Kościół Łomżyński jakby nie nadążał (3/3)…


Uff! Jest już „łomżyńska synteza synodalna”! Ale robi mi się słabo, muszę napić się wody. Jedna szklanka, druga, trzecia… Redaktor prowadzący przed długie lata „Teleexpres” przekonał mnie niegdyś, jak pewnie i wielu innych telewidzów, by nie kupować wody mineralnej w butelkach plastikowych, ale mieć w domu dzbanek z filtrami, bo jest wtedy dużo taniej, on to nawet dokładnie obliczył, choć szczegółów już nie pamiętam. Dodam tylko od siebie, że akurat w Łomży woda bardzo dobra, trzeba ją tylko właśnie przefiltrować. A zatem jeszcze czwarta, piąta i szósta szklanka. Tyle wystarczy, przynajmniej na razie. Czuję się lepiej. Słabość chyba zaczyna odchodzić w siną dal. Mogę już pisać dalej…

No więc jest „łomżyńska synteza synodalna”. Wow! Ma ona numer (630/2022), datę (30 czerwca 2022 roku) i podpis (ks. dr Jacek Czaplicki – koordynator diecezjalny). Pachnie zatem oficjalnością. Na ogół na tym blogu unikam imion i nazwisk, gdyż chodzi mi bardziej o problemy palące niż konkretne personalia. Tym razem zrobimy jednak wyjątek, bo chyba tak będzie po prostu dużo bardziej elegancko. To jest ten nowy (od 1 lipca br.) Proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Łomży, niedawno jeszcze Wikariusz Biskupi ds. Duszpasterstwa Ogólnego w lokalnej Kurii, wielka „szycha”. W mediach, także tych świeckich, pozostawał ostatnio dość mocno obecny, właśnie z racji na ingres do Sanktuarium MB (3 lipca br.). Jeden z tytułów w mediach świeckich rozpoczynał się nawet od słów: „Przewielebny ksiądz kanonik Czaplicki”. Nie mam nic przeciwko, choć za także nie jestem…

Diecezjalny Koordynator w „Radiu Nadzieja” dnia 12 lipca br., czyli w uroczystość św. Brunona z Kwerfurtu będącego Patronem Diecezji Łomżyńskiej (cóż za stosowny moment!) zapewniał, że „dzisiaj publikujemy syntezę diecezjalną”, tymczasem ukazała się ona dwa dni później. Pewnie w międzyczasie czytali ją najważniejsi przedstawiciele Kościoła Łomżyńskiego: obydwaj Biskupi, może Kanclerz, może Rzecznik Kurii, może nowy Szef ds. Duszpasterstwa Ogólnego itd. itp. Nikt z nich nie zauważył, że „synteza” składa się z następujących punktów: 1 - 2 - 2 - 3. A więc są dwa punkty nr 2. Ba, ten pierwszy punkt nr 2 składa się z trzech podpunktów: a, b i b. Tu nie chodzi, broń Boże!, o „literówki”, ale o niezdolność do całościowego spojrzenia, przecież każdy tekst musi mieć najpierw plan kompozycyjny. To teraz zamiast siódmej szklanki wody mały żart: jeden z profesorów łomżyńskiego Seminarium swoje wykłady czasami rozpoczynał od uwagi metodologicznej: „Dzisiejszy wykład przedstawię w trzech punktach. Pierwszy punkt będzie taki, drugi taki, trzeci taki, a… czwarty taki”.

Syntezy synodalne nie powinny przekraczać 10 stronic, nasza ma niecałe 5. Wspomniany metodolog rzekłby: „Lepiej krótko a dobrze”. Ale dobrze nie jest. Oczywiście, mógłbym zrobić teraz z tej „syntezy” coś na kształt „miazgi”. Ale nie zrobię! Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze, gdyby nie zaangażowanie ks. Czaplickiego, to w Diecezji Łomżyńskiej w ogóle nie byłoby Synodu o synodalności; nikt inny z Kurialistów nie byłby w stanie podjąć się tego zadania. I po drugie, w tej „syntezie”mimo wszystko (tak właśnie paradoksalnie działa Duch Święty!) są „perły z lamusa”, tylko trzeba je umieć wydobyć i umiejętnie zinterpretować. Jest ich dokładnie pięć, oto one:

Pierwsza „perła”: „Liczbę uczestników spotkań szacuje się na około 1200 osób (…). Duża grupa parafii nie podjęła w ogóle prac synodalnych”. Oznacza to, że mniej więcej jesteśmy w „ogólnopolskiej normie”. Fajnie, co? Ale trzeba chcieć, niestety, te statystyki poprawnie zinterpretować, jak wspomniałem: otóż, pod względem świadomości i odpowiedzialności za Kościół pozostajemy bardzo, bardzo słabi.

Druga „perła”: „Pracom synodalnym nie służyły też wskazania Biskupa Diecezjalnego dotyczące ograniczeń pandemicznych, a wśród nich zakaz spotkań w małych grupach”. Tak, to prawda, aczkolwiek nasza diecezjalna pandemia ma charakter duchowo-duszpasterski, a „zarażenie” postępuje „od góry”.

Trzecia „perła”: „Kościół ma stawać się bardziej wspólnotowy, a nie podążać w stronę rozbudowanego urzędu. (…) Duża część wiernych postrzega parafię jako punkt usługowy”. Trzeba chyba tylko dodać, że parafie z wyolbrzymioną rolą proboszcza jako menadżera zostały wykreowane w dużym stopniu przez formalistyczne wizytacje kanoniczne i brak respektu dla wizji duszpasterskiej proponowanej od dekady papieża Franciszka.

Czwarta „perła”; „Potrzebna jest maksymalna transparentność. Postuluje się składanie szczegółowych sprawozdań przedstawianych ogółowi wiernych”. Niektóre parafie już od lat prezentują wiernym wszelkie dochody i rozchody, aczkolwiek na ogół te maleńkie wspólnoty, teraz czas na parafie średnie i wielkie, jak choćby w Łomży parafia pw. Miłosierdzia Bożego, nieprawdaż?

Piąta „perła”: „Spotkania synodalne pozwoliły po raz pierwszy wielu osobom zabrać głos w sprawach parafii”. W obecnym klimacie diecezjalnym te pozwolenia będą z pewnością miały charakter jednocześnie ostatni, tak przypuszczam.

Zmęczyłem się. I to bardzo. Siódma szklanka wody… Szczęść Boże.

PS. Nie mam siły na jakiekolwiek post scriptum.

Komentarze

  1. Mógłby Pan udostępnić link do tej syntezy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.diecezja.lomza.pl/diecezja/aktualnosci/761-synteza-diecezjalnego-etapu-synodu-o-synodalnosci

      Usuń
    2. Dziękuję

      Usuń
  2. jak zwykle światła analiza, super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodam jeszcze, że bardzo obiektywna

      Usuń
  3. Transparentność parafii, a kuria nie publikuje zmian parafialnych. Koń, by się wiec uśmiał. Góra nietransparetna

    OdpowiedzUsuń
  4. A jak autor skomentuje fragment o "najsłabszych członkach" wspólnoty, gdzie jednym tchem wymieniono rozwiedzionych i członków grup LGBT "którzy nie odeszli od wspólnoty"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez o tym pomyslalem. Tam jest mowa o ,,cierpiących czlonkach wzpolnoty". Chyba trzeba pozytywnie. Nie na wykluczenia.

      Usuń
  5. Co do podpunktu Materialny aspekt wspólnoty Kościoła:
    1. Niepokoi mnie fragment: "postrzegania dóbr materialnych jako środków służących do zbawienia". Jak mówił Jezus zbawienie można uzyskać tylko dzięki niemu i przez niego, a nie przez dobra materialne czy dobre uczynki.
    2. "W wielu krajach sprawa ta jest bardziej transparentna, na przykład wierni płacą podatek. W Polsce Kościół utrzymuje się z ofiar wiernych."
    Chyba ktoś tu zapomniał o Funduszu Kościelnym. Większość pieniędzy z Funduszu dostaje Kościół katolicki. Od 1990 roku jedynym źródłem finansowania Funduszu jest budżet państwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad. 1. Kościół potrzebuje ogrzewania, światła, świec, ornatów itd. Tego, co służy funkcjonowaniu parafii jako miejsca realizacji zbawienia. Od starożytności zbierano także fundusze dla ubogich, bo ofiara to droga do zbawienia. Ad. 2 Fundusz to jakaś rekompensata za czasy wiadome. Należy mieć nadzieję, że synteza polska, która niebawem powstanie na bazie syntez diecezjalnych, nie pominie tej sprawy.

      Usuń
    2. Kościół odzyskał już wszystkie zabrane mu ziemie, więc fundusz stracił rację bytu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…