Czy w Kościele Łomżyńskim są księża niewierzący?


Dnia 25 sierpnia br. Episkopat Polski opublikował „synodalną syntezę krajową”. Redaktorami 40-stronicowego tekstu (z aneksami) są cztery osoby: dwie kobiety i dwaj mężczyźni (w tym jeden ksiądz z doktoratem oraz pani profesor, pan profesor i pani z magisterium); wszyscy są związani z Instytutem Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK), czyli mają nachylenie socjologiczne (jakaś jednostronność?).

W naszych mediach diecezjalnych wciąż na temat tej publikacji panuje (skandaliczne?) milczenie. Żadnej wzmianki! Żadnego omówienia! Ba, nawet żadnej ewentualnej krytyki! Kościelny dokument, który powędruje niebawem do Watykanu na „kontynentalną fazę synodu”, niepokojąco opisuje duchownych, odzwierciedlając o nich opinie usłyszane szczególnie od wiernych świeckich. Kluczowy fragment brzmi następująco: „Wierni świeccy dostrzegają u kapłanów brak wiary i autentycznej pobożności, materializm, łamanie zasad moralnych, brak wrażliwości na potrzeby ludzi, niską jakość stosunków ze społecznością parafialną i lokalną, błędną wizję antropologiczną, ujawniającą się w skrajnie negatywnym rozumieniu człowieka, wreszcie brak budowania relacji między sobą i zaniedbywanie własnej formacji. Takie spojrzenie na księży ujawnia głęboki kontrast między kapłanem prawdziwie zaangażowanym a kapłanem oddelegowanym. Razi fenomen niewiary księży, którzy zgubili Boga lub niekiedy pokazują, że Kościół to gigantyczny biznes, finansowe konsorcjum, co przekłada się na poczucie jeszcze nie fizycznego, ale już duchowego braku kapłanów” (s. 15).

Krajowa synteza synodalna wspomina o potrzebie „charyzmatycznych kapłanów, którzy przez głoszone słowo i przykład własnego życia pociągnęliby wiernych do Boga i przyciągnęli do Kościoła” (s. 15). Istotą bowiem duszpasterza pozostaje bycie „przewodnikiem na drogach wiary” (s. 14), z „umiejętnością odczytania potrzeb duchowych parafian” (s. 16). I dalej: „Świeccy zauważają i wysoko cenią u swoich księży świadomość powołania, głęboką wiarę, prawdziwą pobożność, życie według zasad, dbałość o kult i nauczanie, troskę o człowieka, miłość do Kościoła, apolityczność, przy jednoczesnym zaangażowaniu w sprawy społeczne, bezinteresowność, a przede wszystkim autentyczność i świadectwo” (s. 14).

Przeprowadziłem mnóstwo rozmów z duchownymi i ze świeckimi na temat tego „fenomenu niewiary”. Pamiętajmy, że „synodalna synteza krajowa” oddaje tylko opinie wiernych, a te mogą być przecież błędne. Nasi Diecezjanie zdają się raczej wskazywać na tzw. „niewiarę duszpasterską”, a nie faktyczną niewiarę niektórych księży. Jakie są symptomy takiej „niewiary duszpasterskiej”? Po pierwsze, totalne zamknięcie się na słowo Boże, m.in. głoszenie kazań oderwanych od czytań biblijnych. Po drugie, brak modlitwy poza celebracjami sakramentów (taki ksiądz nie chodzi w ogóle na prywatne adoracje do kościoła). Po trzecie, mechaniczny minimalizm duszpasterski i niechlujność liturgiczna (parafia to jedynie „punkt usługowy”). Po czwarte, nieumiejętność współpracy z innym księżmi (antyklerykalizm) i katechetami. Po piąte, nieufność i sztywność w relacjach z parafianami (brak rady duszpasterskiej, wspólnych pielgrzymek, zaangażowania w celebrację, spotkań formacyjnych, festynów itd.). Po szóste, nieprzejrzystość finansowa i ogromna zachłanność na pieniądze. I po siódme, permanentne acz mało skuteczne remontowanie (upiększanie) kościoła, plebanii i otoczenia.

Nie sposób zaprzeczyć, że takich kapłanów można znaleźć także w Diecezji Łomżyńskiej, a nawet w samej Łomży. I aby teraz skłonić kogo trzeba do refleksji (także autorefleksji), maleńka migawka z ostatnich miesięcy. Bardzo, bardzo smutna. I naprawdę z ostatnich miesięcy. Odeszło z kapłaństwa trzech młodych duchownych (w tym dwóch z samej Łomży!), przynajmniej w stosunku do kilku kapłanów toczą się postępowania sądowe (ucieczka z miejsca wypadku, pedofila, hazard), do Seminarium w oficjalnym terminie zgłosiło się zaledwie trzech kandydatów, ponoć Proboszcz parafii pw. NMBCz znowu będzie bez wikariusza, jednie z nieformalnym „pomocnikiem”… Uff!

Zapewniam, że nie to jest jednak najgorsze. Najgorsze jest bowiem to, że – jak twierdzą światli duchowni - szczyty Kościoła Łomżyńskiego opanowała niezdolność do głębszego namysłu, jakby jakaś totalna bezrefleksyjność połączona z upartym przekonaniem, że wszystko jest dobrze i niczego nie trzeba zmieniać… Szczęść Boże.

PS. Wikariuszem Biskupim ds. Duchowieństwa ma lada moment zostać (ponownie) Rektor Seminarium... Bez komentarza.

Komentarze

  1. Czy parafia MB Częstochowskiej to jakiś chory fetysz autora, czy ma po prostu traumatyczne wspomnienia stamtąd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej parafii zostało poświęconych 13 wyrazów. Mechanizm projekcji?

      Usuń
    2. Owej parafii autor w każdym prawie wpisie poświęca wiele negatywnej uwagi. Nie mówiąc już o zupełnie oddzielnych felietonach poświęconych jej albo jej proboszczowi. Zatem uwaga o dziwnym zainteresowaniu autora MBCz jest uzasadniona.

      Usuń
    3. Jeśli blog zajmuje się prostowaniem tego co krzywe, to chyba tematykę dyktuje życie, a nie autor. A skąd taka nerwowosc? Spróbuj odnieść się merytorycznie do zarzutów, proszę. Ale licz się z kontrą. Jesteś z tej parafii?

      Usuń
    4. Nerwowość? U kogo? Chyba u redaktora. Jeśli ma się wiedzę szerszą i to o obu stronach, to takie wpisy autora mogą mnie tylko śmieszyć.

      Usuń
    5. Jeszcze raz proszę, napisz coś merytorycznego i pozytywnego o tym proboszczu. Patrz - jedna migawka: w latach 2007-2011 nie ma on wikariusza, bo się go pozbył (w parafii ponad dwutysięcznej nie mieli intencji i co robić obydwaj). W pogrzebach i ślubach pomaga mu jeden z księży profesorów: spowiada w trakcie liturgii (inaczej musiałby to robić proboszcz przed liturgią), zbiera tacę (bo nie ma kościelnego), posługuje jako ministrant (bo tych na pogrzebach i ślubach nie ma) i pomaga przy udzielaniu Komunii. Proboszcz zgarnia całość za posługę, a z tacy sam odprawia jedną mszę w 30. dzień (mały kęs daje organiście za psalmy). Czy taki Proboszcz będzie umiał współpracować z wikariuszem? Jakie on ma wyobrażenie o kapłaństwie? Czy był wdzięczny za pomoc? Tak właśnie rodziła się ta zasada: minimum wysiłku, maksimum zarobku.

      Usuń
    6. Wiem, że dla ciebie to szok, ale naprawdę są w diecezji parafie (i to większość) tylko z jednym księdzem - proboszczem i nikt dramatu z tego nie robi. A skoro masz żal do proboszcza, to się z nim rozmów prywatnie, a nie wylewaj na niego ciągle pomyj tutaj, bo w środowisku już się śmieją z tych twoich ciągłych gorzkich żali...

      Usuń
    7. Jaki "szok"? Co za brednie wypisujesz? Jaki jest u Ciebie szacunek do człowieka, jeśli mi zarzucasz, że ja nie wiem, iż są parafie z jednym księdzem, na jaki poziom schodzisz? Problem polega na tym, że w Diecezji Łomżyńskiej nie ma parafii ponad dwutysięcznej, w której jest tylko proboszcz! Ta parafia oficjalnie ma ponad 2200 wiernych, a faktycznie więcej. Odczytaj jeszcze raz swoje zdanie o "szoku" i wskaż mi parafię z imienia tej wielkości, gdzie proboszcz jest sam. Istnieje zwyczajowa zasada wynagradzania księży pomagających, a Proboszcz ją respektował dopiero po 10 latach przez ostatnie trzy miesiące (by mógł tak powiedzieć kurii i parafianom). Półtora miesiąca
      po odejściu Kuria wezwała księdza pomagającego, by podpisał dokument, że nie zgłosi roszczeń finansowych wobec proboszcza, który siedział wystraszony odwrócony twarzą do ściany. Typowy mobbing, zagrywka ni z gruszki, ni z pietruszki. Przecież można to teraz naprawić!
      Ale tu chodzi o problem głębszy: ta parafia jest duszpastersko martwa, bo proboszczowi nie opłaci się pracować. Parafie z jednym proboszczem to często są tak małe, że trudno związać koniec z koniec. A tu jest inna sytuacja, parafia wielkościowo dla dwóch, więc mu się opłaca nie mieć wikariusza, nic nie robić duszpastersko, bo wpływy finansowe ogromne. Co do tego śmiechu, jeśli w ogóle jest (moim zdaniem jest raczej strach, a ty być może jesteś kurialistą?), to co tu komentować, byłby to infantylizm podobny do tej powrotnej nominacji na Tabędz.
      Ja nie jestem stroną, komentuję na blogu znane mi ze stuprocentowo wiarygodnych źródeł sprawy, od osoby zaufanej, bez cienia wątpliwości. Na pewno zgadzam się z tym, że trzeba to wszystko uporządkować.

      Usuń
  2. Słyszałem że w kościele łomżyński jest jakiś jeden wierzący ksiądz ale nie chce się przyznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W którym kościele? Pisanie małą literą oznacza budynek. W Łomży jest ich 11 lub 12, gdy policzymy kaplicę na starym cmentarzu. Nie wiesz w którym?

      Usuń
    2. Niestety nie wiem ale ciągle szukam. Pomożesz?

      Usuń
  3. Proboszcz z Zambrowa ponownie został proboszczem w tabedzu. Raz tam już był proboszczem, znów wszedł do tego samego koryta. To się nazywa duszpasterstwo! Dom i kort tenisowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kumpel biskupa, wszyscy wiedzą.

      Usuń
  4. Wrzucę i ja swoje trzy grosze.
    Na wstępie informuję, nie jestem parafianką i nigdy we mszy w tym kościele nie uczestniczyłam, 2 albo 3 razy byłam na pogrzebie.
    Z rozmów ze znajomymi wyłania się opinia, że to bardzo dobry ksiądz, prawdziwy ksiądz.
    Jeśli chodzi o wikarych to może żaden z nich nie daje rady i ucieka. Tam trzeba być księdzem a nie szołmenem.
    tak jak dwóch młodziaków w Katedrze, tym Pan Redaktor się zajmie, /karykatura szopki na Boże Narodzenie, o Grobie Pańskim nie wspomnę/ to woła o pomstę do Nieba.
    Kobiety na prezbiterium, komunia na rękę, kapłani bez sutanny, koncerty w Kościele, trony na ołtarzu , Pan Jezus w bocznej kaplicy fizycznie bo w sercach już Go dawno nie mają.
    Może się okazać, że właśnie ten Kościół z tym Proboszczem bedzie naszą ucieczką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opinie o księżach z katedry mocno krzywdzące. Jakieś ultra konserwatywne spojrzenie. Proboszcz z Poznańskiej robi wszystko, by przypodobać się ludziom, ale w sposób populistyczny, infantylny i zaborczy. W tej parafii nic nie ma. Ani scholi, ani grup formacyjnych, ani słowa Bożego. Pierwsza liturgia codzienna jest o godz. 17. Tylko obsługa niedzieli. Niech Kuria ujawni protokoły z wizytacji.

      Usuń
    2. Zostawcie w spokoju lgbt i nie piszcie o klerze.

      Usuń
  5. Felieton o księżach niewierzących, a wpisy o proboszczu z ul. Poznańskiej, o którym było 13 wyrazów. Błąd metodologiczny, czyli praca nie na temat?

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tej racji, że po raz kolejny pojawił się temat ostatniej szopki z katedry, klika zdań. Ogólnie widok może nie był przyjemny, ale artystycznie i teologicznie wszystko było akceptowalne. Moim zdaniem, gdyby taka szopka pojawiła się w jakimś kościele dla środowisk twórczych albo młodzieży akademickiej, byłoby zupełnie bez kontrowersji. Tymczasem parafia katedralna obejmuje raczej zwykłych wiernych średniego miasta. I dla nich taka szopka mogła nie być duchowo inspirująca. Najwyzej dla nielicznych, i ci mogli nawet gratulować pomysłu autorowi. Ostatecznie,
    było minęło, i trzeba to zostawić. Intencje dobre. Wykonanie dobre. Oddziaływanie niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Autor pisze często słowa: ponoć, podobno. Czyli plotki i niesprawdzone informacje. Taki przykład. Byłam w częstochowskiej w ostatnią niedzielę na odpuście. Jest pomocnik proboszcza. Został przedstawiony i powitany przez proboszcza. Czytał też dekret. Na mszy był biskup. autor tego postu sugeruje, że ponoć nie ma tam wikariusza. Jest, bo byłam i widziałam na własne oczy. Nie warto czytać tych wypocin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Pani, co innego jest wikariusz parafialny, a co innego jest nieformalny pomocnik. Ten drugi zależny jest od kaprysów proboszcza. Ten pierwszy ma konkretne prawa i obowiązki. Proboszcz tej parafii przez 11,5 roku miał nieformalnych pomocników, co dawało mu sposobność do arbitralności. Mówiąc po raz setny, zgarniał wszystko do siebie oprócz intencji.
      Co innego jest plotka, a co innego przeciek z Kurii. Jeśli autor ma przed czasem wiedzę, co będzie, to nie może jeszcze napisać, że tak się stanie na sto procent, bo Kuria może jeszcze decyzję zmienić. Używa więc słówka ponoć. Może tak być, że biskup określi w dekrecie konkrety obowiązujące proboszcza i nieformalnego pomocnika.
      Ale dotąd w tej parafii tak nie było.
      A pamiętacie jakieś pożegnanie uroczyste kogokolwiek w tej parafii? A czy któryś z 12 księży pracujących w tej parafii był na odpustowym jubileuszu srebrnym?
      Pomocnik nieformalny nie zarejestruje się w ZUSie inaczej jak tylko osoba prywatna.

      Usuń
    2. Na stronie internetowej kurii jest już info, że w parafii PW. NMPCz nie ma wikariusza (jak było dotąd), lecz Pomoc w duszp. Blog nie myli się nigdy.

      Usuń
  8. Nie wiem, o co chodzi z szopką w katedrze, ale nikt i nic nie pobije szopek w Miłosierdziu Bożym. Jezusek monstrualnych rozmiarów umieszczony na ukleconej ze styropianu wyrzutni z wyżłobieniami w kształcie krzyża... Spróbujcie się tam w ogóle dodzwonić - podany na stronach internetowych (również kurii) numer kontaktowy jest wyłączony od lat. Z trudem i drogami nieformalnymi można dostać numer na komórkę do exproboszcza.
    Wieczne dopominanie się o kasę przy każdej okazji. Rozdawanie ulotek po kolędzie, gdzie proboszcz dopominał się oficjalnie dziesięciny (zakazanej de facto przez kościół).
    Wiecznie niedokończony ołtarz główny i wieża - straszydło Łomży.
    Cała gromada księży na utrzymaniu parafii, a jak przychodzi nagła sytuacja, to żaden się nie pofatyguje z ostatnim namaszczeniem i ludzie w desperacji pędzą do Kapucynów - tam nie ma z tym żadnego problemu.
    W lecie, w Miłosierdziu, zmienił się proboszcz, ale stary został jako rezydent - sytuacja kompletnie chora. Na stronach parafii - nie ma śladu informacji o tej zmianie. Ostatnie ogłoszenia parafialne są z... maja.
    Niedbalstwo, tumiwisizm i kompletna olewka. Mnóstwo ludzi z odrazy zaczęła chodzić do innych kościołów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szopka w katedrze była taka. W ogromnym łonie Maryi znajdował się żłóbek. Zbawiciel wyszedł z łona Maryi, tyle wie już kandydat do bierzmowania. Co do parafii Mil Bo dużo słusznych uwag.

      Usuń
    2. Blog zna się na wszystkim. Tylko najlepiej byłoby publikować sprawdzone informacje. gwoli ścisłości to nie ma czegoś takiego jak pomocnik nieformalny na parafi witany przez Proboszcza, gdzie jest odczytany dekret Biskupa. Mieszka u nas na plebani, modli się codziennie w kościele i uczy nasze dzieci. Wikary tak ma. Tyle w temacie.

      Usuń
    3. Proszę Pani, wejdzie Pani na kurialną stronę internetową, znajdzie te parafie i zobaczy. I jeszcze raz przeczyta moje wyjaśnienie z godz. 11.11. Na sto procent ks. Tomasz nie jest wikariuszem, może będzie za jakiś czas?Tacy pomocnicy byli u was w latach 2007-3011, potem 2012-2018, potem do połowy 2019 roku. Proboszcz bral wtedy kasę za dwóch i głównie wypoczywal.
      Być może tym razem ten pomocnik ma określone prawa i obowiązki w dekrecie, ale wikaruszem nie jest. Być może ma określone takze wynagrodzenie. Ale jeśli tak jest, to tylko dlatego, że ten blog te sprawy ruszył.

      Usuń
  9. Jesteśmy zagubieni na tzw. Drodze Synodalnej – w Kościele Powszechnym, którego zasięg pozwala dostrzec rozmaite manowce na ścieżkach wiary. Najboleśniejszym dla Ojca Świętego terenem duchowej wojny jest Kościół w Niemczech, gdzie katolików odwodzi się od wiary prośbą, groźbą i podstępem, a także – złym przykładem. Dlatego panuje tam zamęt, który rzutuje na całą wspólnotę Kościoła – rodzą się obawy, że ten zamęt przeniesie się wraz z Drogą Synodalną w inne miejsca. Jak sobie z tym radzić, odpowiedział znany amerykański Kardynał, Raymond Leo Burke w wywiadzie dla Die Tagespost…

    - Katolicy muszą dawać świadectwo (dosłownie: dźwignąć brzemię świadectwa) prawdy wiary. – powiedział Pasterz. – W Tradycji Kościoła, Synod jest po to, aby odkryć sposoby obrony i propagowania katolickiej wiary, a nie tworzyć inny Kościół i inną wiarę. – dodał ostrzegawczo. – Myślę, że dobrzy katolicy muszą – z całym bólem tej sytuacji – pozostać w swoich wspólnotach i walczyć o prawdę wiary. – polecił.

    Następnie przypomniał Biskupom – jako jeden z nich – o obowiązku strzeżenia depozytu wiary, zachowania Świętej Tradycji, której wierność nie jest sztywnością, ale powinnością wierzących. Przypomniał o Jezusie Chrystusie, przy Którym mamy wytrwać, bo On Jest Panem także – a nawet szczególnie – dla Biskupów. O tym przypomina również Prawo Kanoniczne, w którym specjalizuje się Kardynał. A zna je nie tylko umysłem, ale i sercem, które umie odróżnić dobro o d zła – i to jest zasadniczy rys jego nauczania, tak potrzebnego współcześnie.

    - Katolicy, pozostańcie w Kościele i walczcie – choćby to się wiązało z koniecznością składania synowskich próśb do Pasterzy Kościoła, a nawet głębokimi rozmowami parafian z przełożonymi.

    Od tego jest ten Synod i ten kierunek chcemy dziś uchwycić.

    - Wykorzystujcie środki społecznego przekazu, zwłaszcza portale społecznościowe, aby szerzyć Dobrą Nowinę, przypominając także wypowiedzi Ojców Kościoła, wartościowe pouczenia świętych, a także szukajcie mądrych osób w naszych czasach i bądźcie gotowi do rozmowy i publicznego świadectwa katolickiej wiary.

    Cóż dodać? Amen i podejmujemy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko trzeba pamiętać, że Droga Synodalna w Niemczech to co innego niż Synod papieża Franciszka. Ta Droga odbywa się bez papieża a nawet wbrew niemu. Natomiast Synod jest papieski, nawet mimo oporu czy zobojętnieniu niektórych biskupów. W naszym otoczeniu też jest biskup zobojętnialy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…