Jasnogórskie nutki…


Od wielu godzin towarzyszą mi mieszane uczucia. Byłem z łomżyńskimi pielgrzymami na Jasnej Górze. Najpierw, w sobotę 13 sierpnia, w Kaplicy Cudownego Obrazu, a potem, dzień później w niedzielę, już pod Szczytem (czyli na zewnątrz Klasztoru). Obydwu Eucharystiom przewodniczył Biskup Łomżyński, straszliwie zestresowany i ponury na twarzy. Być może stan mojego ducha najdobitniej odzwierciedlają pory sprawowania tych liturgii: wieczór i przedpołudnie, a więc mrok i jasność. Po tej pierwszej Eucharystii byłem mocno rozdrażniony, natomiast po tej drugiej zyskałem częściowe ukojenie.

O tym, że Biskup Diecezjalny ma wokalne ambicje, wiadomo od lat. O tym, że wybitnie muzykalny nie jest, także wiadomo od lat. Ale bez wątpienia poprawnie śpiewa krótkie chorałowe wezwania oparte głównie na recytatywach (np. „Pokój Wam”, „Oto wielka tajemnica wiary” itd.). Problem zaczyna się wtedy, gdy chce przewodzić śpiewom prowadzonym przez Organistę (lub scholę). Mając mikrofon przed ustami, narzuca wszystkim swoją własną linię melodyjną, zapamiętaną niedoskonale. Organista czasami próbuje coś niecoś korygować, a czasami poddaje się dla dobra sprawy bez walki. Uff!

Pierwszym dłuższym śpiewem w liturgii mszalnej, w który może włączyć się Celebrans, jest hymn „Chwała na wysokości Bogu”. I oto w Kaplicy Cudownego Obrazu Biskup Łomżyński podjął się… zaintonowania tego hymnu. Organista nie odnalazł się już do końca (a ja pominę dramaturgię całego wykonania). Być może Czytelnik potrzebuje jeszcze tylko wyjaśnienia, dlaczego Ekscelencja, zresztą nie pierwszy raz, zdecydował się na intonację, co w muzyce stanowi przecież „wyższą szkołę jazdy” (mimo obecności i Organisty, i scholi gitarowej)? Dlatego, że bał się, iż Organista bądź schola mogą zagrać jakąś mniej znaną czy bardziej wyrafinowaną melodię, a tak sam narzucił uczestnikom liturgii melodię najpopularniejszą w Diecezji Łomżyńskiej, której mógł potem bezkrytycznie „przewodzić”. Pasterskie szarże pojawiły się jeszcze podczas hymnu „Hosanna”, aklamacji po Przeistoczeniu, modlitwy „Ojcze nasz” i „Baranku Boży”. Uff!

Do niecodziennej sytuacji doszło po Komunii Świętej. Biskup podszedł do mikrofonu i gitarowej scholi zalecił śpiew „Czarnej Madonny”, bo to ponoć ulubiona pieśń Jana Pawła II. Już starsi ministranci wiedzą, że podczas tego typu mszalnego dziękczynienia nie wykonuje się pieśni maryjnych, lecz wyłącznie eucharystyczne (uwielbienia). „Proszę zaintonować!” – niemal rozkazał Ekscelencja. A po błogosławieństwie końcowym jeszcze poprosił diakonię muzyczną, by zaśpiewała jakiś utwór dynamiczny, po czym sam, niestety, próbował włączyć się w śpiew. Znajomy powiedział mi, że „Radio Nadzieja” momentalnie przerwało transmisję i puściło w eter piosenkę ze studia. Jeśli tak było, to wielkie brawa za refleks. Dlaczego Biskup ingerował w repertuar przygotowany przez wiernych świeckich? Być może chciał zademonstrować, że to on właśnie jako prawdziwy ekspert „rządzi i dzieli” oprawą wokalno-muzyczną w liturgii…

Długo zastanawiałem się, czy pójść na Eucharystię kolejnego dnia rano, sprawowaną dla czterech pielgrzymek (naszej, kaliskiej, siedleckiej i płockiej), znowu pod przewodnictwem Biskupa Łomżyńskiego. Okazało się, że ministrant podczas całej liturgii słowa przynosił na drążku mikrofon przed usta Biskupa tylko wtedy, gdy było to konieczne. Przepięknie zatem wybrzmiał hymn „Chwała na wysokości Bogu”. A wykonanie psalmu to był już autentyczny artyzm! Czekałem, co będzie się działo podczas liturgii eucharystycznej, gdy mikrofon znajdował się już permanentnie na ołtarzu. Prefacji śpiewanej znowu zbrakło, rzecz jasna. Ale gdy się kończyła w wersji recytowanej, zacisnąłem mocniej zęby, bo za chwilę przecież hymn „Hosanna”. I oto zaskoczenie nie z tej ziemi! Wyraźnie słyszałem linię melodyjną organów, głos Organisty i nieco stonowany śpiew naszego Pasterza. Wszystko jak najbardziej do zaakceptowania! I tak samo było podczas aklamacji po Przeistoczeniu oraz „Ojcze nasz”. Bez szarż, bez łubu-dubu, bez dysonansu. Cud jasnogórski? Być może… I jednocześnie jakże odmienna Eucharystia od tej poprzedniej.

Powszechnie wiadomo, że Kościół musi nade wszystko jak najszybciej oczyścić się z pychy i przyoblec szatę pokory. W tym felietonie także nie o śpiew i muzykę najbardziej chodzi. Duchowni nie mogą zabierać laikatowi tych obszarów, na których sami są mniej utalentowani. Po co zatrudniać Organistę, jeśli nie pozwoli mu się działać bez przeszkód? Papież Franciszek uczy, że pasterz nie zawsze powinien być „na czele” stada, czasami jego miejsce jest „pośrodku” stada, a czasami „na końcu stada”. Jeśli chodzi o śpiew, to na pewno miejscem Biskupa Łomżyńskiego nie może być pozostawanie „na czele”, czyli przewodzenie! (No chyba, że spróbuje on zaśpiewać prefację mszalną, wyłączny śpiew celebransa, ale na to w ogóle się nie zanosi). Uzdolnieni wierni świeccy poprowadzą śpiewy liturgiczne o wiele wspanialej i wówczas liturgia napełni wspólnotę prawdziwym pokojem wewnętrznym… Szczęść Boże.

PS. Zapowiadany felieton „Sierpniowa kurtyna wodna” zostanie w całości poświęcony homiliom Biskupa Diecezjalnego.

Komentarze

  1. Bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. a już myślałem że to będzie obszerna relacja z 38 PPŁ, a tu cyk, tylko o bp-ie. Czy tylko to było zauważalne?
    1. A może trzeba by zauważyć, że nie z każdej parafii pielgrzymowano ? - czumu księża po parafiach tak słabo mobilizują wiernych ? Dlaczego średnio tylko po 2 osoby z parafii wyruszyły na szlak ?
    2. A może trzeba zauważyć, że było obecnych kilku kapłanów / przewodników pielgrzymki, którzy podołali przedsięwzięciu i zgromadzili wiernych którzy poszli, oddani, pokorni i rozmodleni.
    3. A może trzeba zauważyć, że codziennie była relacja z każdego dnia pielgrzymki, zdjęcia, filmy itd. - a zatem organizacyjnie informacyjnie było na bieżąco ?
    4. A może trzeba zauważyć, że jednak biskup uczestniczył, był z ludem na początku i na końcu szedł etap, itd. Co ciekawe, pozostał, głosił Słowo Boże?
    5. A może trzeba zauważyć, że ŁPP jako całość jest naprawdę dobrze zorganizowana, usłużni ludzie, współpraca po parafiach na trasie pielgrzymki, gościnność, itd ?
    może o tym dwa słowa ?
    pozdrawiam,Ł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa poruszona w felietonie jest bardzo, bardzo ważna. Uwagi Ł jak zwykle cenne. Pielgrzymka organizacyjnie na 6.0. Obecność bpa z ludem to istota jego posługi, coś oczywistego. Przekazy medialne na dobry plus. Spójrzmy na dane. Podlaska czyli siedlecka ponad 2 tys. Plocka ok 700. pątnikow., itd. Odstajemy duszpastersko. A kto przewodzi diecezji?

      Usuń
    2. Lomzynska liczyła 338 osób, w tym 51 w służbach.

      Usuń
    3. warszawska, paulińska blisko 4 tyś osób, gdzie trzeba zaznaczyć, że masa ludzi tam idzie z różnych diecezji, nie tylko z Warszawy, np. grupa 4 jest z ŁAP, gdzie idzie kilkanaście może kilkadziesiąt osób.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…