Miłość bliźniego ma nierozerwalny związek z niesieniem dobra i pomocy bliźnim w potrzebie…

Od trzech dni jestem bombardowany z różnych stron informacją z poletka życia społeczności lokalnej Łomży, która jednych dziwi, jeszcze innych bulwersuje, a jeszcze innych szalenie zdumiewa. Błędnie jest ona interpretowana jako relacja władza - obywatel. Nie, absolutnie nie – powinna ona być rozpatrywana wyłącznie w kategoriach relacji człowiek - człowiek. Nie chcę w tym przypadku do kazualności ludzkich postaw odnosić się bezpośrednio personalnie, chcę uniknąć dołączenia się do debaty na „poziomie piaskownicy”. Trzeba jednak sobie uświadomić, że ludzkie wybory i decyzje potrafią być pełne sprzeczności do wyznawanych wartości, i ostatecznie, w przypływie grzesznej złości, gwałcić naczelną normę etyczną jaką stanowi miłość bliźniego.

Przykazanie miłości Boga i bliźniego odnosi się do miłości Boga do człowieka, miłości człowieka do Boga i miłości braterskiej. W tym nieskomplikowanym pojęciu tkwi podstawowa cecha miłości chrześcijańskiej, jaką przede wszystkim jest jej powszechność. W świetle tego przedmiotem miłości może być każdy bez wyjątku człowiek. A to oznacza, że również ten, kto zalewał nam sadła za skórę, którego z określonych powodów moglibyśmy nie lubić, kto może być nam nieżyczliwy, czy też inaczej interpretujący nasz pogląd na daną sprawę.

Miłość bliźniego ma nierozerwalny związek z niesieniem dobra i pomocy bliźnim w potrzebie. Miłość bliźniego jest określonym uczuciem, i nierzadko oznacza zatroszczenie się o drugiego człowieka poprzez różną formę, w zależności od zakresu potrzeby oraz możliwości, tych prawnych także. Odruch ten zasypuje podziały i pozostawia w tle waśnie i spory. Kluczową sprawą jest potrzeba wsparcia bliźniego. Odtrącenie wyciągniętej dłoni bliźniego do bliźniego jest nieakceptowalną sprzecznością, kłóci się z nauką Kościoła katolickiego, gdzie podkreśla się, że przykazanie miłości wzajemnej powinno inspirować, oczyszczać, porzucać waśnie i polepszać międzyludzkie relacje w życiu społecznym i politycznym.

Miłość bliźniego posadowiona jest na przeciwległym biegunie w stosunku do egoizmu. Dlatego egoizm jest śmiercionośnym wrogiem stosunków społecznych i relacji bliźnich. Odtrącanie ręki bliźniego w potrzebie pustoszy serca, przyjmowanie jej tylko od wybranych jest wybiórczym traktowaniem miłości bliźniego, tratuje fundamentalne wartości. Według nauczania Kościoła katolickiego także osoba, z którą nie sympatyzujemy a nawet nasz wróg jest osobą ludzką, stworzoną na obraz Boga. Co to oznacza? Miłość Boga, jeśli coś znaczy, musi się przekładać na stosunki międzyludzkie. Miłość Boga i miłość bliźniego są nierozłącznymi przejawami postawy religijnej człowieka. Bycie chrześcijaninem w społeczeństwie nacechowane jest troską o drugiego człowieka. A zatem odrzucenie pomocnej dłoni bliźniego w potrzebie przeczy tym zasadom.

W miłości nieprzyjaciół naśladujemy Boga w jego miłości do wszystkich ludzi bez wyjątku, w miłości, która przejawia się w świadczeniu dobra wobec wszystkich ludzi, bez względu na to, czy ich postawę i działania akceptujemy, czy też nie. Zdolność do miłowania każdego jest znakiem rozpoznawczym obecności w nas autentycznej i pełnej miłości chrześcijańskiej. Wobec wszystkich ludzi powinniśmy tak postępować, jakby byli oni naszymi przyjaciółmi, którym dobrze życzymy. Natomiast forma, że od tego pomoc przyjmę, a od tego nie jest w Kościele katolickim nie do zaakceptowania, bowiem przeczy wartościom kluczowym, odnoszącym się właśnie do miłości bliźniego. Pozdrawiam Czytelników.

PS. Parę lat wstecz. Po rozpoznaniu, że mój pęcherz zaatakował nowotwór złośliwy, położono mnie w klinice. Zdiagnozowano, że niezbędna jest operacja. Lekarze i rodzina zaczęli się zastanawiać, gdzie powinno to nastąpić. Było wczesne popołudnie, leżę, przeglądam gazetę. Otwierają się drzwi i wchodzi na salę Stanisław. Doznałem szoku. Stanisław, to kiedyś burmistrz, wojewoda, poseł itd. Byliśmy odwiecznymi wrogami, nasze poglądy na różne sprawy zawsze były odmienne. Dochodziło do ostrych tarć między nami nawet w przestrzeni publicznej. Nie rozmawialiśmy ze sobą latami. Podaliśmy sobie nieśmiało ręce. Od słowa do słowa, i Stanisław zadeklarował dla mnie pomoc jednego z najlepszych zespołów medycznych. Uszanowałem ten gest.

Wspierałem się: Drączkowski F., Miłość syntezą chrześcijaństwa, Wydawnictwo Towarzystwa Naukowego KUL, Lublin 1990.

Komentarze

  1. Chodzi o to,że piłka od prezydentana licytację nie została przyjęta przez korytkowskuch???

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Marianie bardzo mi przykro z powodu Pana choroby. Życzę dużo zdrowia i spokoju oraz spełnienia w codziennym życiu. Pozdrawiam serdecznie.
    Choroba weryfikuje wszystko i stawia człowieka "nago" w strachu, weryfikuje też nasze znajomości i pokazuje nasze prawdziwe człowieczeństwo. Odnośnie Pana felietonu, mam wrażenie, że właśnie ktoś pokazał swoje prawdziwe oblicze i wcale nie mam tego za złe, bo najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa. Choroba uczy pokory, ale prawdziwa choroba, taka, gdy ktoś czuje że może skończyć lada moment swoją drogę na ziemi, nie zwykły katar, czy grypa, czy jakiś zabieg....bo tylu ludzi przez to codziennie przechodzi, a świat nie staje się lepszy.
    Jak byłem na praktykach na oddziale onkologii dziecięcej i zobaczyłem, te małe dzieci, bez włosków, ich mamy super bohaterki, które płakały w kącie po kryjomu, zrozumiałem że my studenci nie mogliśmy tam się mazać i rozklejać. Czarowaliśmy ich świat, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Pamiętam szczególnie chłopca, któremu pomagaliśmy ścinać włosy, bo już same wypadały po chemii. Jego mama nie dała rady przy tym być, a ten kilkunastoletni dzieciak był tak wspaniale dzielny, przykład dla wielu ogromnej siły. Nie wiem skąd się to bierze, ale uważam że jeżeli ktoś naprawdę prowadzi starcie z rakiem, to przyjmuje każdą pomoc. My byliśmy tam jako studenci, początkowo czułem się zażenowany, bo myślałem że te dzieci będą się czuły źle, że my ich "oglądamy", uczymy się na nich...ale okazało się że one potrzebowały, po prostu potrzebowały drugiego człowieka, po to żeby z nimi posiedzieć, zagrać w karty, czy wyjechać wózkiem z sali na spacer po korytarzu. Dlatego postawa Pani Justyny, jest dla mnie szokująca. Przyjęła pomoc wszystkich, oprócz jednej osoby Pana Chrzanowskiego. Podchodzę do tego z każdej strony i nie widzę tu powodu, który dyskwalifikowałby Pana Prezydenta w licytacji. Chyba że Prezydent jest winny choroby tej Pani ??? Tu mógłbym zrozumieć żal.
    Jeszcze raz życzę Panie Marianie, zdrowia !!!! Żeby jak najdłużej Pan mógł cieszyć się życiem i dobrymi ludźmi dookoła, bo to ważne dla zdrowia, żeby więcej było dobroci, niż smutków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytam to i nie wierzę. To nie jest możliwe. To nie miało miejsca. A jeżeli tak ta ja już mam tego dość. Absolutnie dość. KIEDY K U R W A BĘDZIE NORMALNIE W TYM MIEŚCIE I PRZYZWOICIE?

      Usuń
    2. Dziękuję za poważne podejście do tematu,
      oraz za skierowane pod moim adresem życzenia.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Nie wiem co mam myśleć. Świetny felieton i ile ludzi tyle interpretacji. Uważam też, że jak ktoś walczy o życie nie odmówi pomocy nawet od największego wroga. Honor jest ważny, ale nie w przypadku jak się walczy o swoje życie i ma się dla kogo żyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. "W miłości nieprzyjaciół naśladujemy Boga w jego miłości do wszystkich ludzi bez wyjątku, w miłości, która przejawia się w świadczeniu dobra wobec wszystkich ludzi, bez względu na to, czy ich postawę i działania akceptujemy, czy też nie. Zdolność do miłowania każdego jest znakiem rozpoznawczym obecności w nas autentycznej i pełnej miłości chrześcijańskiej. Wobec wszystkich ludzi powinniśmy tak postępować, jakby byli oni naszymi przyjaciółmi, którym dobrze życzymy. "

    W kontekście tego co było na tym blogu i w tekstach, i w komentarzach o niektórych kandydatach przed wyborami do Sejmu brzmi... co najmniej dziwnie.
    (tego też admin nie opublikuje?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym nie opublikował bo ten komentarz jest nie na temat
      a cytat został wyrwany z kontekstu felietonu i użyty do gierek politycznych :-(((

      Usuń
    2. Przedmówca krytykuje blog i autora, jakby nie rozumiał felietonu, lub udawał że nie rozumie. Krytyka polityczna podczas wyborów była ze strony autora bloga bardzo wyważona i kulturalna. A to oznacza, że dalsza polemika z taką interpretacją autora komentarza nie ma sensu.

      Usuń
    3. "...cytat został wyrwany z kontekstu felietonu..."
      "...krytykuje blog i autora, jakby nie rozumiał felietonu..."

      Zauważenie faktu to jeszcze nie krytyka (a już na pewno nie polityczna).
      A to ten felieton nie był o chrześcijańskiej miłości bliźniego?

      Usuń
    4. dalej wyrywasz z kontekstu i jeszcze się sadzisz :-(((

      Usuń
    5. Człowieku małej wiary, czy nie potrafisz powiedzieć nic innego?
      Ten tekst, poza wstępem i post scriptum ,składa się z czterech akapitów.
      Ja przeklejam jeden prawie cały akapit, jakieś 20% tekstu, a ty piszesz, że wyrywam cytat z kontekstu?
      Autor podpisuje pod tekstem, że wspierał się pozycją "Miłość syntezą chrześcijaństwa", a ja się "sadzę", bo pytam czy nie to było tematem tekstu???

      Usuń
  5. a o co chodzi z tą piłką od prezydenta??????? Gdzie to mozna zobaczyć? to pisało na facebooku?

    OdpowiedzUsuń
  6. Na profilu Fb Prezydenta Mariusza Chrzanowskiego. Jest post z piłką, którą oddaje na licytacje. A pod postem komentarz Pani Justyny, że nie wyraża zgody na licytację piłki, dlaczego ??? Żenująca postawa, tym bardziej ze mąż tej Pani zgodził się na przyjęcie piłki, ucieszył się. Ciekawe jak teraz będzie im się współpracowało, jak zrobili taki cyrk. Moja rada, Panie Prezydencie, z daleka od ludzi, którzy pojawili się w Pana kampanii, doklejając się do komitetu, nie wiadomo skąd. Teraz jak nie idzie po myśli tych ludzi to jest Pan beee. Proszę się odcinać od takich podłych ludzi. Niech Pan pamięta, jak ktoś tylko po kasę wyciąga ręce i bije po łapach na dokładkę, nie ma co pomagać takim. Są inni w kolejce, warto spróbować doceniać innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednym zdaniem daj palca będą chcieli całą rękę. Przykre...

      Usuń
  7. żyjący cały czas na publicznym garnuszku okazali się gówniarzami :-((

    OdpowiedzUsuń
  8. dokładnie !!!!!!!!!!!!!!!! podatnik płaci !!!!!!!!!!!!!!!!!!! i nie trzeba się dąsać !!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym momencie to Korytkowscy mają problem, nie Prezydent. On znajdzie zagospodarowanie na piłkę i znajdzie zagospodarowanie funduszy na sport. Jest wiele mało znaczących drużyn, warto już się skłonić w ich stronę, chyba Pan wreszcie zrozumiał Panie Prezydencie. Oj szczęścia do ludzi Pan nie ma, oj nie ma. Odchodzą Ci, co im kasy za mało było, stanowiska za niskie. Z daleka od takich. Niech Pan się skupi na pomocy środowiskom sportowym, które zaczynają, nie mają takich osiągnięć. To dla Pana nauczka na przyszłość i niech Pan z tej "PIŁKI" wyciągnie daleko idące wnioski.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda czasu, ostrzegali prezydenta przed tymi ludźmi, ale on ufny i dał się wykorzystać. Dopiero jak dostaje po głowie, to zaczyna zmiany. Tak było z zastępczynią, z donosicielami i teraz o tu mamy przykład. Teraz mam pytanie, w kim leży problem: czy w tych co idą zasadą daj palec, potem chwycę rękę, czy zbytnia ufność Prezydenta ?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…