Francja, potem Anglia, półfinał z Hiszpanią i finał z Brazylią?

W ciągu ostatnich dekad piłka nożna przeszła jakby z fazy romantycznej w fazę pozytywistyczną. Zawodnik na boisku ani nie ma czasu, ani nie ma miejsca. On naprawdę haruje, nawet wtedy, gdy nie ma przy sobie piłki. W trakcie meczu przebiega ponad 10 km. Profesjonalny długodystansowiec potrzebuje na taki odcinek około 30 minut. Ale piłkarz przecież porusza się nierównomiernie, raz jest sprinterem, raz średniodystansowcem i raz długodystansowcem. Lubię patrzeć, jak w trakcie gry przesuwa się linia obrony, jak zawęża się pole gry do pasa kilkunastu metrów, jak faluje cała drużyna, jak napastnicy czuwają, by nie być na offsajdzie.


Dawniej zawodnik po otrzymaniu piłki mógł ewentualnie skorygować przyjęcie, rozejrzeć się spokojnie dookoła, nawet poprawić włosy (w latach siedemdziesiątych noszono długie) i spokojnie odegrać. Dzisiaj największy problem polega na tym, że nie tylko na ogół nie ma komu podać, bo do każdego kolegi z drużyny przyklejony przeciwnik, ale nawet przyjęcia piłki trzeba już dokonać kierunkowo, bo liczą się ułamki sekundy. No można, oczywiście, jeszcze podać do tyłu, nawet do bramkarza, ale tutaj także trzeba się spieszyć i być uważnym, a poza tym niewiele z tego wynika. Gdybyśmy mieli wehikuł czasu i np. przenieśli za jego pośrednictwem Andrzeja Szarmacha z lat jego świetności w obecne czasy, to obawiam się, że przez cały mecz mógłby nie być w stanie dotknąć piłki. Nawet taki diament trzeba bowiem oszlifować według obecnych standardów treningowych i taktycznych, a wtedy dopiero błyszczałby tak, jak błyszczał niegdyś.

Mózgiem drużyny jest rozgrywający, dawniej zwykle z numerem „dziesięć”. Na Mundialu w 1974 roku takim pozostawał śp. Kazimierz Deyna, zresztą trzeci piłkarz tamtych mistrzostw świata, za Cruyffem i Beckenbauerem. I zajęliśmy trzecie miejsce. W 1982 roku myślano, że podobnym rozgrywającym będzie Zbigniew Boniek. Tymczasem nie szło Polakom ani w pierwszym meczu z Włochami (0-0), ani w drugim z Kamerunem (0-0). Dopiero w trzecim meczu Boniek został przesunięty do ataku, choć on nigdy nie był klasycznym napastnikiem, a rolę rozgrywającego powierzono Januszowi Kupcewiczowi, już świętej pamięci od kilku miesięcy. Wynik 5-1 z Peru, jedna bramka Bońka, a potem było 3-0 z Belgią w przepięknym meczu (trzy bramki Bońka). Ostatecznie zajęliśmy znowu III miejsce.

Obecnie rozgrywającym Polski jest Piotr Zieliński. Chyba jedyny z naszych, który lewą nogą operuje tak samo jak prawą. Sporo świetnych meczów w Napoli (są liderami Serie A). Ale czy ktoś wyczuwa, że on faktycznie prowadzi grę w reprezentacji Polski? Rozgrywający musi mieć przegląd pola, zmysł do gry kombinacyjnej, niekonwencjonalny drybling (choćby tylko po to, by przytrzymać piłkę), no-look-pass (tak, by red. Szpakowski mógł krzyknąć: „Rozsądne przerzucenie piłki na skrzydło”) i oddać mocny starzał z dystansu. Zielińskiemu udaje się chyba tylko ten ostatni element, ale jak dostać się w okolice pola karnego przeciwnika?

Można, rzecz jasna, piłkę wykopać od naszej bramki. To jest ta słynna „laga”, taktyka niby prosta, ale jednocześnie archaiczna. Wykopać może obrońca, ale równie dobrze sam bramkarz Szczęsny. Na pozór wydaje się, że najlepsza byłaby „laga na Lewego”. Tyle że Robert Lewandowski nieustannie pilnowany, a podczas walki o piłkę jakby nieco spięty, także osamotniony. Idealny sposób gry to, oczywiście, kombinacyjne rozegranie akcji od obrony poprzez II linię aż do ataku. Tak robi Brazylia, Argentyna, USA, Australia, Japonia, Korea Południowa, Senegal, Maroko, Portugalia, Hiszpania, Francja, Anglia, Holandia, Chorwacja i Szwajcaria. Wymieniłem 15 uczestników 1/8 Mundialu. Międzykontynentalne towarzystwo, w tym dokładnie połowa z Europy. Szesnastym uczestnikiem jest Polska, ale my, niestety, nie potrafimy wykonać owego „podania progresywnego”. My tylko w poprzek i do bramkarza, no i ewentualnie laga do nikogo. Uff!

A zatem nie mamy żadnych szans z Francją w niedzielę o 16.00? Pewnie Kazimierz Górski by podpowiedział, że jak Francuzi nie strzelą nam pierwszego gola, to trudno im będzie strzelić drugiego, trzeciego i czwartego. Drużynę buduje się od tyłu, czyli od bramkarza, a ten jest świetny. Jeśli więc nie stracimy bramki ani w pierwszej połowie, ani w drugiej połowie, ani w dogrywce, to wtedy będą rzuty karne. A strzelił ktoś w Katarze Szczęsnemu jakąś bramkę z karnego? Może Messi strzelił, co? Teoretycznie, a nawet bardzo teoretycznie, możemy z Francją zremisować 0-0 i potem wygrać np. na karne 3-0? Oznaczać to będzie, że przy takim wyniku już ani Milik, ani Lewandowski nie będą musieli wykonywać jedenastek, bo wystarczą skuteczne karne Glika, Krychowiaka i Zielińskiego.

W ¼ chyba Anglia, w ½ - Hiszpania, a finał z Brazylią? Szczęść Boże.

PS. Szanowni Czytelnicy chcieli mieć felieton pozytywny, to bardzo proszę.

Komentarze

  1. Ważne,że mecz Polska Francja obejrzy cały świat.wazne,że mamy Szczęsnego i lewandowskiego.mevz obejrzą Polacy na emigracji.to wielka promocja naszego państwa i narodu.badzmy dumni

    OdpowiedzUsuń
  2. wrescie normalny artykuł a nie nagonka na pis czy prezydenta

    OdpowiedzUsuń
  3. Póknijta sie w głowę. Jeden i drugi. Jak można lewoskrzydłowego nazwać rozgrywającym. Piłkę rozgrywa Krychowiak (którego osobiście nie trawię) i dlatego tak to wygląda. 90 procent podań do tyły i lansowanie siebie samego. Na tej pozycji mógłby zagrać Chrzanowski i efekt będzie ten sam. Z tymi zawodnikami nigdy nie pójdziemy do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krychowiak to pomocnik defensywny. Rozgrywajacy to pomocnik ofensywny. Obaj stanowia czesc II linii. Lewoskrzydlowy to napastnik.

      Usuń
    2. Znasz się na piłce, jak świnia na pieprzu. Jak można być pomocnikiem, kiedy się przeszkadza?

      Usuń
    3. Np. skład Polski w meczu z Meksykiem. Krychowiak przed obrońcami, a w pomocy od lewej Zalewski, Szymański, Zieliński i Kamiński. W przodzie Lewandowski. Zdarzało się, że Zieliński grał na prawej pomocy, np. w meczu z Arabią czy Argentyną. Ale na lewej nie pamiętam, choć nie wykluczam, bo jest dość uniwersalny.

      Usuń
  4. miał być nowy ranking parafii, a tu jakieś frazesy o piłce. To może tak biblijnie jednym zdaniem: "złożoność" piłki nożnej pozwala wygrać Dawidowi z Goliatem. No ale ni tym razem. Będą baty, chyba, że jakimś cudem Szczęsny pomoże i dotrwamy do karnych. Wówczas szansa jest. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawid idąc na walkę z Goliatem miał pięć kamieni do procy. Polska aż tylu chyba nie ma, ale może i nie potrzebuje. Dawid trafił Goliata już pierwszym kamieniem. Tak czy owak NADZIEJA.

      Usuń
  5. Nie jestem rasistą ale jakby Polska miała 8 czarnoskórych piłkarzy to na pewno by wygrała.zreszta francuski zespół Paris Saint german należy do szejków arabskich.moze zainwestują w drużynę z Łomży???

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem rasistą ale w drużynie Francji gra aż 8 piłkarzy czarnoskórych.szanuje imigrantów ale gdyby Polska miała 8 czarnoskórych piłkarzy to by była mistrzem świata.niech zwycięży lepszy.katae i zea wykupiły klub francuski Paris Saint german.tm gra mbappe i Messi i neymar.gdyby tak do Łomży sprowadzić bogatych szejków z kataru.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cala nadzieja w Krychowiaku. Musi rak teatralnie upadac, by rywale otrzymali cztery czerwone kartki. Wtedy mecz zostanie przerwany i wygramy walkowrem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…