Tylko dziesięć procent…
Polak odwiedza swojego kolegę w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Zostaje przyjęty w wygodnym, dość obszernym domu, po którym Amerykanin z satysfakcją go oprowadza, komentując szczegóły. Pokazuje gustowne wnętrza, dwa samochody w przestrzennym garażu, starannie przystrzyżone trawniki, w środku usytuowany jest basen. Zachwycony widokiem Polak zadaje wprost pytanie, jak to wszystko amerykański kolega osiągnął. Amerykanin, długo się nie zastanawiając, prosi kolegę do przestrzennego okna i pokazuje dość szeroką drogę biegnącą przez miasteczko. I zaczyna tłumaczyć: moja firma zajmuję się budową i naprawą dróg, zarabiam na tym 10 procent i przez lata udało mi się powoli dorobić tej gustownej posesji.
Dwa lata później Amerykanin odwiedził swojego kolegę po fachu w Polsce. Dwukrotnie sprawdził adres, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Polak był właścicielem pięknego domu, otoczonego ogrodem i gustownymi trawnikami. Jak się później okazało, nie było to wszystko. Pochwalił się, że kupił dwa mieszkania w Warszawie. Zszokowany Amerykanin pyta Polaka, jak udało mu się osiągnąć taki majątek w dwa lata. Usłyszał w odpowiedzi: publiczna firma, w której pracuję zajmuje się budową, ale głównie remontem dróg. Wsiedli w samochód i Polak obwiózł kolegę zza oceanu po okolicznych drogach. Popatrz, powiedział Polak, dziewięćdziesiąt procent było dla mnie, a za resztę wyremontowaliśmy w okolicy drogi.
Być może na tym polega różnica pomiędzy Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej a Polską. Pracownik z polski mając układ z władzą „w białych kołnierzykach”, wybudował sobie pokaźny dom i kupił w stolicy dwa mieszkania za pieniądze podatników.
Powyższa anegdota ilustruje specjalną mentalność ludzi przy korycie, których misją jest robienie łatwej kasy. Morał z tego taki, przekładając to na nieco humorystyczny ogląd, że istnieje całkiem realne niebezpieczeństwo, iż nam, Polakom, zostanie tylko dziesięć procent dróg, dziesięć procent zakładów, dziesięć procent ziemi, dziesięć procent szkół itd. itp., czyli wszystkiego jedynie dziesięć procent. Reszta zostanie rozdrapana przez ludzi szukających łatwego grosza, powiększając - za friko, za daniny i podatki ogółu - swój stan posiadania. Wielu z nich czuje się bezkarnych, biegają bezczelnie krzycząc głośno: i tak nic mi nie zrobicie, kpiąc przy tym z instytucji wymiaru sprawiedliwości: prokuratury, sądów. Czarno to widzę, przyglądając się rzeczywistości. Pozdrawiam Czytelników.
Kim jest Kazimierz P. że ma wszystko i wszystkich w d**** ??
OdpowiedzUsuńPiS nie ma wstydu i jest bezkarne!
UsuńPrzykre, że wymiar sprawiedliwości im się poddaje!
musi być jakiś poważny powód że ten gość dyktuje decydentom PiS warunki :-((
OdpowiedzUsuńSzef Powiatowego PiS niby poważny człowiek, a nie potrafi rozwiązać problemu. Wstyd!
OdpowiedzUsuńzłodziejom stawiamy zdecydowane stop !!!
OdpowiedzUsuńTylko, ze to jest problem nie tylko powiatu, ale i gmin gdzie rządzą PIS politycy: Jedwabne, Miastkowo,...Problem polega na tym, że nie głosujemy na ludzi, tylko na...
Usuń