Felieton na życzenie Czytelnika (2)…


W 2019 roku (oficjalnie nowszych danych statystycznych nie ma), czyli tuż przed wybuchem w Polsce pandemii koronawirusa, wskaźnik dominicantes w Diecezji Łomżyńskiej wynosił 44,7 %. Taki mniej więcej odsetek wiernych był obecny w niedzielę (kiedy właśnie dokonywano liczenia) na wszystkich Mszach Świętych w przeciętnej parafii. Spróbujmy w dwóch punktach skomentować ten wynik.

Po pierwsze, za liczenie wiernych w parafii odpowiada Proboszcz (jej szef), któremu zasadniczo zależy na tym, by jego parafia miała wynik jak najwyższy. Podobne życzenie, oczywiście, ożywia także Kurię Łomżyńską, do której dane spływają. I chociaż jest prawdą, że Proboszcz w zasadzie „na oko” (wiedząc np. ile osób może usiąść w poszczególnych rzędach ławek) jest w stanie podać frekwencję, to jednak zwykła przezroczystość nakazuje, by liczenia dokonywała jakaś kontrolująca siebie nawzajem komisja (niekoniecznie złożona z samych tylko ministrantów). Również prawdą jest to, że niektórzy Proboszczowie podają dane uczciwie. Z samego wskaźnika dominicantes nie da się jednak stworzyć niepodważalnego duszpasterskiego rankingu parafii.

I po drugie, być może nie wszyscy umieją poprawnie interpretować wskaźnik dominicantes, a zatem teraz krótki kurs w tym względzie. Odsetek 44,7 % nie oznacza, że w parafii jest 55,3 % niepraktykujących bądź niewierzących. Oznacza zaś tylko tyle, że tzw. „przeciętny parafianin” uczęszcza na Eucharystię mniej więcej co druga-trzecia niedziela. Z wyniku 44,7% nie sposób wywnioskować, ani ilu parafian chodzi zawsze (regularnie) do kościoła, ani ilu w ogóle czy prawie nigdy. Tego typu aspekty duszpasterz może poznać jedynie na bazie kilkuletniej uważnej obserwacji i poważnie traktowanych wizyt kolędowych. W kartotekach parafialnych (strzeżonych dziś z ogromną starannością ze względu na strach przed RODO) znajdują się dyskretne adnotacje na ten temat, raczej jakoś zaszyfrowane. Ogólnie jednak nie ulega wątpliwości, że w każdej parafii są trzy kategorie osób: wierni o żywej wierze, pewna elita (kilka procent), zobojętniali bądź oziębli (kilka, kilkanaście procent) i zwyczajni (aczkolwiek niekoniecznie tylko ci czysto kulturowi, a więc jakby wierzący dla tradycji), po prostu raczej mniej gorliwi (większość).

Co to wszystko znaczy w perspektywie tworzenia duszpasterskiego rankingu parafii, owej osiemnastozespołowej ekstraklasy Diecezji Łomżyńskiej? Że parafianie ze wskazanych trzech grup diametralnie odmiennie oceniają swoich duszpasterzy i ich działalność. Ci parafianie zobojętniali czy oziębli chcieliby, żeby Proboszcz im za bardzo „nie zawracał głowy” albo „w ogóle odczepił się”. Ci zwyczajni (czyli większość!) - żeby duszpasterstwo odbywało się sprawnie, zwięźle i (zasadniczo) tylko w niedzielę. I wreszcie elita potrzebuje czegoś więcej, poprowadzenia jej po prostu wzwyż po kolejnych stopniach rozwoju duchowego, czyli chce możliwości coraz doskonalszego naśladowania Chrystusa. (Wiadomo, że aktualny duszpasterski kryzys Kościoła wiąże się nade wszystko z deficytem duchowości, a wszelkie skandale są tylko tego dalekim skutkiem).

Największą zatem pułapkę dla parafialnych duszpasterzy stanowi właśnie ta wspomniana większość. Skoro nie istnieje w parafii popyt na dynamiczne duszpasterstwo, to podaż można po prostu ograniczyć do minimum. Tyle tylko, że jednak wyodrębniłbym dwa rodzaje „duszpasterskiego minimalizmu”, a mianowicie „górny” i „dolny”. Ten drugi jest wtedy, gdy duszpasterstwo „ledwie się telepie” (stagnacja i marazm), a duszpasterz pozostaje niemal w permanentnym stanie acedii. Ten pierwszy, gdy duszpasterski minimalizm ma jednak pewną jakość, np. Proboszcz jest empatyczny, zdolny do współpracy, homilie stanowią egzystencjalną aktualizację słowa Bożego, śpiew pozostaje zgodny z melodią, przygotowania do I Komunii Świętej i Bierzmowania dokonują nie tylko w kluczu organizacyjno-finansowym itd. itd. Chodzi tu więc mniej więcej ogólnie o takie parafie, w których wprawdzie raczej nie ma poniedziałków, wtorków, śród, czwartków, piątków i sobót, ale za to jak przyjdzie niedziela, to jest naprawdę niedziela (obsługiwana na odpowiednim poziomie duszpasterskim, zwanym po prostu tradycyjnym).

Ograniczając się zatem teraz do samej Łomży, na podstawie zaprezentowanych dotąd uwag metodologicznych eliminujemy z ekstraklasy parafię p.w. Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej (1999 wiernych), co zresztą niektórzy Czytelnicy już antycypowali. (Ewentualnych przeciwników tej tezy poproszę o wskazanie z nazwy parafii gorszej na terenie naszego biskupiego miasta).

Z pozostałymi siedmioma parafiami w Łomży jest kłopot innego rodzaju. Wydają się one tak duszpastersko zbliżone do siebie, że być może uszeregowanie ich na pozycjach od pierwszej do siódmej okaże się niemożliwe. Mam jednak świadomość, że postawienie całej tej „siódemki” ex aequo na jednym poziomie byłoby tylko ucieczką od dziennikarskiego problemu. Może więc przynajmniej uda się odpowiednio usytuować te parafie na trzech stopniach podium, czyli przyznając każdej z nich albo złoty, albo srebrny, albo brązowy medal? Ale do tego będzie potrzebna jeszcze bardziej szczegółowa metodologia, o której w kolejnym felietonie. Hm!

Wychodząc natomiast poza samą Łomżę, wydaje mi się (hipoteza), że w ekstraklasie znajdzie się parafia Radule (ok. 600 wiernych, a zatem maleńka). Rzucając kij w mrowisko, o jej obecnym Duszpasterzu (od ponad roku) stwierdzę hasłowo w nawiązaniu do retoryki skoków narciarskich: idealne wyjście z progu! Jest tam wszystko, co trzeba, i na odpowiednim poziomie. Oby tylko zły duch nie kusił zbyt szybkim awansem na parafię większą (bo może być wtedy problem z telemarkiem). Szczęść Boże.

PS. I jeszcze jedna hipoteza w nawiązaniu do wpisów Czytelników: w tym momencie (powtarzam: w tym momencie) nic nie wskazuje na to, by w ekstraklasie znalazła się parafia Mały Płock.

Komentarze

  1. Kryteria, kryteria i jeszcze raz kryteria. Stwórzmy kryteria i ranking sam się utworzy, nawet jeśli któraś łomżyńska parafia wysunie się o włos , to jednak się wysunie, trudno z tym dyskutować a wynik tak czy siak będzie widoczny w których zmennych przoduje, a których musi nadrobić! To jest ogrom pracy taki ranking, ale subiektywny obraz Autora czy jednego z drugim czytelników / komentujących nic nie zmieni. Bo to będzie subiektywny obraz, natomiast ten obiektywny zweryfikują konkretne, wybrane wcześniej kryteria. Co do Małego Płocka - będę bronił, proszę zobaczyć jak transparentne informacje są na stronie internetowej. Chcąc uczestniczyć w cyklu liturgii wszystko jasno, precyzyjnie opisane, a duszpasterzy szt. 2 (słownie : dwóch). Dla porównania parafia Brunona - proszę odpalić stronę internetową i spróbować coś się z niej dowiedzieć... chylę czoła. Duszpasterzy dwa razy więcej. Plus pomocnicy. Noi najbogatsza parafia w diecezji zapewne. Także trochę wstyd. Dlatego z całym szacunkiem, ale M.Płock zdecydowanie w rankingu wypadnie dużo lepiej w mojej ocenie (idę w zakład) niż niejedna parafia w Łomży czy Ostrołęce , prosimy więc o kryteria i ranking. Mamy czas, myślę, że nie jeden duszpasterz czeka i chciałby się dowiedzieć jak obiektywnym okiem wypada w diecezji. podsumowując - nie chcę nikogo wyróżniać ani krytykować subiektywnie, dlatego potrzebny jest ranking z precyzyjnymi kryteriami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ranking zawsze będzie do pewnego stopnia subiektywny. Subiectum po łacinie to podmiot. Czyli coś wzniosłego, człowiek. Obiectum to przedmiot, komputer. Nawet gdyby zostały stworzone kryteria, tysiąc kryteriow, to i tak człowiek, czyli podmiot, musi zdecydować, czy np. kazania są dobre, czy zle. Dla jednych będą szczerze dobre, dla innych szczerze zle itd.
      Strona internetowa to dziś miejsce dowodzenia, nie sposób jej nie mieć, ale np. z Brunona było najwięcej młodzieży w Zambrowie na dniach młodzieży.
      Ranking subiektywny o tyle ma sens, jeśli np. przypomina nominowanie kardynałów przez papieża. Kryteriów niby nie ma, ale nikt nominacji nie kwestionuje. Papież trafia jakby intuicyjnie. Syntetycznie, a nie analitycznie.

      Usuń
    2. dlatego dobierając kryteria próbujemy w wielu aspektach porównać ze sobą parafie, żeby uzyskać wszechstronny wynik - będzie to najuczciwsze. Po to dobiera się różne kryteria i po to ocenia np.3 sędziów, że można zrobić zestawienie, ale to już zabawa na dłużej. Co do papieża - namieszałeś, bo tam chyba nie człowiek wybiera ?

      Usuń
    3. Papież to człowiek. To są jego nominacje w otwarciu się na Ducha Sw.,nie automatyzm.
      Można ranking oprzeć na punktacji, ale to nic nie da w przestrzeni medialnej. Np.dawac 5 pkt. za scholę młodzieżową. Ale schola scholi nierówna.
      Sens ma nie tyle pracochłonny ranking, ile wyselekcjonowane 18 parafii, ktore mogą być dla innych wzorem Z PEWNYCH RACJI.Tak
      jak FIFA nominuje trzech piłkarzy, z których potem wskazuje. zwyciezce. Albo jak
      kapituła nadaje nagrodę Nobla, tam nie ma punktacji.
      Kryterium negatywne na pewno jest pomocne na początek. Jeśli parafia nie ma czegoś istotnego, np. strony internetowej, wspólnot formacyjnych, musi być wyeliminowana. I nie ma co wtedy tracić czasu na inne kryteria. To stało się z parafia NMPCz z Łomży.
      Jeszcze inna rzecz, o pewnych sprawach nie można napisać publicznie, ale trzeba je uwzględnić.
      Kiedy piszesz, że Mały Płock wyprzedzi wiele parafii łomżyńskich, opierasz się na pewnej intuicji, nie na obiektywnej punktacji. Intuicja to rzecz dobra, ale potrzeba jeszcze wtedy jakiegoś syntetycznego, niekoniecznie analitycznego, uzasadnienia. Tak np. została w felietonie nominowana parafia Radule.
      Rankingu super obiektywnego nie stworzy nawet Kuria mająca protokoły wizytacyjne. Bo tam też będzie subiektywność, podmiotowe priorytety, np. dachy i płoty.

      Usuń
  2. A teraz chwycmy się za ręce i zaśpiewajmy. Abba ojcze ..... Panie premierze głośniej.....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…