Wiarygodność z szybkością światła pikuje w kierunku zera…
W dniu wczorajszym przed Sądem Rejonowym w Łomży IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych odbyło się kolejne posiedzenie w sprawie przywrócenia do pracy zwolnionego dyscyplinarnie przez Zarząd Powiatu Łomżyńskiego dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych Adama Frankowskiego.
Postępowanie ww. sprawie trwa od dłuższego czasu, blog o tym pisał. Z nieoficjalnej informacji wiem, że strony spodziewały się zakończenia postępowania i ogłoszenia wyroku. Nie wszystko przebiegało w myśl tego oczekiwania. Ostatecznie w finale Sędzia rzeczywiście oświadczyła, że chce zakończyć sprawę i wydać wyrok, czemu nie sprzeciwiał się pełnomocnik strony pozwanej. Ku zaskoczeniu uczestników postępowania, pełnomocnik powoda /Adama Frankowskiego/ nie zgodził się z propozycją zakończenia postępowania i zgłosił wnioski, które sprawę przedłużą przynajmniej do 31 sierpnia br. Taki termin kolejnej rozprawy określił Sąd.
Postawa strony pozwanej nie zapowiadała, by byli chętni na zakończenie sprawy. Pełnomocnik strony pozwanej poinformował Sąd, że skierował do Prokuratury Rejonowej w Łomży zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez p. Adama Frankowskiego przez to, że /cyt. w oryginale/ „posłużył się dokumentem przerobionym składając go za pośrednictwem swojego pełnomocnika do akt sprawy Sądowej w Sądzie Rejonowym w Łomży IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, sygn. akt IV P 78/19, a także do wiadomości pozwanych, tj. Starosty Łomżyńskiego działającego w imieniu Starostwa Powiatowego w Łomży, jak też pracodawcy Zarządu Dróg Powiatowych”. Oskarżenie rosłe, lecz szybko sprowadzone do parteru. Pełnomocnik powoda przedstawił Sądowi oryginał tego dokumentu i okazało się, że nie nosi żadnych znamion manipulacji, co głośno potwierdziła prowadząca postępowanie. A więc z dużej chmury mały deszcz! Jak zinterpretuje ten „strzał do własnej bramki” zawiadamiającego Prokuratura, nie mi orzekać. Ciekawostką jest, że ani na oryginale, ani na kserokopii będącej w dyspozycji powoda nie było śladów manipulacji za pomocą korektora, natomiast na kserokopii strony pozwanej takie ślady istniały.
Teraz rzecz druga. W tym samym zawiadomieniu do prokuratury, strona pozwana powołuje się na dokument /pełna wersja poniżej/ wygenerowany z elektronicznego systemu Poczty Polskiej /cyt. w oryginale/ „odnoszący się do etapów nadania i doręczenia przesyłki o nr 00659007……….”. I w tym momencie zaczynają się przysłowiowe schody.
Postępowanie ww. sprawie trwa od dłuższego czasu, blog o tym pisał. Z nieoficjalnej informacji wiem, że strony spodziewały się zakończenia postępowania i ogłoszenia wyroku. Nie wszystko przebiegało w myśl tego oczekiwania. Ostatecznie w finale Sędzia rzeczywiście oświadczyła, że chce zakończyć sprawę i wydać wyrok, czemu nie sprzeciwiał się pełnomocnik strony pozwanej. Ku zaskoczeniu uczestników postępowania, pełnomocnik powoda /Adama Frankowskiego/ nie zgodził się z propozycją zakończenia postępowania i zgłosił wnioski, które sprawę przedłużą przynajmniej do 31 sierpnia br. Taki termin kolejnej rozprawy określił Sąd.
Postawa strony pozwanej nie zapowiadała, by byli chętni na zakończenie sprawy. Pełnomocnik strony pozwanej poinformował Sąd, że skierował do Prokuratury Rejonowej w Łomży zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez p. Adama Frankowskiego przez to, że /cyt. w oryginale/ „posłużył się dokumentem przerobionym składając go za pośrednictwem swojego pełnomocnika do akt sprawy Sądowej w Sądzie Rejonowym w Łomży IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, sygn. akt IV P 78/19, a także do wiadomości pozwanych, tj. Starosty Łomżyńskiego działającego w imieniu Starostwa Powiatowego w Łomży, jak też pracodawcy Zarządu Dróg Powiatowych”. Oskarżenie rosłe, lecz szybko sprowadzone do parteru. Pełnomocnik powoda przedstawił Sądowi oryginał tego dokumentu i okazało się, że nie nosi żadnych znamion manipulacji, co głośno potwierdziła prowadząca postępowanie. A więc z dużej chmury mały deszcz! Jak zinterpretuje ten „strzał do własnej bramki” zawiadamiającego Prokuratura, nie mi orzekać. Ciekawostką jest, że ani na oryginale, ani na kserokopii będącej w dyspozycji powoda nie było śladów manipulacji za pomocą korektora, natomiast na kserokopii strony pozwanej takie ślady istniały.
Teraz rzecz druga. W tym samym zawiadomieniu do prokuratury, strona pozwana powołuje się na dokument /pełna wersja poniżej/ wygenerowany z elektronicznego systemu Poczty Polskiej /cyt. w oryginale/ „odnoszący się do etapów nadania i doręczenia przesyłki o nr 00659007……….”. I w tym momencie zaczynają się przysłowiowe schody.
Analiza powyższego dokumentu, który został przedstawiony w dniu wczorajszym /i przedwczorajszym podczas innej rozprawy, o czym było na blogu/ budzi poważne wątpliwości, co do legalności pozyskania tego dokumentu przez stronę pozwaną. Wymaga to krótkiego wprowadzenia. Otóż w Internecie funkcjonuje kilka ogólnodostępnych elektronicznych przeglądarek Poczty Polskiej, pozwalające na zupełnie legalne śledzenie przesyłek, w tym listów poleconych. Po analizie dokumentu przedstawionego przez stronę pozwaną wynika, że nie skorzystała ona z tych ogólnie dostępnych systemów. Po dokładnym sprawdzeniu dokumentu, na który powołuje się strona pozwana, okazuje się, że pochodzi on ze źródła, do którego z prawnego punktu widzenia pozwany nie mógł mieć dostępu, więc istnieje podejrzenie, że pozyskał go nielegalną drogą.
Przedstawiony przez stronę pozwaną dokument został pobrany z ZST Poczty Polskiej z jej wewnętrznego systemu, konkretnie dotyczącego „reklamacji”. Nie powinien być udostępniony komukolwiek, chyba że osobie zgłaszającej reklamację. Kto zatem może złożyć reklamację? Bardo precyzyjnie to określa Prawo pocztowe w art. 92 /Dz.U.2020.1041/. Stoi w ustawie, że prawo reklamacji przysługuje wyłącznie nadawcy i adresatowi. To po pierwsze, a po drugie reklamacja może być wniesiona nie później niż w terminie 12 miesięcy od dnia nadania przesyłki a ta była nadana dużo wcześniej, dokładnie 20.09.2019 r. Zatem na jakiej podstawie pracownik Poczty Polskiej wygenerował dokument w dniu 29.04.2021 r. o godz. 11:42 z wewnętrznego systemu „reklamacji” Poczty Polskiej, który następnie nielegalnie trafił do pozwanego? Sądzę, że tą sprawą powinna pilnie z urzędu zainteresować się Prokuratura Rejonowa w Łomży i znaleźć odpowiedź na to bardzo poważne pytanie. Rodzi się jeszcze jedno ważne pytanie. Prawo pocztowe w przywołanym art. 92 wskazuje, że nadawca lub adresat mogą zgłosić reklamację w każdej placówce. Pytanie: do której z nich trafiła strona pozwana?
Reasumując. W moim odczuciu, jeśli się nie mylę i zostaną potwierdzone konkluzje z mojej analizy, w powyższej sprawie możemy mieć do czynienia z rażącym naruszeniem prawa i gigantycznym skandalem, mogącym mieć wydźwięk ogólnopolski i postawić m.in. Pocztę Polską w nieciekawej sytuacji. Natomiast na pytanie, czemu nagle w dniu wczorajszym pod koniec rozprawy strona pozwana dała sygnał, że godzi się na zakończenie postępowania i wydanie wyroku a strona powoda składając wnioski się nie zgodziła, powinni odpowiedzieć sobie śledzący tę sprawę. Pozdrawiam Czytelników.
PS. Proszę zwrócił uwagę, że w dolnym lewym rogu dokumentu stoi „1 x 2”. Wygenerowano zatem z wewnętrznego systemu Poczty Polskiej dwie strony. Co jest na tej drugiej? Nie mam zielonego pojęcia.
Osobiście nie rozumiem, czemu Poczta Polska udostępniła taki dokument osobom postronnym a takimi jest strona pozwana. Na tym etapie takiego dokumentu mógł zażądać od Poczty Polskiej wyłącznie Sąd z siebie lub na wniosek którejś ze stron postępowania. I o tym powinni doskonale wiedzieć doświadczeni prawnicy reprezentujący stronę pozwaną.
Przedstawiony przez stronę pozwaną dokument został pobrany z ZST Poczty Polskiej z jej wewnętrznego systemu, konkretnie dotyczącego „reklamacji”. Nie powinien być udostępniony komukolwiek, chyba że osobie zgłaszającej reklamację. Kto zatem może złożyć reklamację? Bardo precyzyjnie to określa Prawo pocztowe w art. 92 /Dz.U.2020.1041/. Stoi w ustawie, że prawo reklamacji przysługuje wyłącznie nadawcy i adresatowi. To po pierwsze, a po drugie reklamacja może być wniesiona nie później niż w terminie 12 miesięcy od dnia nadania przesyłki a ta była nadana dużo wcześniej, dokładnie 20.09.2019 r. Zatem na jakiej podstawie pracownik Poczty Polskiej wygenerował dokument w dniu 29.04.2021 r. o godz. 11:42 z wewnętrznego systemu „reklamacji” Poczty Polskiej, który następnie nielegalnie trafił do pozwanego? Sądzę, że tą sprawą powinna pilnie z urzędu zainteresować się Prokuratura Rejonowa w Łomży i znaleźć odpowiedź na to bardzo poważne pytanie. Rodzi się jeszcze jedno ważne pytanie. Prawo pocztowe w przywołanym art. 92 wskazuje, że nadawca lub adresat mogą zgłosić reklamację w każdej placówce. Pytanie: do której z nich trafiła strona pozwana?
Reasumując. W moim odczuciu, jeśli się nie mylę i zostaną potwierdzone konkluzje z mojej analizy, w powyższej sprawie możemy mieć do czynienia z rażącym naruszeniem prawa i gigantycznym skandalem, mogącym mieć wydźwięk ogólnopolski i postawić m.in. Pocztę Polską w nieciekawej sytuacji. Natomiast na pytanie, czemu nagle w dniu wczorajszym pod koniec rozprawy strona pozwana dała sygnał, że godzi się na zakończenie postępowania i wydanie wyroku a strona powoda składając wnioski się nie zgodziła, powinni odpowiedzieć sobie śledzący tę sprawę. Pozdrawiam Czytelników.
PS. Proszę zwrócił uwagę, że w dolnym lewym rogu dokumentu stoi „1 x 2”. Wygenerowano zatem z wewnętrznego systemu Poczty Polskiej dwie strony. Co jest na tej drugiej? Nie mam zielonego pojęcia.
Osobiście nie rozumiem, czemu Poczta Polska udostępniła taki dokument osobom postronnym a takimi jest strona pozwana. Na tym etapie takiego dokumentu mógł zażądać od Poczty Polskiej wyłącznie Sąd z siebie lub na wniosek którejś ze stron postępowania. I o tym powinni doskonale wiedzieć doświadczeni prawnicy reprezentujący stronę pozwaną.
Jeśli to prawda może być grubo!
OdpowiedzUsuńurzędnicy nie lubią przegrywać ci z pis to już w ogóle :-))
OdpowiedzUsuńTo dlaczego na nich glosujesz.
Usuńtonący brzytwy się chwyta hahaha
OdpowiedzUsuńMarian już osadził. Teraz czekamy na wyrok sądu.
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki Panie Adamie. Mamy nadzieję, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńCzy znajomości tatusia wystarczą. No nie wiem.
UsuńPozdrowienia dla Pana Kruka TAK TRZYMAĆ
OdpowiedzUsuńPanie starosto trzymamy za Pana kciuki i niech się Pan nie przejmuje językiem nienawiści, który na stałe zadomowil się na tym blogu.
OdpowiedzUsuńKrzewienie prawdy to nienawiść? Bój się Boga.
Usuńspytajcie marie na czym polega nienawisc
UsuńDla wielu urzędników z PiS uczciwość to obce słowo.
OdpowiedzUsuńNie podejrzewają, że prawda niedługo zejdzie na ziemię i nastąpi rozliczenie.
a złodziej dalej bunkruje się w zdp
OdpowiedzUsuńMarian jak TVP już sprawę osadzil, a na wyrok sądu już nie trzeba czekać.
OdpowiedzUsuńchyba cierpisz na zaćmę hehehe
UsuńPanie Marianie to nie ZSL poczekajmy na wyrok sądu.
OdpowiedzUsuńzlikwidowane zostało stanowisko z-cy dyrektora w zarządzie dróg i zwrot 2,5 banki plus ponad 50 tys odsetek dla urzędu marszałkowskiego i wszystko w temacie
OdpowiedzUsuńMoże wreszcie to mataczenie wyjdzie urzędnikom bokiem. Dość bezkarności !!
OdpowiedzUsuńruch należy do prokuratury
OdpowiedzUsuńa radni się przyglądają takich to mamy radnych zaradnych :-))
OdpowiedzUsuńPrzecieki to podstawa funkcjonowania niezależnych mediów.
OdpowiedzUsuńUchylamy rąbka tajemnicy z wczorajszej rozprawy o przywrócenie do pracy pana Adama Frankowskiego, abstrahujące od treści powyższego felietonu pana Mariana Kruka. W czym rzecz?
Warto, żeby radni Rady Powiatu Łomżyńskiego zapoznali się z zeznaniami pana Audytora na wczorajszej rozprawie, który prowadził audyt w Zarządzie Dróg Powiatowych w Łomży w 2019 roku. Wtedy zobaczą, jak to się ma do zarzutów stawianych przez Zarząd Powiatu panu Frankowskiemu, kiedy zwalniali go ze stanowiska. Nie da się ukryć, że to towarzystwo zbliżone do PiS lubi konfabulować, nadinterpretować i mijać się z faktami, gdy walczy w swojej obronie. Nie ma się co dziwić – ryba psuje się od głowy!
Nasz zespół, podobnie jak Czytelnicy, jest mocno zainteresowany finałem sprawy.
Głównym zainteresowanym tą sprawą jest Pan Marian, który już od dłuższego czasu systematycznie atakuje starostę. Zastanawiam się tylko czy ten ciągły atak jest z pobudek osobistych, czy politycznych. Jedno jest pewne Pan Marian jako prawdziwy Polak katolik będzie nadal atakował starostę. Chyba, że pojawi się jakiś bunt w radzie miasta i wtedy będzie ratował prezydenta. Szczęść Boże.
UsuńCzy tak trudno zauważyć, że Starosta sam się atakuje przy pomocy swoich niedouczonych klakierów? Ze strony autorów tego bloga nie zauważam żadnego ataku. Starostą nikt się nie interesował. Czuł się jak pączek w maśle, przecinając z radością wstęgi. Wystarczyła odrobina spojrzenia na rzeczywistość, by się okazało, że król jest nagi. Na dodatek ma doradców pomagających mu tonąć w imię obrony swoich interesów. Nieciekawie to wygląda. Na dodatek z dużą szkodą dla samorządu, co widać słychać i czuć.
UsuńPajaców na kierowniczych stanowiskach nie brakuje również w urzędzie miasta i spółkach miejskich, ale ich Marian nie atakuje. Ciekawe dlaczego???
UsuńLicz się ze słowami. Jesteś pewny, że nie jesteś pajacem?
UsuńCzyżbym obraził jakiegoś partyjnego dygnitarza?
Usuńa ktoś ma dalej dostęp do świadków i dalej pracuje
OdpowiedzUsuńzwrot dotacji i ktoś też dalej pracuje
świadkowi z-cy dyr zdp likwiduje się stanowisko
wszystko to skutki pazerności pisu
OdpowiedzUsuńNa który glosujesz.
Usuńdlaczego naprawdę z-cy dyr ZDP zlikwidowano stanowisko? może nie zaszkodzi zbadać
OdpowiedzUsuńAudyty wyszły ok., a jest świadkiem w sprawach....
największym blędem i to nie jednym Polskiej transformacji po roku 1989 była ta reforma administracyjna z nowym podziałem województw wprowadzjąca powiaty. System województwa i gminy działał sprawniej aczkolwiek wymagał dobrej organizacji pracy administracji , jednak sprzyjał równomiernemu rozwojowi kraju. Dzisiaj istnieją takie praktycznie urzędnicze twory jak Starostwa Powiatowe bez sensu i nie wiadomo w jakim celu. Doprowadzono tą reformą do upadku wielu miast wojewódzkich które po utracie statusu miast wojewódzkich wpadły w regres i ulegają wyludniania. Jeszcze nie tak dawno były to prężnie rozwijające się metropolie. Dzisiejsze miasta wojewódzkie na peryferiach kraju np sciana wschodnia żyją kosztem tych dawnych miast wojewódzkich. Przykład miasto Łomży które ledwie wiąże koniec z końce aby się utrzymać na powierzchni i kwitnącego Białegostoku który od momentu stania się stolicą województwa raptem dostał takiego kopa inwestycyjnego kosztem innych miast . Natomiast Łomża do dzisiaj nie moze się doczekać obwodnicy miasta Via Baltica , uruchomienia połaczenia kolejowego z resztą kraju i jak wszystko wskazuje ,że jeszcze długie lata się tego nie doczeka.
OdpowiedzUsuńPrzykład decyzji wojewody podlaskiego który pozbawił na wiele miesięcy ponad 100 000 ludzi odpowiedniej opieki medycznej po nieprzemyśłanej decyzji zmiany profilu szpitala jest tu jednym z wielu wymownych przykładów. PIS wspierany klerem depcze to miasto jak tylko moze zwłaszcza w sytuacji gdy nie gra już w zyciu politycznym tu pierwszych skrzypiec. Zdawaloby się Łomża nie jest pisowska jednaj mentalne dalej tkwi katoprawicowym transie który jej bardzo szkodzi. Stopien uzależnienia jest znaczny i pomimo faktu , że miasto jest coraz ładniejsze to jednak coraż bardziej chudsze a mieszkancy twkią w totalnym pisowskim ogłupieniu nei zdjąc sobie sprawy , że to zadupie inwestycyjne, kulturalne sami sobie tym funduja.
Czas najwyższy pogonić z miasta tych partyjnych nieukow.
Usuń