Starosta Szabłowski przefajnował…

Jak już wszyscy wiedzą, w miniony piątek starosta Lech Marek Szabłowski podczas sesji Rady Powiatu Łomżyńskiego bardzo się rozczytał na temat felietonów mojego autorstwa, które w ocenie specjalistów z branży są bez wyjątku nienaganne z dziennikarskiego i prawnego punktu widzenia, są ich zdaniem dobrze wykonaną dziennikarską robotą. Na jedno zwróciłem szczególną uwagę, słuchając alokucji dowódcy powiatu.

Starosta bardzo się prężył, żeby przekonać słuchaczy do swoich racji. Nie sądzę, by był autorem odczytywanego tekstu, obficie naszpikowanego artykułami i paragrafami, ale jako jego publiczny przekaźnik bierze za niego pełną odpowiedzialność – tak prawną, jak i moralną. Nie mam zamiaru się zastanawiać, choć mogę się domyślać, kto jest rzeczywistym autorem tego „knota prawnego”, który został nazwany uchwałą Zarządu Powiatu a w języku prawnym zawiadomieniem i uzasadnieniem. Jestem natomiast przekonany, że obca jest autorowi „kuchnia dziennikarska” i to wszystko, co kształtuje każdy felieton. Ale nie o tym miałem.

Jak wspomniałem, na jedno zwróciłem szczególną uwagę w tej piątkowej diatrybie. Otóż starosta Lech Marek Szabłowski kilkadziesiąt razy odnosił się do wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku z dnia 20 lutego 2020 r. /sygn. akt II SA/Bk 825/19. Ja w swoich felietonach ten wątek świadomie pomijałem, z prostego powodu – wyrok nie jest prawomocny. Złożono od niego kasację do NSA, więc czynienie z niego wykładni dla uzasadnienia doniesienia do prokuratury ma wątpliwe walory obronne. Tym czasem starosta Szabłowski uczynił z niego kręgosłup swojej wypowiedzi. W moim odczuciu przefajnował.

Nieprawomocny wyrok nie wywołuje żadnych skutków prawnych, do czasu rozstrzygnięcia przez NSA jest „zawieszony w powietrzu”, jest ale jakby go nie było. Powoływanie się na nieprawomocny wyrok jest moim zdaniem ryzykowne, mogące w przyszłości rozczarować, przede wszystkim nie może stanowić na dzisiaj linii obrony dla wątpliwych racji i dyskwalifikować jakąkolwiek ze stron sporu a autora felietonów w ogóle. Z drugiej strony nie dziwię się staroście Lechowi Markowi Szabłowskiemu, że tak gęsto się powoływał na ten nieprawomocny wyrok WSA, bo innych argumentów być może brakowało. Podkreślam zatem po raz kolejny, w moim odczuciu dowódca powiatu przefajnował, czarując piątkowym wystąpieniem radnych i każdego, kto tego słuchał. Pozdrawiam Czytelników.

PS. Zasypiając w ostatnią noc, nie wiedzieć czemu myślałem ponownie o pomiarach geodety. Może dlatego miałem sen, w którym prawie sześćdziesiąt „patelni” kruszywa jechało gęsiego w kierunku gminy Miastkowo. Ale wstając rano byłem spokojny, bo przecież to tylko sen a nie jawa.

Komentarze

  1. Panie Marianie sny potrafią się spełniać :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Lechu trzymaj się. Wierzymy w Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan starosta to wspanialy człowiek. Jak można tak szargać jego dobre imię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chwal dnia przed zachodem słońca :-))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…