Lawendowa mafia – część 3 (ostatnia): uzupełniająca...

Powoli zamykam i odkładam na półkę książkę, której zapis bibliograficzny brzmi: Ks. Dariusz Oko, „Lawendowa mafia. Z papieżami i biskupami przeciwko homoklikom w Kościele”, Wydawnictwo AA, Kraków 2020, ss. 253. Drogi Czytelniku, dzisiaj trochę uzupełniających refleksji z dystansu. 

Ks. Oko wyjaśnia w podtytule, że homoklikom sprzeciwia się wraz „z papieżami i biskupami”. Ma tu na myśli trzech ostatnich papieży (Jan Paweł II, Benedykt XVI i Franciszek) oraz niektórych biskupów, m.in. biskupa Mirosława Milewskiego (Pomocniczy w Płocku), który stwierdził, że duchowni homoseksualni „żyją w innym świecie i nie jest to świat Kościoła” (s. 12). Ale jednocześnie ks. Oko obwinia część hierarchii Kościoła o wspieranie tej nieszczęsnej „lawendowej mafii”, stawiając pytania retoryczne: „Co to wszystko mówi o Kościele, o mechanizmach w nim rządzących, o strukturach zła, które go przenikają, skoro tacy ludzie tak łatwo i tak często, coraz częściej, dochodzą na same szczyty jego hierarchii? I to pomimo całej – jak się okazuje, pustej – gadaniny o rzetelnych procedurach, o starannym dobieraniu kandydatów? Co to mówi o tych, którzy takich właśnie kandydatów świadomie preferują i promują, zwłaszcza w Nuncjaturach Apostolskich, oraz innych osobach odpowiedzialnych za takie nominacje w kraju i w Watykanie?” (s. 10). Przedmiotem książki zatem nie jest sam homoseksualizm jako taki (homoseksualista nie traci nigdy godności osobowej), ale „mafijność” w działaniach duchownych z tych kręgów, tj. paraliżowanie funkcjonowania Kościoła (s. 70 i 85). Wyświęceni homoseksualiści zachowują ważność swojego kapłaństwa (s. 126).

Wzmianki o zmarłym 15 listopada zeszłego roku arcybiskupie Juliuszu Paetzu, kierującym w latach 1983-1996 Diecezją Łomżyńską, są w książce dość liczne. W samym autorskim do niej wprowadzeniu pojawia się on dwukrotnie jako przykład błędnej decyzji personalnej Kościoła (s. 9 i s. 10). Ci, którzy go promowali i bronili, posunęli się nawet do wielokrotnego oszukiwania i okłamywania Papieża (s. 88). Ks. Oko przypomina także telewizyjne zwierzenia Jarosława Gowina z 2007 roku, że gdy jako świecki chrześcijanin próbował interweniować w instytucjach kościelnych w sprawie metropolity poznańskiego, to odnosił wrażenie, iż spotyka się z jakąś mafią, która brutalnie neguje najbardziej nawet oczywiste zasady i fakty (s. 117). Ks. Oko komentuje niezwykle ostro (czy nie nazbyt emocjonalnie?) sprawę abpa Paetza: „W Stolicy Apostolskiej dobrze wiedziano, że stracił on już kontrolę nad swoją homoseksualną żądzą, że stał się już właściwie jej niewolnikiem. Jego koledzy znaleźli rozwiązanie i uczynili go wtedy biskupem ordynariuszem w Polsce, najpierw w Łomży, a potem w Poznaniu, gdzie miał olbrzymią władzę nad klerykami i wielu z nich mógł swobodnie molestować. Biskupstwo jako zabawka i karta przetargowa lawendowej mafii! Doczesny i wieczny los milionów wiernych takich biskupstw jako pozbawiony znaczenia wobec najwyższej wartości komfortu i dobrego samopoczucia tak narzuconego im arcypasterza! Duchowni, którzy o tym zdecydowali i potem jeszcze go bronili w tych działaniach, popełnili właściwie straszne przestępstwa, zaciągnęli ogromne winy” (s. 76).

Drogi Czytelniku, a zatem teraz kilka lokalnych dopowiedzeń do tej książki. Księża łomżyńscy wskazują pewne mechanizmy, które wówczas działały w Diecezji. Np. w Seminarium byli szlachetni Moderatorzy i Profesorowie, ale oni nie chcieli zasadniczo niczego widzieć ani o niczym słyszeć; oni jakby w ten sposób zabezpieczali dobre imię instytucji kościelnej. Ale byli też i tacy, którzy wręcz antycypowali zamierzenia swojego Pasterza, zaskarbiając sobie w ten sposób jego względy; np. gdy zauważali, że jego wzrok obcesowo biegnie w kierunku jakiegoś przystojnego kleryka, to akurat tego młodzieńca wyznaczali mu potem do asysty liturgicznej czy do pracy w Domu Biskupim. Za cały ten stan faktyczny, rzecz jasna, najwięcej odpowiedzialności ponoszą ci, którzy znajdowali się hierarchicznie najwyżej. W Watykanie, przy Janie Pawle II, działało tzw. „polskie otoczenie”, bardzo wpływowe, do którego m.in. w pewnym zakresie należał od 1989 roku aktualny Biskup Łomżyński, wówczas pracownik Kongregacji ds. Biskupów. Na ogół oni także nie reagowali na tego typu sprawy, bo szukali własnych karier, a kontekst kulturowy tamtych czasów im na wszystko jeszcze pozwalał. Wiedzieli dużo, ale nie chcieli, by cokolwiek istotnego z tej wiedzy dotarło do Papieża. Grzeszyli więc przynajmniej zaniechaniem, czyli ogólnie nieodpowiedzialnością.

Księża łomżyńscy przekazują, że aktualny Biskup Diecezjalny podczas pierwszych rozmów ze swoimi księżmi na kolędach dekanalnych w styczniu 2012 roku uciekał zakłopotany od tematów homoseksualnych, sygnalizując zdawkowo, że je zna. Z biegiem czasu delikatnie nasilała się nieprzychylność wobec takich oddolnych głosów, a jednocześnie wzrastała przychylność wobec duchownych podejrzewanych o tendencje gejowskie. Wprawdzie ostatnio jakby próbuje on dokonywać wybiórczego oczyszczania środowiska, ale czyni to bardziej z lęku przed ewentualnymi kontrolami wewnątrzkościelnymi i niebezpiecznymi medialnymi nagłośnieniami, niż z inspiracji samej Ewangelii i posłuszeństwa nauczaniu Kościoła. Spory zastęp księży to przecież jego dawni koledzy lub tylko znajomi z Diecezji, którzy nie kryją wobec niego konkretnych oczekiwań związanych ze swoimi życiowymi awansami. W konsekwencji niektóre pasterskie decyzje personalne wzbudzają dużo zdziwienia nawet wśród samych kurialistów. Dlatego też za niedojrzałe trzeba uznać tegoroczne rozwiązanie, by w ogóle nie publikować zmian księży. To tylko przecież jeszcze bardziej zaciemnia rzeczywistość, a nade wszystko narusza powagę Kościoła lokalnego w dobie Internetu i pandemii koronawirusa. Kościół musi już być przezroczysty.

Jedna sugestia z tych analiz nasuwa się niejako naturalnie. Być może duchowni promowani dzisiaj na biskupów diecezjalnych (bo ci mają realną władzę) powinni być uważniej badani pod kątem orientacji seksualnej? A pewnie i takim samym badaniom trzeba byłoby poddać tych biskupów, którzy albo przynajmniej przez pewien czas swojego życia znajdowali się pod wpływem klik homoseksualnych, albo potem sami wzbudzili wśród wiernych uzasadnione podejrzenia o uczestniczenie w podobnych działaniach? Szczęść Boże.

PS. 17 października br. na mocy decyzji watykańskich z funkcji zarządcy diecezji został zwolniony Biskup Kaliski. Pisał o nim ks. Oko nieprzychylnie: „Biskup Janiak zakaz święcenia homoseksualistów zupełnie świadomie łamie i tak sprzeciwia się w ten sposób bezpośrednio papieżom. Bardzo prawdopodobne, że czyni tak dlatego, iż sam ma podobne skłonności i sprawy na sumieniu. Wiedziano o tym jeszcze przed jego własnymi święceniami biskupimi w 1996 roku, ale udzielono mu ich pomimo protestów uczciwych księży z jego Archidiecezji Wrocławskiej, którzy aż za dobrze wiedzieli, kim on jest i czego się dopuszcza” (s. 9).

Komentarze

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…