Z dość prozaicznego powodu bardzo się wygłupiłem…
Nie zawsze jestem cierpliwy, choć nie raz na niniejszym
blogu chwaliłem się, że posiadłem tę sztukę. W czwartkowy wieczór z lekka się
zagotowałem, nadąłem i po raz pierwszy w swoim długim życiu bardzo, ależ to
bardzo się wygłupiłem.
Niby powód miałem, gdyż poczyniłem z grupą osób pewne
uzgodnienia i czas oczekiwania na ich realizację nagle tak mi się w mojej
wyobraźni wydłużył, że przysłowiowa żyłka w pewnym miejscu mi pękła.
Odreagowałem bardzo głupio, rzec by można bardzo ryzykownie z moralnego punktu
widzenia, czego konsekwencją może być nawet utrata zaufania, co absolutnie nie
było moim zamiarem. Nerw skoczył nie na długo, lecz stworzył w swej treści
pisemnego potworka, którego po czasie sam się przestraszyłem a w odbiorze adresata
mógł przybrać formę szantażu, czego od zawsze się brzydzę i wystrzegam co
najmniej na kilometrów sto.
Polak mądry po szkodzie. Żadnym pocieszeniem jest przywołanie
tego sloganu, skoro fakt dokonanym się stał. Jedynym dla mnie pocieszeniem
jest, że odbiorcy tego mojego wygłupu są ludźmi rozumnymi, na niepoślednim
poziomie intelektualnym i mam nadzieję w mig odkryli, że była to chwila
niezamierzonego zapomnienia a świadomość mogących z tego powodu powstać szkód
zatraciła się i nie przemknęła przez mój rozum w odpowiednim momencie.
Świadomość wróciła z kilkugodzinnym opóźnieniem, czego reakcją było poczynienie
kroków naprawczych, w przekonaniu, że zostaną poprawnie i z wyrozumiałością odebrane.
Liczę się z tym, że skaza pozostanie, co do tego nie mam
żadnych wątpliwości. Słowa, czyny być może wytonują wygłup, zatrą z czasem zadrażnienie,
lecz wiem, że jedyną szansą powrotu do pierwotnych relacji będzie znalezienie w
sobie na tyle cierpliwości, by wygłup z mej strony został potraktowany jako
naturalna chwila słabości, bez konsekwencji w przypadku, gdyby wygłup niósł w
sobie cel świadomy i wyrachowany. Wygłupiając się w czwartkowy wieczór takich
paskudnych zamiarów nie miałem.
Dlatego pozwalam sobie adresatów mojego wygłupu bardzo
serdecznie i uczciwie przeprosić, licząc na zrozumienie. Wbrew pozorom jestem
człowiekiem poważnym i staram się to w każdym felietonie swoim czytelnikom
udowadniać. Noszę w sobie przekonanie, że w dalszym ciągu będzie mi się udawało
to czynić, bez względu czy się to komuś podoba, czy też nie. Ukłony i szczere pozdrowienia
ślę.
Komentarze
Prześlij komentarz