Polityczne seppuku?

Poseł Lech Antoni Kołakowski przed kilkoma dniami informował o swoim odejściu z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Po rozmowie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, co okrzyknął wielkim sukcesem, został przywrócony w szeregi partii po okresie zawieszenia. Dzisiaj zapowiedział, że będzie posłem niezrzeszonym.

Po pierwszej rozmowie z prezesem Kaczyńskim i jego przybocznym, poseł Kołakowski to spotkanie okrzyknął wielkim sukcesem. Sam poseł oraz media poinformowały, że ma dojść do kolejnej rozmowy. Sądzę, że szef PiS zrezygnował z ponownego spotkania z łomżyńskim posłem, co zapewne zaowocowało dzisiejszym oświadczeniem o rezygnacji z członkostwa w partii i posadowienie się na sejmowym fotelu jako poseł niezrzeszony. Trochę to jest mało czytelne, bo jedne media podają, że poseł Kołakowski ma być posłem niezrzeszonym, inne natomiast podają, że posłem niezależnym. Dla mnie przynajmniej stanowi to poważną różnicę. Być może stanie się posłem niezrzeszonym i niezależnym, czyli dwa w jednym?

Czemu twierdzę, że do drugiego spotkania posła z Łomży z prezesem z Warszawy nie dojdzie? Pogląd swój mogę przedstawić wyłącznie w formie asercji. Poseł Kołakowski opierał swój „bunt” nie tylko z powodu nieszczęsnej „piątki dla zwierząt”, lecz także w oparciu o rzekome problemy w podlaskim PiS. Zatem mam prawo sądzić, że podczas pierwszego spotkania wymieniono na ten temat poglądy i być może padły z ust prezesa słowa o oczekiwaniach posła. Jeśli takie oczekiwania p. Kołakowski przedstawił, to mogły być zbyt wygórowane. Potwierdzeniem mojej asercji mogą być wydarzenia po tym spotkaniu.

Politycy PiS nie kryją, że może dojść do transferu posłów z partii Kukiz’15 do Zjednoczonej Prawicy. Rozmowy mogą być na tyle zaawansowane, że walka prezesa Kaczyńskiego o posła Kołakowskiego straciła na znaczeniu i ponowne spotkanie odłożono ad akta. Tak przynajmniej ja rozumiem dzisiejsze oświadczenie posła z Łomży o ostatecznym odejściu z PiS i deklaracji stania się posłem niezrzeszonym. Nie wykluczone, że mamy do czynienia z politycznym seppuku?

Palcem na nurcie Narwi pisana jest deklaracja posła Lecha Kołakowskiego, w której m.in. przekazuje, że całym sercem będzie pracował dla regionu. Osoby średnio orientujące się w dzisiejszej polityce mają pełną świadomość, iż poseł niezrzeszony/niezależny, który odszedł z partii w takich a nie innych okolicznościach, bezpośrednio nie jest w stanie dla swojego regionu nic konkretnego ugrać. Tym bardziej, kiedy poddał publicznej krytyce sytuację panującą w strukturach PiS w podlaskim. W takich przypadkach koledzy politycy z regionu nie będą się certolić i zrobią pewnikiem użytek z popularnej figi. Zatem przynajmniej Łomża nie powinna od niezrzeszenia/niezależności posła Kołakowskiego oczekiwać kokosów. Tak to w skrócie postrzegam. Pozdrawiam Czytelników.

Komentarze

  1. Troska Mariana o dalszą karierę posła Kołakowskiego bardzo mnie wzruszyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z kąd tyle jadu. Marian. Ochłoń

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez tyle lat posłowania nic nie ugrał dla Łomży i regionu, dlatego nie płakałbym za tym oszołomem. Może dzięki jego odejściu Łomża może tylko zyskać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj to jest człowiek. Dlatego nie zachowuje się jak Marian.

      Usuń
  4. Kto mówi prawdę, komu wierzyć?

    - Na ręce Marszałek Sejmu Lech Kołakowski złożył tylko informację, że od dziś jest posłem niezależnym. W kwestii przynależności partyjnej nie złożył żadnej deklaracji - informuje szef Komitetu Wykonawczego Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Sobolewski.

    To oznacza, że Kołakowski wciąż pozostaje członkiem PiS. Mimo odejścia z klubu parlamentarnego partii rządzącej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co by nie patrzeć śmiesznie jest :-))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…