Nad Narwią szykuje się Nobel z ekonomii...
Mieliśmy okazję uczestniczyć w konferencji radnych Przyjaznej Łomży oraz Polski 2050 Szymona Hołowni. Bohaterem tego spotkania był niewątpliwie radny Dariusz Domasiewicz, wsparty radnym Zbigniewem Prosińskim oraz Maciejem Żywno i Markiem Sakowiczem oraz Zbigniewem Sokołowskim, byłym wójtem Gminy Wizna.
Mnie, jako obserwatora życia społeczno-politycznego w Łomży, radny Dariusz Domasiewicz prawie niczym nie zaskoczył. W potoku słów, wylanych chaotycznie w przestrzeń publiczną, usłyszeliśmy prawdy dawno znane, powielone problemy otulono w tle receptą na ich rozwiązanie, którą mamy poznać z ust bohatera konferencji jesienią bieżącego roku. Oznacza to najpewniej, że radny Domasiewicz sposobi się na funkcję prezydenta miasta, więc zapowiada dozowanie swoich wizji w określonych odstępach czasowych. Znaczy się, że jest przygotowany fizycznie i mentalnie na bardzo długą kampanię wyborczą. Oczywiście liczy się produkt finalny, który będziemy w stanie ocenić na mecie, a na dzisiaj wiemy jedynie, że jej wstęga jest bardzo odległa. Mimo wszystko nie można wykluczyć, iż droga obrana przez radnego Domasiewicza będzie bardzo wyczerpująca, co nie daje pewności doniesienia wizji „kandydata” do celu w komplecie.
Wyżej napisałem, że radny Domasiewicz mnie prawie niczym nie zaskoczył. Otóż zaskoczył Dwoma wątkami powalił mnie niemal z nóg. Po pierwsze przewiduje wzrost długu miasta do poziomu ok. 250 mln złotych. I z automatu zapowiada jego zredukowanie w dwa lata o 50 procent. Żeby było ciekawiej pozwolił sobie stwierdzić, że nie wie jak tego dokonać, ale zna geniuszy spoza Łomży, którzy wiedzą jak to zrobić. Albo szykuje się nad Narwią Nobel z ekonomii, albo na starcie doświadczamy unikalnego w swej zawartości populizmu, który z powagą rzuca do słuchaczy bohater konferencji, licząc naiwnie, że ktoś w to uwierzy.
Po drugie „kandydat” chce się zasilić desantem, bo nie ukrywa, że nie wierzy we własne możliwości, więc musi wesprzeć swą wiedzę ludźmi z zewnątrz. Mało tego, nie wierzy w możliwości łomżan. Według radnego Domasiewicza (jeśli poprawnie zrozumiałem, bo wiaterek przeszkadzał) Łomża okazała się mentalnie za mała, nie znalazł w mieście nikogo do pracy „w sensie samorządu”, i spróbuje dotrzeć do mieszkańców bez pośredników. Dawno nie zauważyłem tak ogromnego zderzenia zaprzeczeń, które padły z ust jednej osoby w tak krótkim przedziale czasowym. Warto przypomnieć, że próby desantu pomagierów doświadczyliśmy w kampanii wyborczej w 2018 roku. Pamiętamy, jaki był tego finał.
Uzbrajamy się w cierpliwość. Czekamy na kolejne konferencje bohatera niniejszego felietonu, który, nie da się w żaden sposób ukryć, po prostu rozpoczął maraton do najważniejszego fotela w mieści falstartem. Pozdrawiam Czytelników.
Mnie, jako obserwatora życia społeczno-politycznego w Łomży, radny Dariusz Domasiewicz prawie niczym nie zaskoczył. W potoku słów, wylanych chaotycznie w przestrzeń publiczną, usłyszeliśmy prawdy dawno znane, powielone problemy otulono w tle receptą na ich rozwiązanie, którą mamy poznać z ust bohatera konferencji jesienią bieżącego roku. Oznacza to najpewniej, że radny Domasiewicz sposobi się na funkcję prezydenta miasta, więc zapowiada dozowanie swoich wizji w określonych odstępach czasowych. Znaczy się, że jest przygotowany fizycznie i mentalnie na bardzo długą kampanię wyborczą. Oczywiście liczy się produkt finalny, który będziemy w stanie ocenić na mecie, a na dzisiaj wiemy jedynie, że jej wstęga jest bardzo odległa. Mimo wszystko nie można wykluczyć, iż droga obrana przez radnego Domasiewicza będzie bardzo wyczerpująca, co nie daje pewności doniesienia wizji „kandydata” do celu w komplecie.
Wyżej napisałem, że radny Domasiewicz mnie prawie niczym nie zaskoczył. Otóż zaskoczył Dwoma wątkami powalił mnie niemal z nóg. Po pierwsze przewiduje wzrost długu miasta do poziomu ok. 250 mln złotych. I z automatu zapowiada jego zredukowanie w dwa lata o 50 procent. Żeby było ciekawiej pozwolił sobie stwierdzić, że nie wie jak tego dokonać, ale zna geniuszy spoza Łomży, którzy wiedzą jak to zrobić. Albo szykuje się nad Narwią Nobel z ekonomii, albo na starcie doświadczamy unikalnego w swej zawartości populizmu, który z powagą rzuca do słuchaczy bohater konferencji, licząc naiwnie, że ktoś w to uwierzy.
Po drugie „kandydat” chce się zasilić desantem, bo nie ukrywa, że nie wierzy we własne możliwości, więc musi wesprzeć swą wiedzę ludźmi z zewnątrz. Mało tego, nie wierzy w możliwości łomżan. Według radnego Domasiewicza (jeśli poprawnie zrozumiałem, bo wiaterek przeszkadzał) Łomża okazała się mentalnie za mała, nie znalazł w mieście nikogo do pracy „w sensie samorządu”, i spróbuje dotrzeć do mieszkańców bez pośredników. Dawno nie zauważyłem tak ogromnego zderzenia zaprzeczeń, które padły z ust jednej osoby w tak krótkim przedziale czasowym. Warto przypomnieć, że próby desantu pomagierów doświadczyliśmy w kampanii wyborczej w 2018 roku. Pamiętamy, jaki był tego finał.
Uzbrajamy się w cierpliwość. Czekamy na kolejne konferencje bohatera niniejszego felietonu, który, nie da się w żaden sposób ukryć, po prostu rozpoczął maraton do najważniejszego fotela w mieści falstartem. Pozdrawiam Czytelników.
Dług może szybko zredukować, wystarczy sprzedać MPEC Elektrowni w Ostrołęce. Mam jednak nadzieję, że nie jest to pomysł, który radny chciałby zrealizować, gdyby został prezydentem.
OdpowiedzUsuńWasze metody nie zadziałają tym razem. Przed poprzednimi wyborami ta sama śpiewka. Walicie w pory i tyle w temacie.
Usuńhttps://mylomza.pl/artykul/komu-zalezy-na-sprzedazy/570616
Panie Redaktorze, może jakąś analizę oświadczeń majątkowych radnych by Pan zrobił.
UsuńNobla Pan nie dostanie ale warto dla jasnosci sprawy, czy ktoś to weryfikuje ???