Rozpuszczać pseudo-kościelną skorupę…

Przeczytałem w Internecie niezwykle interesujący tekst Marka Kity, świeckiego teologa katolickiego z rocznika 1965, który jest profesorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (UPJPII), a także wykładowcą w krakowskim Seminarium Salezjanów i łódzkim Seminarium Archidiecezjalnym. Wraz z żoną Magdaleną mieszka w Łodzi i należy także do wspólnoty Chemin Neuf (Droga Nowa). Artykuł nosi tytuł: „Czy Kościół to nie pomyłka? Rzecz o rozpuszczaniu pewnej skorupy”. Istotą tej refleksji jest pokazanie, że na autentyczny Kościół Chrystusowy została w ciągu wieków nałożona „ideologiczno-prawna skorupa”, która stanowi „gwałt na Ewangelii”, a zatem „w imię Ewangelii należy się jej sprzeciwić”. Właśnie Kościół z taką skorupą jest ową tytułową „pomyłką”. Nie Kościół zamierzony oryginalnie przez Jezusa i uruchomiony misyjnie przez Ducha Świętego. Na czym jednak dokładniej polega ta „skorupa”?

Marek Kita pokazuje, że dzisiejszy potężny upadek autorytetu biskupów (łącznie z Biskupem Rzymu, czyli Papieżem) nie wynika głównie ze zwykłej anarchii poddanych, ale nade wszystko z grzesznego nadużywania władzy przez przełożonych. Istnieje przecież, niestety, od wieków coś takiego jak „kościelny mobbing”! „Zbyt często zalecano pokorę tym na dole, żeby ci na górze mogli spokojnie trwać w swej arogancji”. I dalej: „Wielu przełożonych praktykowało łamanie charakterów za pomocą swoiście jurydycznego, często wyrachowanego sadyzmu”. A przecież „Kościół, w który mamy być wsłuchani, to nie władza i przepisy, lecz symfonia rozpisana na wiele głosów przez Ducha Chrystusa”. Taki właśnie Kościół trzeba odzyskiwać, „stopniowo rozpuszczając skorupę systemu”, bo tylko taki Kościół „nie jest pomyłką”.

Niezwykle pocieszająco brzmią słowa Marka Kity dotyczące strategii rozpuszczania tej skorupy: „Chodzi o to, żeby z całą naturalnością zachowywać się jak osoby, którymi w świetle Słowa faktycznie jesteśmy – czyli jak członkowie wspólnoty równych sobie uczniów jednego i jedynego Mistrza. Bez kompleksów, a więc i bez nerwowości, wyrażać swoje opinie; łagodnie, lecz stanowczo upominać się o poważne traktowanie siebie i innych; uprzejmie, lecz z bezczelną otwartością nazywać po imieniu rozmijanie się kościelnych instytucji z duchem Nowego Testamentu. Nie wykłócać się napastliwie, ale z godnością trwać przy swoim i nie dawać się zbywać. A także spokojnie tworzyć wraz z innymi (…) ewangelicznie myślące i działające środowiska”.

Tyle Marek Kita. Ale można dodać ilustrację. Dnia 6 listopada br. Nuncjatura Apostolska w Polsce opublikowała lakoniczny komunikat dotyczący kard. Henryka Gulbinowicza, że m.in. został ukarany przez Stolicę Apostolską „pozbawieniem prawa do nabożeństwa pogrzebowego w katedrze i pochowku w katedrze”. Trudno sobie wyobrazić, by o sankcjach karnych wobec jednego z kardynałów nie decydował przynajmniej w formie sugestii papież Franciszek, ale wygodniejsze okazało się zrzucenie wszystkiego ogólnie na Stolicę Apostolską. Z przekazów medialnych dowiedzieliśmy się, że w Polsce sprawę emerytowanego metropolity wrocławskiego badał kard. Kazimierz Nycz, arcybiskup warszawski, który teraz, już oficjalnie, zajmuje się abpem Leszkiem Sławojem Głódziem, emerytowanym metropolitą gdańskim. Wydaje się, że najlepszy komentarz do całej sprawy napisała Agnieszka Bugała, dawniej dziennikarka wrocławskiej edycji „Niedzieli”, pt. „Bohater wylany z kąpielą? Publiczny demontaż życiorysu kardynała Gulbinowicza”, kończąc tekst wnioskiem: „Publiczny demontaż życiorysu tak ważnej osoby nie może odbywać się bez podania powodów. Rewizja czyjegoś życia dokonana na oczach opinii publicznej wymaga publicznego wyjaśnienia. Skoro Kościół zabrał się za weryfikowanie życiorysu Kardynała dopiero, gdy sam zainteresowany był w wieku nader sędziwym i nie mógł aktywnie uczestniczyć w dochodzeniu, to tym bardziej dowody jego przewinień powinny być niezbite i przedstawione publicznie”.

A zatem „skorupa”! Mamy przecież jakoby sytuację, że oto ta sama „skorupa nadużywanej władzy”, która latami promowała i awansowała konkretną osobę, teraz ją w podobny, czyli mało cywilizowany, sposób ukarała. Uff! Naprawdę potrzeba w Kościele przejrzystości. Potrzeba służby prawdzie! Potrzeba służby bliźniemu! Potrzeba Ewangelii! Potrzeba kar, ale w cywilizowany sposób! Potrzeba komunikacji z wiernymi! Potrzeba pokory! Nie potrzeba natomiast tylko „skorupy”!

Ten felieton stanowi jedynie taki mały wstęp do spraw czysto łomżyńskich, o których niebawem. Szczęść Boże!

Komentarze

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…