Przygaszane życie…

Na internetowej stronie Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej, w rubryce „Aktualności”, najnowszy tekst, pochodzący z 3 sierpnia br. (czyli sprzed prawie trzech tygodni), nosi tytuł: „Wyruszyła 36. Piesza Pielgrzymka Łomżyńska na Jasną Górę”. Z powodu epidemii koronawirusa tegoroczne wędrowanie miało charakter sztafetowy, tzn. każdego dnia na szlaku pątniczym pozostawała inna grupa wiernych, licząca zaledwie kilka osób. Być może dlatego właśnie Biskup Pomocniczy, odprowadzający wychodzących o godz. 7.15 z łomżyńskiej katedry pątników, był nieco zafrasowany. W całej pielgrzymce uczestniczyło ostatecznie łącznie ok. 130 osób.

Ostatni etap pielgrzymki, o którym poinformowały już inne media diecezjalne, odbywał się 13 sierpnia z Żurawia na Jasną Górę i liczył 24 kilometry. Pątnikom tym razem towarzyszył Biskup Diecezjalny, który wieczorem w kaplicy przed cudownym obrazem Pani Jasnogórskiej odprawił także Eucharystię. W jakiej konkretnie intencji? Możemy tylko co najwyżej pospekulować i spróbować się domyślić…

Otóż, tego właśnie dnia Nuncjatura Apostolska w Polsce ogłosiła, że abp Leszek Sławoj Głódź, Metropolita Gdański, który ukończył 75. rok życia, przechodzi na emeryturę, a jego stolica arcybiskupia pozostaje w konsekwencji wakująca, po łacinie „sede vacante”; tymczasowo będzie nią administrował Biskup Elbląski (i jego imię Jacek pojawi się w każdej Eucharystii sprawowanej na terenie tej archidiecezji). Czy zatem Biskup Łomżyński mógł modlić się na Jasnej Górze o awans dla siebie na urząd metropolity gdańskiego? Raczej nie. Kurialiści łomżyńscy przekazują bowiem od dłuższego czasu, że dla niego, który ponad dwadzieścia lat spędził w ogromnym Rzymie, ponoć żadne polskie miasto nie jest wystarczająco duże. Nie tylko prawie półmilionowy Gdańsk, ale nawet dużo większe metropolie, takie jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Łódź, pozostają zbyt mało atrakcyjne. Na Łomżę zgodził się tylko dlatego, by mieć blisko do domu rodzinnego w Ostrołęce. Może zatem modlił się o awans do Gdańska dla swojego Biskupa Pomocniczego? Tym razem, jest to niewykluczone. Aczkolwiek, oczywiście, nie ma pewności, czy Pan Bóg wysłucha takiej prośby. Może?

Żadnego z lokalnych Biskupów nie było na łomżyńskich uroczystościach związanych ze świętem Wojska Polskiego dnia 15 sierpnia. O tyle uroczystości te miały wyjątkowy charakter, że w tym roku upłynęło 100 lat od zwycięskiej bitwy żołnierzy polskich z armią bolszewicką. Nota bene: w Gdańsku uroczystości patriotycznych byłoby dużo więcej do ogarnięcia.

Na stronie internetowej Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej pojawiło się także kilka „komunikatów”, głównie o pogrzebach. We Włoszech w wypadku drogowym zginął polski ksiądz, który kończył łomżyńskie Seminarium. Zmarł również ojciec jednego z proboszczów. Zmarła siostra innego z proboszczów. I także zmarła bezhabitowa siostra służka, a mianowicie Teresa Kuryła. Pracowała w służbie zdrowia i zaraziła się koronawirusem. Była to pierwsza ofiara śmiertelna z Łomży. W opiniach środowiska cudowna siostra zakonna pod każdym względem. „Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie…”.

PS. Tak na marginesie funkcjonowania kancelarii kurialnej. Nazwiska żeńskie, które mają formę rzeczownika rodzaju żeńskiego, trzeba odmieniać (nieodmienne pozostają natomiast nazwiska żeńskie mające formę rzeczownika rodzaju męskiego lub nijakiego, np. pani Głaz lub pani Lato). A więc tytuł kurialnej informacji o śmierci siostry służki powinien brzmieć: „Pogrzeb śp. siostry Teresy Kuryły” (a nie: „Pogrzeb śp. siostry Teresy Kuryła”). Najważniejsze, oczywiście, jest to, żeby w Łomży już nikt nie umierał na koronawirusa. Oby życie ludzkie okazywało się mocniejsze od tego nieszczęsnego przeciwnika, nazywanego powszechnie COVID-19! Szczęść Boże.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…