Jakimi pieniędzmi dysponuje Proboszcz?

Mijają już trzy miesiące od dnia, kiedy na tym blogu ze łzami w oczach żegnaliśmy się z „Proboszczem” będącym postacią pierwszoplanową „Apokalipsy o parafii terminalnej”. Wciąż nie wiadomo, ilu faktycznie takich Proboszczów jest w Diecezji Łomżyńskiej. Ale skoro wiara ogólnie w rzeczywistości raczej słabnie, to z pewnością nie chodzi tu tylko o fikcję literacką. Jednakże do dzisiaj nawet słynny pies policyjny „Muflon”, który niedawno odnalazł ukrytego w krzakach nietrzeźwego kierowcę, nie wskazał jeszcze żadnego tego typu Proboszcza z imienia (o nazwisku już nie wspominając).

Cykl felietonów naświetlił, że „Proboszcz parafii terminalnej”, liczącej plus minus 2 tysiące wiernych, czyli „średniej”, postępuje w duszpasterstwie podług świętej zasady: „jak najmniej wysiłku, jak najwięcej zysku”. Z jakimi zatem sumami pieniędzy może mieć on do czynienia w takiej parafii?

Finanse Kościoła najpierw kojarzą się z tacą. Zbierana jest ona jako „ofiara” w trakcie sakramentalnej Ofiary Eucharystycznej. I nie chodzi tu tylko o niedziele (w czterech miesiącach roku jest ich 5, a nie tylko 4), ale także o przypadające w ciągu tygodnia ważne święta kościelne, rekolekcje czy specjalne okazje. A zatem proste obliczenia według zasady „złotówka od wiernego” każą założyć, że Proboszcz miesięcznie zbiera 10.000 zł. (5x2 tys.).


Drugi rodzaj pieniędzy, którymi zarządza Proboszcz, to stypendia mszalne. Przyjmując 50 zł za Eucharystię, powinien on mieć w ręku miesięcznie około 2000 zł. Ale jak pamiętamy, Proboszcz „parafii terminalnej” zbierał tace także podczas pogrzebów i ślubów, sprawując z tych kolekt tylko jedną Eucharystię (!) w trzydziestym dniu od wydarzenia. Jeśli przyjmiemy średnio dwa pogrzeby i jeden ślub w miesiącu, a z każdej zbiórki kwotę 400 zł., to mamy dodatkowo 1200 zł. miesięcznie. A zatem stypendia mszalne to łącznie jakieś 3200 zł. miesięcznie.

Trzeci rodzaj pieniędzy to tzw. „iura stolae”. Nazwa techniczna znaczy po łacinie dosłownie „prawem stuły”. Stuła symbolizuje kapłaństwo. Tego rodzaju opłaty wiążą się właśnie z typowymi posługami kapłańskimi. Aczkolwiek pieniądze otrzymywane są nie tyle „za posługę” (bo sakrament jest bezcenny duchowo i darmowy materialnie), ile „przy okazji” tych posług. Np. jedną z kluczowych misji księdza pozostaje spowiadanie, przy okazji którego nie pobiera się żadnych opłat. Wynagrodzeniem bowiem spowiednika pozostają ofiary składane „przy okazji” innych posług. Chodzi tu ogólnie o pieniądze składane „przy okazji” ślubów, pogrzebów i chrztów, ale pośrednio także I Komunii Świętej, Bierzmowania czy Namaszczenia Chorych. Załóżmy 800 zł „przy okazji” pogrzebu i ślubu oraz 100 zł. „przy okazji” chrztu (średnio 2 chrzty w miesiącu), a pozostałe opłaty (w tym także np. kancelaryjne) pomińmy w ramach zminimalizowania marginesu błędu. Mamy zatem 2600 zł. miesięcznie.

I wreszcie wpływy dokonujące się raz do roku, ale znaczące, czyli listopadowe wypominki i grudniowo-styczniowo-lutowa (łącznie sześć tygodni) kolęda. Wprawdzie te pierwsze w „parafii terminalnej” malały, ale możemy chyba przyjąć roboczo jakieś 10.000 zł. Te drugie wpływy trochę zależą od dynamiki inwestycji w parafii, ale raczej nie powinny schodzić poniżej 40.000 zł. Razem więc mamy 50 tysięcy zł., czyli ponad 4 100 zł. miesięcznie.

Ogólnie zatem miesięcznie (10000+3200+2600+4100) Proboszcz „parafii terminalnej” mógł dysponować w przybliżeniu kwotą około 20 tysięcy zł. W skali roku jest to 240 tysięcy złotych, a w skali dekady – niemal dwa i pół miliona złotych (!).

Jestem stuprocentowo pewny, że ani jeden (!) z naszych inteligentnych Czytelników nie pomyśli w tym momencie, że wszystkie pieniądze stały się własnością osobistą Proboszcza. Przecież część z nich musiała być przeznaczana na bieżące funkcjonowanie parafii, podatki (kurialne i państwowe) oraz inwestycje parafialne (aczkolwiek nie zapominajmy, że nowa świątynia potrzebowała, jak mawiał sam Proboszcz, jedynie „upiększeń”, a parafia nie miała ani niebotycznie drogich w renowacji elementów zabytkowych, ani niełatwego w utrzymaniu cmentarza). Zsumowanie faktur wydatków dałoby niezawodną odpowiedź na pytanie, ile z tego wszystkiego mógł ewentualnie zachować dla siebie Proboszcz.

Przepisy diecezjalne także regulują relację między „funduszami parafialnymi” i „funduszami proboszczowskimi”, ale na razie zostawmy tę kwestię zupełnie na boku z racji na jej sporą teoretyczność w „parafii terminalnej”. W te pierwsze fundusze wgląd powinna mieć „parafialna rada ekonomiczna”, w tym przypadku nieistniejąca (!), w obydwa zaś Kuria głównie podczas wizytacji (obowiązkiem Proboszcza jest prowadzenie skrupulatnie „księgi finansów”). Proboszcz nigdy nie podawał do wiadomości swoich parafian jakichkolwiek kwot przychodów i rozchodów, chociaż niejednokrotnie zapewniał ich abstrakcyjnie, że wszystko przeznaczane jest na cele parafialne. Pamiętajmy, że z racji na „absolutystyczną” przez długie lata posługę Proboszcza „parafii terminalnej” pieniądze płynęły wyłącznie do jego rąk. Hm!

Jeden wniosek końcowy, o charakterze synodalnym, narzuca się niejako sam przez się (ipso facto). Duszpasterstwo dynamiczne i kreatywne możliwe jest jedynie przy założeniu, że Proboszcz pozostaje głęboko wierzący, uduchowiony, uczciwy i odpowiedzialnie chętny do współpracy z innymi księżmi i świeckimi; w przeciwnym razie duszpasterstwo na tle tak wysokich sum ulegnie pokusie przeistoczenia się w mechaniczny minimalizm zabarwiony także znacząco infantylizmem… Szczęść Boże.

PS. Nie ukrywam, że w finansowych „widełkach” starałem się trzymać „dolnej granicy”, czyli tej najniższej…

Komentarze

  1. A jakimi pieniędzmi dysponuje biskup? Koperty z wizytacji, bierzmowań, odpustów itp. Kto te sprawy kontroluje? Czy tu nie powinno być jawności?

    OdpowiedzUsuń
  2. A z poświęcenia pól? nawet się nie dzielą z współpracownikami

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…