Kiedy brakowało fizycznie pieniędzy...


Korzystając z uprzejmości sędziwych mieszkańców jednej spod łomżyńskich gmin, od czasu do czasu prowadzę z nimi rozmowy na temat historii przedwojennej i powojennej w naszym regionie. Na podstawie jednej z nich pozwalam sobie napisać zdań kilka na temat przedwojennego pieniądza, którym z braku „żywej gotówki” było zboże.

W latach międzywojennych, jak opowiadają rozmówcy dzielący się ze mną historią, znaczna część społeczności nie opływała w dostatki, ale przede wszystkim ludzie cierpieli na brak pieniądza w jego fizycznej postaci. W związku z czym zboże stało się głównym środkiem płatniczym. Przyjrzyjmy się bliżej przedwojennym cenom za usługi, posługi oraz żywiec, za co mieszkańcy przede wszystkim płacili zbożem, głównie żytem.

Kompletna nowa czterokołowa furmanka kosztowała ok. 9 metrów żyta, w tym komplet części drewnianych – 4 m, a części metalowych – 5 m. Cena za wóz wynosiła 130 - 140 zł, ale zamawiający najczęściej płacili za to zbożem. Materiał na furmankę był wykonawcy. Za wymianę części drewnianych do kieratu, wykonanych z materiału klienta, trzeba było zapłacić w granicach 1 m zboża. Od 0,5 do 1 m zboża trzeba było zapłacić za wykonanie okna z drewna dostarczonego przez klienta, a za drzwi wejściowe do mieszkania 1 metr zboża. Wykonanie wierzei do stodoły to cena ok. 1 m zboża, materiał dostarczał klient. Spore rozbieżności były w cenach trumien, wszystko zależało z jakiego drewna były wykonane. I tak za dębową trzeba było dać nawet do 5 m żyta, sosnowa zaś warta była 1,5 m. Za dobre toporzysko do siekiery wraz z osadzeniem należało zapłacić usługodawcy ok. 6 kg żyta.

Tona słomy warta była 2 m zboża. Ceny krów kształtowały się następująco: słaba – 5 metrów , dobra – 18 metrów, a stara ok. 4 metrów zboża. Świnia ważąca 100 kg wyceniana była na ok. 6,5 metra zboża. Z tym, że za świnie wyjątkowo płacono w ubojni gotówką – 1 zł/kg żywej wagi. Za drób również płacono gotówką, np. za kurę – od 1 do 1,5 zł, za gęś – od 3 do 4 zł. Słonina świńska nie solona warta była 1,80 zł, solona zaś 1,60 zł, za jajko płacono ok. 5 groszy.

Ciekawostką jest, że organiście za opłatek bożonarodzeniowy rozwożony po parafii płacono również zbożem, głownie żytem, ale zdarzało się, że pszenicą, owsem lub jęczmieniem. Co zamożniejsi ofiarowali przetak zboża (10 – 12 kg), a rodziny ubogie dawały za opłatek tyle co na płytkim talerzu się mieściło. Jako, że taka była ofiara, organista przemierzał parafię wraz z wynajętym wozakiem, któremu za 10 dni, bo tyle trwało rozwożenie opłatka, płacił 3 metry z zebranego zboża. Ogólnie za rozwożenie opłatka w danym roku organista zbierał od 2,5 do 3 ton zboża.

Również za chrzest, ślub i pochówek płacono księdzu zbożem. I tak: za ślub ok. 2 metry, za chrzest 1 metr żyta. Księdzu za pochówek - od 1 do 2 metrów żyta, kościelnemu i organiście po 0,5 metra. Kiedy ksiądz chodził po kolędzie, to przyjęto, że zebrane zboże ksiądz mógł przeznaczyć według uznania, zebraną gotówkę zaś przeznaczał wyłącznie na potrzeby Kościoła.

Jak z powyższego wynika, zboże w ówczesnym okresie było głównym środkiem płatniczym. Dla zobrazowania i porównania wartości zboża, a zatem i wymienionych usług oraz towarów w przeliczeniu na złotówki należy wiedzieć, że 1 metr żyta czyli ok. 100 kg wyceniano wówczas w granicach 15 złotych. Oczywiście cena mogła się wahać w zależności od urodzaju w danym roku. Pozdrawiam Czytelników.

Komentarze

  1. W jednej z podłomżyńskich gmin

    OdpowiedzUsuń
  2. panie Maranie serdeczne dzięki za ten tekst. Bardzo lubię takie informację o tych dawniejszych czasach. Myślę, że bardzo dużo jest takich ciekawych informacji ale ludzie którzy jeszcze pamiętają i są w stanie je nam opowiedzieć już odchodzą i ślad po wielu ciekawych informacjach , historiach lokalnych ucieka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…