Zbiegi okoliczności różnymi drogami chadzają…
Zbiegi okoliczności różnymi drogami chadzają a kiedy już się
ktoś na nie powołuje, wkoło niedowierzanie oczy wybałusza i poddawane jest w
wątpliwość. Liczę się zatem, że i tym razem, gdy ja się na nie powołam,
zostanie to okrzyknięte manipulacją z mej strony. Nic to, piszę szczerze, więc
nie stawiam sobie zarzutów. Tak już bywa, kiedy rzecz szczególnie ważnych spraw
i osób dotyczy, należy o zbiegu okoliczności szerszą publikę powiadomić bez
względu na konsekwencje.
Jako, że obchodzono 8 rocznicę święceń biskupich bp Janusza
Stepnowskiego, poświęciłem nieco czasu na zbadanie życiorysu naszego obecnego
biskupa diecezjalnego. Przyznam szczerze, iż zupełnym zbiegiem okoliczności
natrafiłem na fakty, które wymagają nie tylko przybliżenia, ale i krótkiej
analizy. Zbieg okoliczności zatem wystrzelił w tym przypadku dubeltowo, jak z
solidnej legalnie posiadanej dwururki.
Ówczesny bp Juliusz Paetz, zaraz po święceniach kapłańskich
skierował księdza Janusza Stepnowskiego do pobierania nauk zagranicą w zakresie
prawa kanonicznego, konkretnie do Hiszpanii. W ogólnie dostępnych materiałach
dowiadujemy się, że ks. Janusz Stepnowski w latach 1985-1988 studiował na
Wydziale Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Nawarry w Pampelunie, który ukończył z
doktoratem z prawa kanonicznego. Wszystko byłoby ok, gdybym nie zwrócił uwagi na krótki przedział czasowy pobierania
nauk a zdobyciem doktoratu. Zdało mi się niepojęte to ekspresowe nauczanie.
Poszedłem tym tropem. Nauka, na którą w Polsce trzeba
poświęcić blisko dziesięć lat – pięć lat studia magisterskie i cztery lata
studia doktoranckie – ks. Janusz Stepnowski na hiszpańskiej uczelni ukończył w
jakieś trzy lata. W tym momencie stałem się czujny. Idąc po tzw. nitce do
kłębka, szybko powziąłem wiedzę, że rozprawa doktorska wyrychtowana w Hiszpanii
przez ks. Stepnowskiego absolutnie nie kwalifikowała się do usankcjonowania w
Polsce. Okazuje się bowiem, że tak naprawdę jest ona korelatem naszej natywnej
pracy magisterskiej.
W świetle powyższego rodzi się wątpliwość, czy bp Janusz
Stepnowski jest de facto magistrem teologii, który to tytuł zawodowy zdobył
jeszcze w kraju, czy też doktorem prawa? W związku z czym w mojej ocenie, posługiwanie
się przez bp Stepnowskiego stopniem naukowym pn. „doktor prawa kanonicznego”
może być nieuprawnione i być może jest nadużyciem? Przyznam jednocześnie, że z
punktu widzenia katolickiej nauki zajmującej się teorią Kościoła nie ma to
praktycznie żadnego kluczowego znaczenia, albowiem biskupa kompletnie honoruje
bycie epigonem Apostołów. Może mieć jednak znaczenie w innym wymiarze i ocierać
się o pejoratywność intelektualną. Ale to już inna materia, być może
zasługująca na oddzielną publikację. Pozdrawiam Czytelników.
PS. Strona Watykańska podaje, że ks. Janusz Stepnowski
studiował w Hiszpanii w latach 1985-1988, natomiast łomżyńska kurialna, że w
latach 1985-1989. Istotna rozbieżność. Reasumując. Po studiach na uczelni
kościelnej zagranicą trzeba na ogół nostryfikować w Polsce stopień naukowy, bez
tego „zabiegu” tylko w kręgach wewnątrzkościelnych a nie w oficjalnych
przekazach można używać tego stopnia naukowego. W latach 1988–1989 ks.
Stepnowski kształcił się na Uniwersytecie dla Obcokrajowców w Perugii, lecz moim
skromnym zdaniem nie ma to związku z przedmiotową sprawą.
Bo on ma takie wykształcenie jak Misiewicz, ekspresowe i po znajomości. I jeszcze Peatz maczał paluchy.
OdpowiedzUsuńWszystko jasne. Głupi ludzie na kolana przed różowymi czapkami.
Pan Marian opiera się na faktach, więc coś w tym jest na rzeczy.
OdpowiedzUsuńNa tego biskupika to jest wiele haków. Cóż on wyprawiał na swoich wyprawach.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś poniesie konsekwencje swoich czynów...