Srebrne parafie dwie (2/3)…


Obchodzące „srebrne” jubileusze swego istnienia dwie łomżyńskie parafie, a mianowicie pw. Krzyża Świętego i pw. Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, są o tyle charakterystyczne w lokalnym krajobrazie, że w tej pierwszej panuje „duszpasterski maksymalizm”, a w tej drugiej „duszpasterski minimalizm”. Oto syntetyczna charakterystyka tych parafii na bazie opinii osób duchownych i świeckich.

        1. Proboszcz parafii pw. Krzyża Świętego dysponuje na ogół kilkoma (obecnie czterema) wikariuszami, a do tego nieformalnie angażuje jeszcze księży emerytów, dzięki czemu może strategicznie rozkładać poszczególne zadania duszpasterskie. Od wikariuszy wymaga wręcz 150% zaangażowania, aczkolwiek nie tylko z racji na swoją wzniosłą troskę o zbawienie dusz, bo również zależy mu na tym, by cieszyć się sławą proboszczowania w najlepszej parafii na terenie Diecezji Łomżyńskiej. Nic więc dziwnego, że całkiem nierzadko wikariusze prosili Biskupa Diecezjalnego o przeniesienie na inną parafię. Duszpasterski maksymalizm zyskiwał szczególną jakość wtedy, gdy dany zespół wikariuszy był zdolny, dynamiczny, kreatywny i komplementarny. Nie da się zaprzeczyć, że w takich sytuacjach parafia faktycznie osiągała niebotyczny poziom duszpasterski. Niejednokrotnie jednak chęć natychmiastowego i spektakularnego sukcesu owocowała prowizorycznością, zewnętrznością i przeciętnością działań, nie mówiąc już o tym, że kilkunastotysięczna parafia (w slangu kapłańskim „kołchoz”) zaciera nieco podmiotowość i indywidualizm wiernych, przeistaczając posługę duszpasterską w „proces taśmowy” . Najbardziej rzucającym się w oczy znamieniem wiary wiernych parafii pw. KŚw wydaje się pielęgnowana więź społeczna, która manifestuje się w rozlicznych wspólnotach modlitewno-formacyjnych (chyba wszystkich możliwych?), przedsięwzięciach kulturalnych (np. koncerty, konkursy recytatorskie) i akcjach humanitarnych (np. oddawanie krwi).

Zasadnicze pytania w ramach jubileuszowego rachunku sumienia brzmią następująco: Na ile Proboszcz jest prawdziwym autorytetem i mistrzem duchowym? Jeśli rzekomo parafia funkcjonuje tak idealnie (modelowo), to dlaczego Proboszcz nie cieszy się powszechną opinią praemblematu, lecz niektórzy wierni, i to nie zawsze jednoznacznie, sporo o nim plotkują, a inni księża (zazdrośnie?) o tej parafii nawet ironizują? I dalej: Co wierni mogą zrobić, by parafia stała się bardziej wyraźnym „centrum duchowości”, a nie tylko spoiwem społecznym? Czy przypadkiem nie jest tak, że niezwykle sprawny funkcjonalizm, autoryzowany przez częste wizyty Biskupa Pomocniczego, osłabia we wspólnocie parafialnej ukierunkowanie na głęboką i dynamiczną więź z Bogiem i dobra czysto religijne?

        2. Z kolei Proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej powinien zawsze dysponować jednym wikariuszem (zgodnie z „nieformalnym przelicznikiem”, że jeden kapłan przypada na tysiąc parafian). Jednakże sobie tylko wiadomymi sposobami pozbywał się nieustannie wikariuszy (łącznie miał ich pięciu; z jednym spośród nich pracował zaledwie miesiąc, z innym pięć miesięcy, jeszcze z innym rok, a z dwoma po dwa lata), by móc w zamian korzystać z pomocy (niejako „na czarno”) księży z instytucji centralnych bądź księży emerytów (tak było aż przez 11,5 roku spośród 17 lat jego proboszczowania!). Dawało mu to strategiczną możliwość eksponowania samego siebie i pozyskiwania bardzo wysokich wpływów finansowych. Swoją bezkrytyczną niechęć do współpracy z kapłanami (także i z katechetami) starał się kamuflować za pośrednictwem zaprogramowanej serdeczności wobec Parafian i autoryzował na mocy częstych wizyt Biskupa Pomocniczego. W konsekwencji parafię dotknęła stagnacja, izolacja i styl retro. Duszpasterstwo ograniczone zostało w zasadzie do rutynowej obsługi niedzieli i mechanicznego sprawowania sakramentów („punkt usługowy”). Niemal wieczysty lockdown świątyni, totalne ignorowanie rzekomo nieżyciowego i niezrozumiałego słowa Bożego, zredukowanie modlitwy do recytacji tradycyjnych formułek, deficyt jakichkolwiek wspólnot formacyjnych i inicjatyw społeczno-religijnych, ugruntowanie bierności i dystansu wiernych świeckich, oto najbardziej spektakularne współrzędne duchowego pustynnienia tej parafii. W takim kontekście nawet ogromny talent wokalny Organisty ginął w jazgocie liturgicznego zgromadzenia i rozpływał się we mgle tradycyjnej pobożności. Wiara wiernych parafii pw. NMPCz ma w dużym stopniu charakter fasadowy, nieświadomy i folklorystyczny, aczkolwiek jednocześnie wykazuje niespełnione zapotrzebowanie na głębię duchową.

Zasadnicze pytania w ramach jubileuszowego rachunku sumienia brzmią następująco: Ile w Proboszczu i samych Parafianach jest mentalności biblijnej, czyli Bożego myślenia? Dlaczego rozmaici księża i katecheci tak nagle i szybko odchodzili z parafii? Czy Parafianie byli w stanie przez zamknięte szklane drzwi świątyni ujrzeć kiedykolwiek w ciągu dnia swojego Proboszcza, mającego mnóstwo wolnego czasu (nie prowadził katechezy), pogrążonego na modlitwie? Na ile są oni świadomi kwot przychodów i rozchodów w parafii? Jakie szczegółowe oferty duszpasterskie przedkłada Proboszcz dzieciom, młodzieży, rodzinom, chorym itp.?

        3. Wydaje się na koniec, że można parafii pw. Krzyża Świętego postawić ocenę „dobrą plus”(4.5), a parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej ocenę „dopuszczającą” (2.0). A zatem ostatecznie między „srebrnymi parafiami” nie ma remisu… Szczęść Boże.

PS. W parafii NMPCz całymi latami nie było (wspólnych) śniadań, z wyjątkiem niedziel. Ale wtedy śniadania (o godz. 9.00, na które oprócz Duszpasterzy przychodził jeszcze Organista) wyglądały niemal zawsze identycznie: talerz wędliny w plasterkach, talerz pokrojonych pomidorów, talerzyk żółtego sera, koszyk kromek chleba i herbata bądź kawa w dzbankach. Kreatywność kulinarna na poziomie kreatywności duszpasterskiej, nieprawdaż?

Komentarze

  1. Panie Redaktorze ! litości! widzę, że nie ma Pan oglądu czym jest Kościół, parafia i probostwo.
    Dość powiedzieć, że z tej lepiej ocenionej nie tylko Kapłani uciekają ale i wierni.
    Parafia to nie dom kultury a proboszcz to nie kaowiec, wierni oczekują czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej parafii proboszcz to jedna piąta oficjalnych duszpasterzy. A jeśli cztery piąte, czyli wikariusze, są świetni, to nie nadrobią strat?

      Usuń
  2. Już się przysłowiowy nóż 🗡️ w kieszeni otwiera gdy czyta się te wypociny. Redaktorze tego portalu daruj już sobie dalsze pisanie - szczególnie na temat Kościoła. Jest to już żenujące, niesmaczne wręcz śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otworzy ci sie noz w kieszeni i co dalej ??

      Usuń
    2. ŚMIECH TO ZDROWIE :-)) a jest się z czego śmiać i na pewno nie z bloga :-((

      Usuń
    3. No kto lepszy, x AG czy x PB, bo już nie wiem?

      Usuń
    4. każdy na swój sposób biznesmen !!!

      Usuń
  3. Ponoć znowu odchodzi wikariusz z mbcz, ktoś wie coś więcej?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…