O życzliwości zdań kilka…

Często się podkreśla, że życzliwość jest uczuciem godnym uwagi. Niestety nikt nie zdobył się na podanie definicji, czym jest życzliwość. Na pewno nie jest wyrachowaną walką o czyjeś względy, ale też nie może być określone umiłowaniem wszystkiego. Z prostego powodu – życzliwość wsparta głęboką miłością do każdego byłaby przesadą.

Niełatwo życzyć każdemu dobrze, czasami wypada komuś zrobić przykrość dla zaoszczędzenia sobie cierpienia, na które nie zasłużyliśmy. Nie ma sensu kreować się na naiwnego moralistę w sytuacji, kiedy los nieubłaganie każe walczyć nam o byt. Wynika z tego, że miłość do każdego jest utopią i obala zasadę życzliwości zrodzonej z przesłania „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Ilość neurotyków, okrutników i nieudaczników, jaką zrodziło parcie do doskonałości, popycha do nieufności wobec tego społecznie pożądanego celu.

Zatem życzliwość nie jest uprzejmością płynącą z wyrachowania i chęci manipulowania otoczeniem, nie jest też nachalnym kochankiem wszystkich bez wyjątku, nie jest też standardową uprzejmością płynącą z kindersztuby. Ludzie nie rzadko pojmują życzliwość, jako gotowość do niesienia komuś pomocy. Jednak tylko na jego wyraźne żądanie. Okazuje się, że dobre myślenie o innych ludziach i życzenie im pomyślności to za mało. Albowiem autentyczna życzliwość oznacza okazanie innym ludziom pomocy, obejmującej wszystkie ich sprawy. Z życzenia robi się życzliwość wówczas, gdy połączymy go z pomocą.

Nie wiadomo jednak, w jakich sytuacjach możemy sobie pozwolić na obojętność a nawet czynienie drugiemu człowiekowi przykrości. Wyjaśnienie jest proste: obojętni jesteśmy wtedy, gdy nas ktoś o to prosi, lub gdy zauważamy, że sobie tego nie życzy. Choćby dlatego, że uważa, iż niektóre jego sprawy są intymne i strzeże ich prywatności. W każdym innym przypadku nie powinniśmy okazywać obojętności. Nasza obojętność powinna być nacechowana  mądrością i taktowną wrażliwością. Na pewno nie obojętnością głupca i lenia, który albo niczego nie zauważa i nie rozumie, albo nie chce mu się na nic zwrócić uwagi.

Co do przykrości, jaką musimy czasami komuś wyrządzić, to jej uzasadnioną przyczyną jest chęć uratowania innych ludzi przed cierpieniem, sprawianym im przez tego kogoś. Przykrość sprawiona plotkarzowi, kłamcy, polegająca na zdekonspirowaniu ich wad i odebraniu możliwości czynienia zła, jest działaniem uzasadnionym.

Spora ilość ludzi okazuje innym życzliwość w celu pozyskania ich sympatii, pragną być lubiani. Na tę interesowność można przymknąć oczy, gdyż interes polegający na kupieniu sobie sympatii i niczego więcej, choć niekiedy kosztowny jest uczciwy. Świadczy ewentualnie o potrzebie bycia lubianym. Innym niebezpieczeństwem grożącym ludziom goniącym wiecznie za sympatią otoczenia, jest spotykający ich zawód. Nie każdy, kto spotka się z objawami ich życzliwości, od razu musi ich polubić. Owszem, jest im wdzięczny, uprzejmie dziękuje, ale nie marzy o utrwalaniu związku z każdym życzliwym mu człowiekiem.

Innym częstym błędem jest ustawiczne świadczenie różnych przysług drugiej osobie w ramach czystej życzliwości. Jeśli człowiek tak hojnie obdarowywany, nie jest z natury życzliwy i nie odwzajemnia się nam podobnym postępowaniem, wtedy zaczynamy się bulwersować. I dodatkowo popełniamy głupstwa. Przeważnie wtedy maleje poważanie żywione wobec nas przez obiekt takich nieodpowiedzialnych zabiegów. Zastanawiamy się, dlaczego jesteśmy tak nieustająco życzliwi bez wzajemności, i wnioskujemy, że przyczyną jest ogrom zalet osoby, którą emablujemy.

Czyli lepiej jest nie pragnąć, by wszyscy nas lubili, za dużo od ludzi nie wymagać i zaprzestać okazywania życzliwości komuś, kto ma to w nosie. Często ci, którzy nas nie lubią lub traktują obojętnie, poważają nas więcej nić ci, co nas lubią. Smutne to, ale tak  bywa. Pewnikiem najlepiej kierować się zasadą własnego uznania dla siebie. Robimy coś, bo tak nakazuje nasz system rzetelnych wartości. Wtedy, gdy trafi nam się cudze uznanie, przyjemność mamy podwójną, gdy nie – trudno. Jeśli nie cały świat uważa nas za zacnych, porządnych i życzliwych ludzi, to jeszcze nie ma nieszczęścia. Wystarczy, że z uzasadnionych powodów mamy prawo za takich się uważać. Pewnie parę znanych nam osób też jest podobnego zdania. I to jest moim zdaniem poprawna odpowiedź na pytanie, dlaczego warto być życzliwym wobec ludzi. Pozdrawiam Czytelników.

Komentarze

  1. życzliwość trzeba dozować bo ludzie głupieją z jej nadmiaru :-))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…