Wiarygodny przeciek…
W polskich kodeksach etyki dziennikarskiej zawarte są zalecenia, aby nie ujawniać osoby ani wizerunku informatora, jeśli w sposób wyraźny i jednoznaczny zastrzeże on sobie anonimowość. Jednocześnie kodeksy dopuszczają możliwość ujawnienia jego tożsamości przełożonemu, czyli w moim przypadku redaktorowi naczelnemu. Dla porządku rzeczy i dobrego samopoczucia takiej informacji swojemu szefowi udzieliłem. Daje mi to komfort przy pisaniu niniejszego felietonu.
W połowie minionego roku grupa radnych złożyła wniosek o odwołanie Lecha Marka Szabłowskiego z funkcji starosty łomżyńskiego. Wniosek ten zawierał bardzo krótkie uzasadnienie: „Przyczyną złożenia wniosku jest utrata zaufania do Pana Lecha Marka Szabłowskiego”. Choć we wniosku nie padły żadne zarzuty, jego treść pozwalała snuć domysły. Wiązano to głównie z niesprawiedliwym – zdaniem radnych występujących na sesji – podziałem środków na inwestycje w poszczególnych gminach powiatu oraz z wysuwanymi zastrzeżeniami co do prawomocności podejmowanych uchwał. Jakby tego nie oceniać, bez ryzyka można ocenić, że wniosek nie miał podłoża politycznego. Ostatecznie w głosowaniu tajnym Lech M. Szabłowski obronił swoje stanowisko.
Z bardzo miarodajnego źródła dotarła do mnie informacja, którą w tytule felietonu nazwałem wiarygodnym przeciekiem, pozwalająca snuć przypuszczenia, iż ówcześni wnioskodawcy noszą się z zamiarem ponowienia wniosku o odwołanie starosty Lecha M. Szabłowskiego z pełnionej funkcji. Jak podkreśliłem, informacja dotarła z ust bardzo wiarygodnej osoby, więc pozwoliłem sobie o tym napisać. Ten wiarygodny przeciek nie był obfity w słowa, nie zawierał informacji wskazującej uzasadnienie, na którym wniosek miałby się opierać. Jednakże w świetle wydarzeń, jakich świadkiem jest opinia publiczna, można domniemywać, że ponownie kluczowym wątkiem takiego wniosku może być „utrata zaufania”.
Jeśli rzeczywiście doszłoby do postawienia takiego wniosku pod obrady Rady Powiatu Łomżyńskiego, nie można wykluczyć, że być może tym razem znalazłby on poparcie większości. Zdaniem „wiarygodnego przecieku” wniosek, podobnie jak w tamtym roku, nie ma nic wspólnego z podłożem politycznym. Podkreśla, że „zmiana osoby na funkcji starosty leży tak naprawdę wyłącznie w interesie Prawa i Sprawiedliwości oraz Powiatu Łomżyńskiego”. Dodaje stanowczo, że „ugrupowanie, które reprezentuję nie będzie czyniło żadnych starań, by obsadzić to stanowisko naszym reprezentantem”.
W polskich kodeksach etyki dziennikarskiej zawarte są zalecenia, aby nie ujawniać osoby ani wizerunku informatora, jeśli w sposób wyraźny i jednoznaczny zastrzeże on sobie anonimowość. „Wiarygodny przeciek” zastrzegł! Pozdrawiam Czytelników.
W połowie minionego roku grupa radnych złożyła wniosek o odwołanie Lecha Marka Szabłowskiego z funkcji starosty łomżyńskiego. Wniosek ten zawierał bardzo krótkie uzasadnienie: „Przyczyną złożenia wniosku jest utrata zaufania do Pana Lecha Marka Szabłowskiego”. Choć we wniosku nie padły żadne zarzuty, jego treść pozwalała snuć domysły. Wiązano to głównie z niesprawiedliwym – zdaniem radnych występujących na sesji – podziałem środków na inwestycje w poszczególnych gminach powiatu oraz z wysuwanymi zastrzeżeniami co do prawomocności podejmowanych uchwał. Jakby tego nie oceniać, bez ryzyka można ocenić, że wniosek nie miał podłoża politycznego. Ostatecznie w głosowaniu tajnym Lech M. Szabłowski obronił swoje stanowisko.
Z bardzo miarodajnego źródła dotarła do mnie informacja, którą w tytule felietonu nazwałem wiarygodnym przeciekiem, pozwalająca snuć przypuszczenia, iż ówcześni wnioskodawcy noszą się z zamiarem ponowienia wniosku o odwołanie starosty Lecha M. Szabłowskiego z pełnionej funkcji. Jak podkreśliłem, informacja dotarła z ust bardzo wiarygodnej osoby, więc pozwoliłem sobie o tym napisać. Ten wiarygodny przeciek nie był obfity w słowa, nie zawierał informacji wskazującej uzasadnienie, na którym wniosek miałby się opierać. Jednakże w świetle wydarzeń, jakich świadkiem jest opinia publiczna, można domniemywać, że ponownie kluczowym wątkiem takiego wniosku może być „utrata zaufania”.
Jeśli rzeczywiście doszłoby do postawienia takiego wniosku pod obrady Rady Powiatu Łomżyńskiego, nie można wykluczyć, że być może tym razem znalazłby on poparcie większości. Zdaniem „wiarygodnego przecieku” wniosek, podobnie jak w tamtym roku, nie ma nic wspólnego z podłożem politycznym. Podkreśla, że „zmiana osoby na funkcji starosty leży tak naprawdę wyłącznie w interesie Prawa i Sprawiedliwości oraz Powiatu Łomżyńskiego”. Dodaje stanowczo, że „ugrupowanie, które reprezentuję nie będzie czyniło żadnych starań, by obsadzić to stanowisko naszym reprezentantem”.
W polskich kodeksach etyki dziennikarskiej zawarte są zalecenia, aby nie ujawniać osoby ani wizerunku informatora, jeśli w sposób wyraźny i jednoznaczny zastrzeże on sobie anonimowość. „Wiarygodny przeciek” zastrzegł! Pozdrawiam Czytelników.
Nie byłabym zdziwiona.
OdpowiedzUsuńcoś trzeba robić - atmosfera w starostwie jest fatalna !!!
OdpowiedzUsuńw zdp się nagle poprawiła ciekawe na jak długo
UsuńA może Pani Maria byłaby dobrym Starostą?
OdpowiedzUsuńmoże chce być ? cięgi zbiera leszek !
UsuńMam wrażenie, że w powietrzu wisi wniosek o odwołanie Starosty.
OdpowiedzUsuńzmiana jest konieczna
OdpowiedzUsuńJedna Pani już zaciera rączki zeby ten stołek przejąć, wcześniej się nie udało to moze teraz ? A jak nie tu, to przecież zwalnia się stołek w innej edukacyjnej instytucji.
OdpowiedzUsuńMarian, schiza Cię łapie
OdpowiedzUsuńByć może czasami lepiej w porę się wycofać ze sprawowania władzy niż póniej golić się plecami do lusta i bać się spojrzeć ludziom w oczy, tak czysto teoretycznie....
OdpowiedzUsuńkażdy stworzony jest do czegoś innego, jeden dobrze doi krowy, inny pełni różne funkcje i w tym się sprawdza, tutaj chyba coś nie pykło
OdpowiedzUsuńDlaczego rudy dziadek ma cały czas dostęp do świadków?
OdpowiedzUsuńCiekawe o czym pisałby autor felietonów, gdyby nie uczepił się starostwa i ZDP??? Mizerota.
OdpowiedzUsuńproste: nie zaglądaj na ten blog !!
UsuńJaki problem założyć blog i pisać ciekawsze felietony?!
UsuńWiem co się działo w ZDP przez ostatni rok, a nawet wcześniej. Publikujący na blogu wykonali kawał dobrej roboty. W przeciwnym razie (znając obecne realia) problemy zamieciono by pod dywan. Sporo ludzi ucierpiało. Pokazanie problemu publice zahamowało dalsze brzydkie działania. Skończyło się straszenie zwolnieniem z pracy. Wszyscy czekają na finał. Mam nadzieję, że on niedługo nastąpi.
UsuńZawracanie kijem Wisły, problem naddyrektora w ZDP ciągnie się od wielu lat i wszystko w temacie.
OdpowiedzUsuń