Mamy jeszcze coś do nadrobienia...

„Muzeum Północno-Mazowieckie w Łomży” (ul. Dworna 22C) w ramach zadania „Tajemnice Łomży – opowieści znad Narwi” stworzyło i emituje od paru dni film w technologii VR zatytułowany „Młodość i powołanie. Śladami kardynała Stefana Wyszyńskiego”. Trwa on 9 minut i 53 sekundy, podczas których czterech zaproszonych Gości opowiada sukcesywnie „o wybranych wydarzeniach, osobach i miejscach związanych z młodym Stefanem Wyszyńskim, w kontekście kształtowania się jego powołania kapłańskiego”. Film jest łatwy, lekki i przyjemny. Ale czy jednak nie przydałoby się nieco więcej precyzji, konkretu i głębi? Z tego filmu np. nie dowiemy się, że Stefan Wyszyński (urodzony w 1901 roku) mieszkał w Łomży dokładnie w latach 1915-1917; wskazuje się w nim tylko ogólnie dwa lata z okresu I wojny światowej. Przeanalizujmy tę produkcję, postępując od jej końca ku początkowi.

Od minuty 8.12 do 9.14 znajdujemy się w lokalnym Muzeum Diecezjalnym. Jego Dyrektor, ks. dr Tomasz Grabowski, prezentuje ekspozycję dokumentującą dwa pobyty Prymasa Tysiąclecia w Łomży. Przypomina, że wizyta z 1975 roku przyciągnęła niewyobrażalne tłumy wiernych, którzy wypełnili nie tylko samą katedrę, ale także plac wokół niej. W głównej sali Muzeum Diecezjalnego można zobaczyć „kielich gotycki”, którego kard. Stefan Wyszyński używał w Eucharystiach sprawowanych w Łomży, i jest to w tych zbiorach „najstarszy złotniczy eksponat”.

Od minuty 7.53 do 8.11 jesteśmy na ulicy Krzywe Koło w naszym mieście. Pani Marta Gosk, historyk z Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży, pokazuje lokalizację stancji, na której przez dwa lata mieszkał Stefan Wyszyński podczas pobierania nauk w Prywatnej Szkole Handlowej Męskiej w Łomży.

Od minuty 6.20 do 7.52 poznajemy miejsce, w którym funkcjonowała ta szkoła, jest to przecięcie ulicy Sadowej i Dwornej, wykorzystane dzisiaj na księgarnię. Pani Marta Gosk przypomina, że Stefan Wyszyński oprócz zwykłej nauki szkolnej uczestniczył jeszcze w harcerstwie i kółku polonistycznym; to były jego pasje i zainteresowania. Narrację obrazują zdjęcia i inne dokumenty z tamtego okresu. Aż się prosiło, by stąd przejść pod okiem kamery kilkadziesiąt metrów do katedry, wizualizując w ten sposób tę króciutką drogę, którą Stefan Wyszyński niewątpliwie pokonywał zasadniczo codziennie.

Od minuty 3.35 do 6.19 gościmy właśnie w katedrze łomżyńskiej, liczącej sobie pięć wieków. Jej obecny Proboszcz, ks. kan. Marian Mieczkowski, zwraca uwagę, że w czasach młodości Wielkiego Prymasa był to „kościół zbarokizowany”(jeszcze nie „regotycki”), z licznymi polichromiami i bocznymi ołtarzami, oraz pokazuje ambonę, z której Stefan Wyszyński najpierw słuchał Bożego słowa, a potem, szczególnie podczas dwudniowej wizyty w Łomży w 1966 roku, już jako Pasterz, sam głosił naukę. Dla młodego niegdyś ucznia, przychodzącego tutaj na modlitwę, był to intensywny okres rozeznawania powołania kapłańskiego, wszak bezpośrednio po tej szkole wstąpi on do Niższego Seminarium Duchownego we Włocławku.

Od minuty 3.07 do 3.34 dokonuje się niejako klasyczne wprowadzenie w tematykę filmu. Pełna entuzjazmu historyk Marta Gosk, zapowiadając wędrówkę śladami Stefana Wyszyńskiego w Łomży, przypomina, że aktualnie w mieście patronuje on szkołom katolickim, szpitalowi wojewódzkiemu i ulicy prowadzącej do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.

I wreszcie od minuty 0.10 do 3.01 mamy do czynienia z czymś w rodzaju prologu. Ks. dr Dariusz Tułowiecki, socjolog, stojąc w świeckim stroju przed budynkiem Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, dość nonszalancko opowiada o pierwszych latach życia przyszłego Prymasa Polski, tych poprzedzających „etap łomżyński”. Najpierw odnosi się do Zuzeli, gdzie on się urodził, a potem do Andrzejewa, gdzie „zrodziło się jego kapłańskie powołanie”. Dużo uwagi poświęca okolicznościom śmierci Matki, zapominając jej imienia (Julianna). Mylnie podaje, że Stefan to pierwsze dziecko organisty Stanisława i jego żony z domu Karp (był faktycznie drugim dzieckiem, miał starszą od siebie siostrę Anastazję, ponadto młodszego brata i trzy inne siostry, spośród których ostatnia Zosia zmarła kilka dni po Matce, żyjąc miesiąc). Nic nie wspomina o drodze sakramentalnej przyszłego Prymasa, czyli chrzcie w Zuzeli, pierwszej spowiedzi i pierwszej komunii w Andrzejewie (1911), a nade wszystko o bierzmowaniu z rąk (arcy)biskupa płockiego Antoniego Juliana Nowowiejskiego, dziś błogosławionego męczennika okresu II wojny światowej. Jakby nie ma świadomości, że Zuzela i Andrzejewo należały geograficznie i historycznie do Ziemi Nurskiej (ówczesna diecezja płocka), sąsiadującej z Ziemią Łomżyńską. Zapomina o tym, że ojciec Przyszłego Prymasa rok po śmierci Julianny, czyli po upływie żałoby, ożenił się z Eugenią Godlewską, przyjaciółką Zmarłej, która do pewnego stopnia zastępowała nastoletniemu Stefanowi Matkę, zapełniając po niej pustkę w domu. Warto jeszcze dopowiedzieć, że od roku 1912 Stefan Wyszyński uczył się w Gimnazjum im. Wojciecha Górskiego w Warszawie i dopiero wskutek zawieruchy wojennej został niejako zmuszony do kontynuowania nauki w Łomży, należącej wtedy do diecezji augustowsko-sejneńskiej.

Ostatecznie trzeba stwierdzić, że film jest pożyteczny, aczkolwiek z dopowiedzeniem: „na dobry początek”. Oczywiście, na dobry początek całego procesu zgłębiania życiorysu kard. Stefana Wyszyńskiego przed jego wyniesieniem na ołtarze. Jest to niewątpliwie w tym względzie sugestywna przynęta medialna, z nostalgiczną muzyką w tle. A odłożenie wskutek pandemii tej beatyfikacji (pewnie do maja lub czerwca przyszłego roku?) może stanowić tylko dodatkową mobilizację, by bardziej intensywnie ożywić w sobie pamięć o młodych latach Wielkiego Prymasa spędzonych w Zuzeli, Andrzejewie i Łomży, czyli w naszych stronach. Dlatego też w takiej perspektywie ewentualne mankamenty kompetencji Socjologa trzeba potraktować po prostu profetycznie, jako sondażowy wskaźnik niewiedzy przeciętnego wiernego Kościoła Łomżyńskiego. My wszyscy mamy zatem jeszcze coś do nadrobienia. Szczęść Boże.

Komentarze

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…