Kiedy koniec tygodnia łączy się z jego początkiem inaczej niż zwykle…


To, że po końcu starego tygodnia (czyli po weekendzie) następuje początek nowego tygodnia (weekstart?), jest czymś aż nadto oczywistym. Ale nie tym razem. Tym razem bowiem weekend jakby dokonuje aneksji początku nowego tygodnia, tworząc w konsekwencji tzw. „długi weekend”. Wow! Ten niezwykły weekend rozpocznie się dzisiaj po południu (piątek, 29 kwietnia), a zakończy zasadniczo dopiero we wtorek późnym wieczorem (3 maja). A zatem potrwa jakieś 4,5 doby.

I nawet w niedzielnej Ewangelii Jezus jakby także będzie pamiętał o tym długim weekendzie, skoro ukazując się po swoim zmartwychwstaniu nad Jeziorem Tyberiadzkim zapyta uczniów: „Macie coś do jedzenia?” Niektórzy chrześcijanie złoszczą się (totalnie niesłusznie!) na Ojca Świętego Franciszka, że swoje niedzielne rozważania południowe z Okna Papieskiego kończy życzeniami „Dobrego obiadu!” Spożywanie posiłku to przecież sposobność do rozmowy, wytchnienie, integracja społeczna, pokój ducha, czyli po prostu świętowanie. (Jacy my nieraz jesteśmy mali w swoich ocenach, nieprawdaż?)

Dnia 3 maja wątki religijne połączą się ściśle z wątkami patriotycznymi. To uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i jednocześnie rocznica uchwalenia imponującej Konstytucji 3 Maja. Nie ma obowiązku być w kościele na Eucharystii, ale czy nie jest wznioślejsze praktykowanie swojej wiary w sposób dobrowolny? Przypomina mi się ten sympatyczny Zakonnik, który rok temu w ogłoszeniach parafialnych, z racji na pandemiczne obostrzenia, zniechęcał żartobliwie swoich parafian do uczestniczenia w liturgii 3 maja, sugerując im w zamian grillowanie w ogrodzie. Ultrakonserwatyści się ponoć mocno zgorszyli tym „zniechęcaniem”. W tym roku można bez żadnych przeszkód pogodzić obie czynności: pójść z własnych chęci do kościoła i spotkać się z bliskimi przy grillu.

2 maja to Dzień Flagi RP. Uważajcie: jeśli zawieszacie ją pionowo, to biel musi być z naszej perspektywy po lewej stronie. Być może pojawią się w tym roku obok biało-czerwonej jakieś symbole ukraińskie? Aha, w trwających teraz w Polsce mistrzostwach świata w hokeju na lodzie (dywizja 1B, czyli taka „III liga”), pokonaliśmy Ukrainę 3-2, po karnych. Życie toczy się więc pomimo okrutnej wojny jakby normalnie…

Zajrzałem do mediów diecezjalnych. Otóż, 28 kwietnia odbyło się spotkanie konferencyjno-targowe pt. „Realizacja inwestycji budowlanych w Obiektach Sakralnych”. Udział bezpłatny. Program imponujący, na szkolną „szóstkę” (6,0). Patronat honorowy: Biskup Diecezjalny, obecny również na spotkaniu. I tylko żal, że Ekscelencja nie zaprosił uczestników do swojego Pałacu Biskupiego, zmieściliby się bowiem wszyscy w jednym pokoju. Jakieś 30-40 osób. Tymczasem na ogromnej Auli przy Szkołach Katolickich wyglądali jak mrówki siedzące tu i ówdzie. A tak bardzo Diecezja Łomżyńska postawiła w ostatniej dekadzie na remonty parafialne! I znowu się okazało, że Duchowi Świętemu chodzi trochę o coś innego…

Chodzi, rzecz jasna, bardziej o duszpasterstwo. W takim razie 2 maja w Zuzeli (Ziemia Nurska, a nie Ziemia Łomżyńska!) ma odbyć się dziękczynienie kapłanów łomżyńskich za beatyfikację Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wikariusz Biskupi ds. Stałej Formacji Duchowieństwa zaprosił z referatem biblistę z Archidiecezji Krakowskiej. To ksiądz niebotycznie zdolny i jednocześnie „szalony”. Ma mówić o „słowie Bożym jako lekarstwie na kapłańskie lęki”. Zaproszenie, co jest rzadkością, podpisał sam Biskup Diecezjalny. Wszystko brzmi superatrakcyjnie, ale czy przyjedzie ze 100 kapłanów (spośród ponad 500)?

W tych dniach odliczamy kolejne rocznice beatyfikacji i kanonizacji Jana Pawła II. I na tym kończy się w zasadzie nasze zainteresowanie Wielkim Rodakiem. Uff! To może teraz, tak dla spokoju sumienia, choćby tylko jedna myśl z jego nauczania, niezwykle lakoniczna: „Ucałowałem ziemię polską…” Szczęść Boże.

PS. Maj to miesiąc śpiewania w kościołach (i przy figurkach) Litanii Loretańskiej do NMP. Kilka lat temu papież Franciszek dodał do niej trzy nowe wezwania: „Matko Miłosierdzia”, „Matko nadziei” i „Pociecho migrantów”. W niektórych parafiach jeszcze tych wezwań nie słyszano w ogóle. Naprawdę! Znajomy ksiądz pokazał mi nowe (z 2020 roku) lokalne wydanie podręcznika do modlitw „Służba Boża Diecezji Łomżyńskiej”. Za korektę odpowiedzialny był Rzecznik Kurii. To drugie wezwanie (na s. 99) brzmi tak: „Matko nadzieji”. No cóż, „złota czcionka”.

Komentarze

  1. człowieku daj juz spokój z tymi tekstami bo nei wiem czy to nadal tój blog czy kolejna jakaś strona KATOLICKA.

    OdpowiedzUsuń
  2. W Zuzeli mniej niż stu kapłanów. Miny grupy trzymającej władzę bezcenne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…