Czas to coś więcej niż pieniądz...

Przez tysiąclecia ziemianie żyli pod znakiem „czasu - przeznaczenia”. Jednak na przełomie wieku XVIII i XIX weszli w erę „czasu planowanego”. Onegdaj kluczowe wydarzenia życiowe były nieprzewidywalne – zaskakiwały nas i nie potrafiliśmy temu zaradzić. Umierano równie w wieku lat dwóch, jak dwudziestu czy sześćdziesięciu. Bezsensowne było robienie długoterminowych planów. Jeśli sadzono drzewa, robiono to w celu zachowania rodzinnego dziedzictwa. Każde pokolenie było jakby kalką poprzedniego.

Z początkiem wieku XIX zaczął zmieniać się stosunek do życia. Zaczęła rosnąć średnia jego długości. Pojawiły się nowe nadzieje i marzenia. Ludzie zaczęli decydować o ilości potomstwa, świadomie kierować swoim czasem, robiąc plany na przyszłość. Położono kamień węgielny pod zabezpieczanie przyszłości dla swoich dzieci. Zapewne ówcześnie „panowanie nad czasem” dotyczyło początkowo klas najbardziej uprzywilejowanych. Naturalnie kobiety nie mogły osiągnąć dobra w postaci niezależności, bowiem władza męża i macierzyństwo były tego przeszkodą.

Okazuje się jednak, że w ostatniej dekadzie weszliśmy w nową erę. Faktem jest, że stajemy się coraz bardziej długowieczni, to jednak przyszłość wydaje się niepewna, coraz trudniej cokolwiek przewidzieć. Z szybkością światła wartości się dewaluują, przyszłość i przeszłość zatracają znaczenie. Całym postępowaniem jesteśmy ukierunkowani na wynagradzanie przemijania czasu poprzez intensywność przeżywania takiej chwili. Dążymy do osiągnięcia maksymalnej satysfakcji praktycznie we wszystkim. Jednak satysfakcje te nie tworzą historii, nie tworzą jednolitej całości. Czy aby nie wchodzimy w kolejną erę, tym razem „odrzucenia czasu”?

Młodość, jako że jest to w życiu człowieka moment, w którym wszystko jest możliwe, stała się wiekiem idealnym. Obecnie podział na „okresy życia” nigdy wcześniej nie był tak uwypuklony. Dawniej społeczeństwa uznawały różnice płci, lecz nie przywiązywały wagi do podziału na młodzież, dorosłych i starszych. W obecnej dobie mamy do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym. Różnice płci się zacierają, kobiety stały się niezależne, uzyskały niemal podobnie ważną pozycję społeczną do mężczyzn, a przy tym wszystkim ludzie starsi doznają szacunku pozornego.

Zmieniły się czasy, standardy i organizacja życia, ale także znaczenie wieku. Czyżbyśmy wkraczali w kolejną erę, tym razem erę „ulotności”? Pozdrawiam Czytelników.

Komentarze

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…