą piłką od prezydenta??????? Gdzie to mozna zobaczyć? to pisało na facebooku?
OdpowiedzUsuńNa profilu Fb Prezydenta Mariusza Chrzanowskiego. Jest post z piłką, którą oddaje na licytacje. A pod postem komentarz Pani Justyny, że nie wyraża zgody na licytację piłki, dlaczego ??? Żenująca postawa, tym bardziej ze mąż tej Pani zgodził się na przyjęcie piłki, ucieszył się. Ciekawe jak teraz będzie im się współpracowało, jak zrobili taki cyrk. Moja rada, Panie Prezydencie, z daleka od ludzi, którzy pojawili się w Pana kampanii, doklejając się do komitetu, nie wiadomo skąd. Teraz jak nie idzie po myśli tych ludzi to jest Pan beee. Proszę się odcinać od takich podłych ludzi. Niech Pan pamięta, jak ktoś tylko po kasę wyciąga ręce i bije po łapach na dokładkę, nie ma co pomagać takim. Są inni w kolejce, warto spróbować doceniać innych.
OdpowiedzUsuńCzyli jednym zdaniem daj palca będą chcieli całą rękę. Przykre...
Usuńżyjący cały czas na publicznym garnuszku okazali się gówniarzami :-((
OdpowiedzUsuńdokładnie !!!!!!!!!!!!!!!! podatnik płaci !!!!!!!!!!!!!!!!!!! i nie trzeba się dąsać !!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńW tym momencie to Korytkowscy mają problem, nie Prezydent. On znajdzie zagospodarowanie na piłkę i znajdzie zagospodarowanie funduszy na sport. Jest wiele mało znaczących drużyn, warto już się skłonić w ich stronę, chyba Pan wreszcie zrozumiał Panie Prezydencie. Oj szczęścia do ludzi Pan nie ma, oj nie ma. Odchodzą Ci, co im kasy za mało było, stanowiska za niskie. Z daleka od takich. Niech Pan się skupi na pomocy środowiskom sportowym, które zaczynają, nie mają takich osiągnięć. To dla Pana nauczka na przyszłość i niech Pan z tej "PIŁKI" wyciągnie daleko idące wnioski.
OdpowiedzUsuńSzkoda czasu, ostrzegali prezydenta przed tymi ludźmi, ale on ufny i dał się wykorzystać. Dopiero jak dostaje po głowie, to zaczyna zmiany. Tak było z zastępczynią, z donosicielami i teraz o tu mamy przykład. Teraz mam pytanie, w kim leży problem: czy w tych co idą zasadą daj palec, potem chwycę rękę, czy zbytnia ufność Prezydenta ?
OdpowiedzUsuń