Sierpniowa kurtyna wodna…


Znowu mamy kilka dni upałów. Pewnie to już ostatni okres w tym roku, gdy temperatura sięga ponad 30 stopni Celsjusza. We wrześniu mogą jeszcze przyjść dni słoneczne, ale upalnie już chyba nie będzie. Wszystkim nam znowu przyda się kurtyna wodna, dająca ochłodzenie, odświeżenie i oczyszczenie. Same pozytywy! Odkręcam więc kurek na maksa. Wow! Tym razem chodzi mi o homilie Biskupa Diecezjalnego…

        1. Do Soboru Watykańskiego II (1962-1965) kazanie było jedynie „dodatkiem” do niedzielnej Eucharystii. Kapłan w pewnym momencie jakby przerywał łacińską liturgię, zdejmował „manipularz” (taka jakby stuła na przedramieniu, symbolizująca ofiarę) i po polsku nauczał wiernych. Każdy temat był dobry, oby tylko mówić interesująco, dając wszystkim jakby odpoczynek przed dalszą częścią misterium. Weźmy przykład z meczu piłkarskiego: dwie połowy to dwie części liturgii, a przerwa w meczu to właśnie kazanie.

        2. Po soborowej reformie liturgii kazanie (zwane teraz bardziej homilią) to już nie przerwa w liturgii, ale integralna część tej „pierwszej połowy meczu”(czyli „liturgii słowa”, bo „drugą połową” jest „liturgia eucharystyczna”). I teraz już nie każdy temat jest dozwolony. Homilia ma być bowiem aktualizacją odczytanych przed momentem fragmentów Biblii (z uwzględnieniem jeszcze specyfiki danego dnia w kalendarzu liturgicznym). Aktualizacja stanowi po prostu mówienie o egzystencji uczestników liturgii w świetle słowa Bożego. To rzecz praktyczna, a nie teoretyczna. To konkret, a nie abstrakcja. To teraźniejszość, a nie przeszłość sprzed dwóch tysięcy lat i więcej.

        3. Papież Franciszek w swojej programowej adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium” („Radość Ewangelii”, z 2013 roku) poświęcił metodologii homilii (kazania) punkty od 135 do 159. Ale ilu spośród ponad 500 księży Diecezji Łomżyńskiej zna ten tekst? Stawiam tezę, że tylko ci, którzy uczyli się w Seminarium po 2013 roku, czyli plus minus 60 księży.

        4. Zdaniem papieża Franciszka, homilia musi być pieczołowicie przygotowana. Bez tego przygotowania kapłan „stanie się fałszywym prorokiem, oszustem lub pustym szarlatanem” (n. 151). A idealne przygotowanie to „dłuższy czas studium, modlitwy, refleksji i kreatywności duszpasterskiej” (n. 145).

        5. Papież Franciszek domaga się od kapłanów „podwójnej kontemplacji”, a mianowicie tekstu biblijnego i ludu Bożego (n. 154). Nie sposób bowiem dokonać aktualizacji słowa Bożego, gdy zabraknie wgłębienia się zarówno w tekst biblijny, jak i egzystencję ludzi. Stąd też znamieniem pontyfikatu papieża Franciszka jest wzywanie duchownych do bycia bliżej ludzi, czyli po prostu do „większej wrażliwości” (n. 155).

        6. Według papieża Franciszka, w homiliach istotne jest „wzbudzanie zapału” (n. 138), „przemawianie sercem” (n. 144), „ciepło tonu głosu” (n. 140). Nie chodzi tu jednak o niekontrolowaną emocjonalność (bo wtedy byłaby to nawet w pewnych okolicznościach przemoc miękka), ile o naprowadzenie „ku komunii z Chrystusem w Eucharystii przemieniającej życie” (n. 138). Homilia nie może być konferencją lub lekcją (n. 138). Kompozycyjnie ma obejmować tylko „jedną myśl” (n. 157).

        7. Papież Franciszek akcentuje krótkość homilii (ok. 8-10 minut), by nie naruszyć rytmu i harmonii między poszczególnymi komponentami całej liturgii: „Kaznodzieja może być zdolny do utrzymania żywego zainteresowania ludzi przez godzinę, ale wtedy jego słowo staje się ważniejsze od celebracji wiary” (n. 138).

I teraz skierujemy już strumień wodny na Biskupa Diecezjalnego. Jego homilie przeciążone są teoretyczną egzegezą Biblii (niejednokrotnie podaje on słówka hebrajskie i greckie bez potrzeby, a nawet numery rozdziałów i wersetów czy gubi się w niuansach naukowych), pozostają nierzadko naznaczone chaosem kompozycyjnym (brak jednej myśli), a nade wszystko dotykają tylko marginalnie, abstrakcyjnie i banalnie realiów ludzkiej egzystencji. Gdy zwykli księża poznają życiowe problemy swoich wiernych choćby za pośrednictwem spowiedzi, kolędy, katechezy i częstych innych spotkań, o tyle Pasterz pozostaje tego wszystkiego naturalnie pozbawiony. Spotyka on Diecezjan raczej sporadycznie, okazyjnie, liturgicznie i urzędowo. Nic więc dziwnego, że nie jest w stanie stać się prawdziwym autorytetem duchowym, mistrzem, przewodnikiem, mędrcem, prorokiem, ojcem czy bratem. Trwa jakby zamknięty w swoim własnym świecie, z niebotycznie wysokimi zarobkami. I nade wszystko właśnie brak tej oczekiwanej bliskości i empatycznej „kontemplacji Ludu Bożego” dramatycznie obniża rangę jego kilkunastominutowych homilii. Ocena ogólna: dostateczna plus (3,5).

Mam świadomość, że ochłodzenie spore, ale tak przecież działają kurtyny wodne odkręcone na maksa, właśnie u kresu beztroskiego lata i na początku kolejnego roku intensywnej pracy duszpasterskiej… Szczęść Boże.

PS. W Łomży jest ulica Kaznodziejska, króciusieńka, jak się idzie do Kapucynów (albo od Kapucynów w kierunku „Żabki”).

Komentarze

  1. 25 sierpnia na Jasnej Górze Episkopat Polski zaprezentował "synodalną syntezę krajową", czyli "syntezę syntez diecezjalnych". Czytamy w tej syntezie tak: "Oczekujemy, żeby biskupi byli bliżej zwykłych ludzi, by móc porozmawiać. gdyż w obecnej formie dostęp do biskupa mają tylko wybrani. a niestety brakuje kontaktu biskupów z wiernymi. Narzekamy, że biskup w czasie wizytacji kanonicznej ogranicza się do formalnego spotkania z radą duszpasterską i wąską reprezentacją grup parafialnych, prawie zawsze pod okiem proboszcza. W wypowiedziach uczestników spotkań, zarówno osób duchownych, jak i świeckich, pojawił się obraz zdystansowanego biskupa - urzędnika, niezainteresowanego sprawami parafii, oderwanego od rzeczywistości oraz problemów, którymi żyją wierni i parafialne wspólnoty" (s. 27).
    Felietonista nie odkrył chyba Ameryki, ani tej Północnej, ani tej Południowej, ani tej Środkowej?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…